10 błędów popełnianych przez turystów pierwszego dnia wakacji

Tak zwani internauci mają dziś wielką bekę z Jarka Kuźniara, bo ten miał odwagę przyznać się, że zdarza mu się zachowywać jak burak. Poszło o to, że w pierwszych dniach na wakacjach kupuje rzeczy, które przed powrotem do kraju oddaje. 

W żaden sposób nie pochwalam tego zachowania. Co innego prawa klienta, a co innego świadome kombinowanie. Ani w Polsce, ani w Stanach (gdzie jest 30 dni na zwrot) nigdy nie skorzystałem z możliwości zwrotu, nawet jeśli produkt nie do końca spełniał moje oczekiwania.

Jednakże fakt, iż nie pochwalam zachowania Jarka Kuźniara, jeszcze nie oznacza, że dołączę do grona osób obrażających go. To, co on robi to przecież drobiazg. Nikogo nie krzywdzi, poza tymi wielkimi złymi korporacjami, których przecież na co dzień społeczeństwo nie lubi. A dziś tak bardzo przejmują się ich interesami.

Zostawmy go w spokoju. Afera z Jarkiem jest świetną okazją, abym przypomniał stary zapomniany tekst o błędach popełnianych przez turystów pierwszego dnia wakacji. Inspirowane kilkoma podróżami do Egiptu.  

 

 

1. Turyści uwielbiają stać w kolejkach.

 

stają-w-samolocie

Jeśli stoisz w kolejce do odprawy, to masz pewność, że ta osoba za tobą podepcze ci pięty. Zrobisz kroczek, ona zrobi dwa. Ona i jej wielka walizka. Że też ludzie nie czują sami potrzeby posiadania większej swobody i wolą dmuchać mi w szyję.
Kiedy zaczyna się wpuszczanie do samolotu, pchają się do gate, jakby bali się, że samolot odleci bez nich. Nie odleci. Żaden samolot nie odleci, póki nie zostaniecie odnalezieni. I naprawdę nie trzeba się spieszyć. Usiądź, poczekaj aż inni się przepchają i wejdź spokojnie jako ostatni. Czemu nie?

A jeśli odwołają ci lot, nie słuchaj pani proszącej pasażerów, aby ustawili się w kolejce celem przebukowania biletu. Podejdź do informacji, poproś o numer na infolinię i zrób to telefonicznie. Nie tylko zaoszczędzisz czas, ale na pewno wystarczy dla ciebie miejsca w kolejnym samolocie.

2. Nie wiedzą gdzie siedzieć i nie wysiedzą.

miejsce-przy-oknie1-750x400

Już kiedyś o tym pisałem i nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie natychmiast po lądowaniu zrywają się z miejsc i stoją w przejściu jak te barany nawet kilkanaście minut zanim obsługa samolotu otworzy drzwi. Stoją tak, stoją i patrzą na mnie. A ja w tym czasie siedzę i spokojnie czytam książkę. Nie wstawaj, poczekaj, niech trzoda sobie przejdzie dalej. I tak autobus na ciebie poczeka, i tak będziesz musiał czekać na walizki. Gdzie ci się spieszy?

Rocznie latam kilkanaście, nawet kilkadziesiąt razy i wielokrotnie pasażerowie mieli do mnie pretensje, że nie chcę im dać swojego miejsca… przy oknie. A to para chce lecieć wspólnie, a to rodzinka chce być bliżej. A kiedy pytam – czy przy odprawie prosili o miejsce przy oknie lub czy wspólnie się odprawiali, są wielce zdziwieni, że można tak sobie radzić. Można, można. Ja tak zawsze robię.

3. Płacą za naiwność

napiwki-555x312

Pierwszą poważną płatność turysta wykonuje przy zameldowaniu. Wkłada do paszportu 10, 20 lub nawet 50 dolarów. Serwisy takie jak Holidaycheck.pl czy booking.com pełne są opinii zawiedzionych, którzy narzekają, że „dali w łapę” za lepszy pokój, a dostali klitkę z widokiem na śmietnik.
Nigdy tego nie róbcie. Najpierw grzecznie pójdźcie do swojego pokoju, a potem cofnijcie się do recepcji, weźcie na stronę recepcjonistę i dopiero wtedy zaoferujcie mu 20 dolarów za lepszy pokój, przy czym zastrzeżcie, że najpierw chcecie go zobaczyć.
Tylko raz, bodajże w Tajlandii, musiałem dać 50 dolarów. No ale tam zamieniałem pokój jednoosobowy na dwupokojową chatkę z tarasem.

[sociallocker]

4. Nie trzymają dolarów.

kursy-dolara

Za tę walutę kupisz wszystko i wszystkich. Doprawdy nie ma najmniejszego powodu, abyś wymieniał dolary na lokalną walutę już na lotnisku czy od razu w hotelu. A to głównie dlatego, że najlepszy kurs jest na mieście. Tymczasem polscy turyści jeszcze zanim dostaną wizę, już biegną do kantoru.
Zwiedziłem już większość kontynentów i jedno wiem – za lokalną walutę można kupić prawie wszystko. Za dolary – wszystko.
Zawsze miej przy sobie co najmniej 20 dolarów na czarną godzinę.

5. Nie dają napiwków.

napiwek-555x312

Dokądkolwiek się nie udasz, miej 50 dolarów na same napiwki. Bardzo pomagają w życiu.
Pierwszy napiwek (2 dolary) dajesz boyowi za przyniesienie walizki.
Drugi napiwek (2 dolary) dajesz podczas pierwszej wizyty w lobby lub w miejscu, w którym najczęściej będziesz pił kawę.
Trzeci napiwek (2 dolary) możesz rzucić kelnerowi przy pierwszym posiłku, ale nie zawsze napiwki w restauracjach hotelowych są oczekiwane.
Czwarty napiwek (5 dolarów) zostawiasz na łóżku następnego dnia rano sprzątaczce.
Napiwki są groszowymi wydatkami, które bardzo ułatwiają życie. Pokojówki bardziej przyłożą się do sprzątania, nie będą się czepiały gdy wypijesz coś z płatnego barku, a potem zamiast zapłacić jak za zboże, po prostu odkupisz taniej na mieście. Te same pokojówki w ramach darmowego barku nie włożą ci do niego napojów, których nie pijesz, tylko wypełnią puszkami coca-coli.
Powyższe słowa pisałem z piętra mieszczącego się poniżej kawiarni. Jest tu biblioteka. Kelner przyszedł specjalnie do mnie i postawił espresso. Nie zamawiałem. Ale wiedział, że lubię po południu delektować się kawą. Nie podszedł do Rosjan siedzących na sofie 20 metrów dalej. Oni po prostu nigdy nie dali mu napiwku.
Napiwek jest gwarancją lepszego traktowania. Nie warto dziadować.

6. Wszystko im się należy!

 

recepcja-hotelowa-540x350

Nieprzyjemna postawa. Cechują się nią osoby, które oczekiwały więcej od hotelu. Mają do wszystkich żal, pretensje, nic im się nie podoba. Hotel, w którym jestem miał sporo negatywnych opinii o kulturze tutejszych pracowników. Ja uważam, że jest to najlepszy hotel w Egipcie, pracują tu przemili i bardzo uczynni ludzie, którzy zawsze we wszystkim mi pomogą, doradzą, przyniosą. Są aż do przesady mili, bo wczoraj konsjerż przebiegł cale pole golfowe, aby przeprosić mnie, że rano nie działała łaźnia parowa.
Są mili, bo ja jestem miły. Każdemu się kłaniam, podaję dłoń, dziękuję i nie domagam się specjalnego traktowania. Jestem ich gościem, ale oni nie są moimi niewolnikami, tymczasem wielu turystów tak właśnie traktuje obsługę hotelu.

7. Piją przeciw chorobie i na chorobę.

drinki-all-inclusive

To wiecznie żywy mit i nic tego nie zmieni. W świadomości turystów wybierających się do krajów podwyższonego ryzyka (zemsta Faraona lub zemsta Montezumy) głęboko zakorzeniło się przekonanie, że częste picie alkoholu uratuje ich przed problemami żołądkowymi, a kiedy już zachorują, częste picie alkoholu szybciej zabije bakterie.
Obawiam się, że nie znam ani jednego turysty, który potwierdziłby te rewelacje. Zachorować może każdy, bez względu na to ile pije. A picie w trakcie choroby może doprowadzić do groźnych powikłań, bo alkohol odwadnia już i tak bardzo odwodniony organizm.

8. Jedzą wszystko!

zemsta-faraona

O właśnie. Turysta zachorować nie chce, ale robi wszystko, by jednak choroba go dopadła, bo gdzie są bakterie jak nie w wodzie? No więc turysta zawsze zamawia drinki z lodem, do kolacji masę świeżo umytych warzyw, danie pełne sosów, a po wszystkim myje ząbki  płucząc je wodą z kranu.
Doskonały przepis na chorobę.
Niestety nawet stosowanie się do wszelkich reguł bezpieczeństwa nie gwarantuje zdrowia. Ja w Egipcie zawsze chorowałem, przy czym to było całkiem przyjemne chorowanie, bo objawiało się wielkim osłabieniem organizmu i sennością. Przespać dwa dni to wcale nie taka tragedia.

9. Nie wyłączają roamingu.

 

roaming-wyłączyć-jak

Stały punkt programu. W dzisiejszych smartfonach maile i Facebooka odbieramy automatycznie. Także za granicą. 1 MB może kosztować blisko 100 zł. A zatem kilka załączonych fotek w mailu może nas kosztować 1000 zł.
A są tacy, co jadą na internecie w telefonie przez cały pobyt i potem mają wielkie pretensje do operatorów, że nabili im rachunek.

10. Rozsiewają plotki.

 

P1070131-555x312

Jadąc do hotelu (a jestem w Egipcie czwarty raz) dowiedziałem się, że podobno w tym hotelu kradną, podobno jest niemiła obsługa, podobno fatalne jedzenie, podobno taksówkarze wywożą ludzi na pustynię i każą płacić za kursy setki dolarów. Podobno, podobno, podobno. Gdziekolwiek się nie udasz, tam zawsze spotkasz ekspertów od „podobno”. Postaraj się nie być jednym  z nich, a wiedzę czerp z własnego doświadczenia. Czasami wystarczy zapytać jak jest naprawdę. To proste.

 [/sociallocker]

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...