5 rzeczy i miejsc w NYC, za którymi nie tęsknię
Nie da się ukryć, że dosyć bezkrytycznie podchodzę do tego miasta i nie było łatwo mi napisać tekstu o tym, czego w nim nie lubię. Tak naprawdę to wszystkiego można nie lubić, każdą zaletę przekuć na wadę.
W tekście o miejscach i rzeczach, za którymi zatęsknię wspominałem o klimacie metra, które obiektywnie rzecz biorąc jest nieporównywalnie brzydsze od warszawskiego. Tęskno mi do żółtych taksówek, które są bardzo niewygodne, bardzo niepraktyczne, wcale nie tanie i w prawie każdej kierowca nie potrafi sklecić po angielsku nawet dwóch zdań.
![Halibut z makaronem i orzechami w sosie curry. W menu opis był zachęcający, ale widok trochę mniej. Koszt ok. 30 dolarów.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/IMG_4204.jpg)
Halibut z makaronem i orzechami w sosie curry. W menu opis był zachęcający, ale widok trochę mniej. Koszt ok. 30 dolarów.
![Burger. Beznadziejne frytki, zimne pieczarki, w miarę dobre mięso, ale dwukrotnie nadziałem się na kostkę. No sorry. 30 dolarów w plecy.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/burger-nyc.jpg)
Burger. Beznadziejne frytki, zimne pieczarki, w miarę dobre mięso, ale dwukrotnie nadziałem się na kostkę. No sorry. 30 dolarów w plecy.
![Czystość także pozostawia wiele do życzenia. To moja ulubiona cukiernia (Mayson Kayser). Zamówiłem w niej raz śniadanie – łososia z jajkiem. Dostałem szynkę z jajkiem i musiałem wezwać kierownika, bo kelner nie dał się przekonać, że szynka to nie łosoś.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/IMG_3557.jpg)
Czystość także pozostawia wiele do życzenia. To moja ulubiona cukiernia (Mayson Kayser). Zamówiłem w niej raz śniadanie – łososia z jajkiem. Dostałem szynkę z jajkiem i musiałem wezwać kierownika, bo kelner nie dał się przekonać, że szynka to nie łosoś.
![Kelner zabrał talerz po zjedzonej przystawce i zostawił brudne sztućce. Kiedy poprosiłem o nowy zestaw, zaskoczony zapytał „a dlaczego?”.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/brudne-widelce.jpg)
Kelner zabrał talerz po zjedzonej przystawce i zostawił brudne sztućce. Kiedy poprosiłem o nowy zestaw, zaskoczony zapytał „a dlaczego?”.
![Nie będę też tęsknił za metalowymi budkami z jedzeniem, bo ono jest fatalne. Tanie, ale paskudne. Poza tym wszystkie metalowe budki w NYC wyglądają tak samo. Tylko Halal Guys darzę sentymentem.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/dupek.jpg)
Nie będę też tęsknił za metalowymi budkami z jedzeniem, bo ono jest fatalne. Tanie, ale paskudne. Poza tym wszystkie metalowe budki w NYC wyglądają tak samo. Tylko Halal Guys darzę sentymentem.
![Do posiłków najczęściej piłem kolę. Nie zatęsknię za nią, bo bardzo ciężko jest dostać taką z butelki lub puszki. Wszystkie lane z kija, słodkie, z zapachem kranówy.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/kola-sok.jpg)
Do posiłków najczęściej piłem kolę. Nie zatęsknię za nią, bo bardzo ciężko jest dostać taką z butelki lub puszki. Wszystkie lane z kija, słodkie, z zapachem kranówy.
![Kiedyś to mi się podobało, ale ich pazerność zdaje się nie mieć końca, dlatego nie zatęsknię za sugestiami napiwków, bo one z roku na rok są coraz wyższe. 10 czy 15 proc? Nie ma szans. Najmniej 18. Za dwa lata pewnie będzie to 25%. Nie zatęsknię też za ich podatkami, bo często jest tak, że widzisz cenę np. 10 dolarów, ale gdy przychodzi do płacenia, to doliczają podatek. Nie mają obowiązku poinformować o tym na etykiecie. W praktyce jak za obiad masz zapłacić 100 dolarów, to razem z podatkiem i napiwkiem wyjdzie cię jakieś 130.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/napiwki-nowy-jork.jpg)
Kiedyś to mi się podobało, ale ich pazerność zdaje się nie mieć końca, dlatego nie zatęsknię za sugestiami napiwków, bo one z roku na rok są coraz wyższe. 10 czy 15 proc? Nie ma szans. Najmniej 18. Za dwa lata pewnie będzie to 25%. Nie zatęsknię też za ich podatkami, bo często jest tak, że widzisz cenę np. 10 dolarów, ale gdy przychodzi do płacenia, to doliczają podatek. Nie mają obowiązku poinformować o tym na etykiecie. W praktyce jak za obiad masz zapłacić 100 dolarów, to razem z podatkiem i napiwkiem wyjdzie cię jakieś 130.
![Nie zatęsknię za funtami. Wolę na wadze widzieć kilogramy. Nie zatęsknię za milami, bo kilometry są wygodniejsze.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/waga-funty.jpg)
Nie zatęsknię za funtami. Wolę na wadze widzieć kilogramy. Nie zatęsknię za milami, bo kilometry są wygodniejsze.
![Za bankomatami również nie zatęsknię. Zazwyczaj brudne, często zepsute i zawsze wypłacają w dwudziestodolarowych banknotach.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/2014-08-23-16.27.50.jpg)
Za bankomatami również nie zatęsknię. Zazwyczaj brudne, często zepsute i zawsze wypłacają w dwudziestodolarowych banknotach.
![Czy można tęsknić za parkami, w których jest 10 drzew i tyle samo ławek? Tak, to jest park jakich w NYC wiele. One mają klimat i lubiłem w nich siadać, ale w zasadzie w NYC nie masz za bardzo wyjścia, bo Central Park jest jeden, a poza nim tylko dżungla. Miejska.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/DSC02892.jpg)
Czy można tęsknić za parkami, w których jest 10 drzew i tyle samo ławek? Tak, to jest park jakich w NYC wiele. One mają klimat i lubiłem w nich siadać, ale w zasadzie w NYC nie masz za bardzo wyjścia, bo Central Park jest jeden, a poza nim tylko dżungla. Miejska.
![Po kilku tygodniach słowo „organic” zaczyna drażnić, bo jesteś organikami atakowany z każdej strony. Nawet w restauracyjnych menu wrzucają info co jest organic. Najgorsze, że mi się to udzieliło i po jakimś czasie odruchowo wybierałem to, co jest „organic”.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/break.jpg)
Po kilku tygodniach słowo „organic” zaczyna drażnić, bo jesteś organikami atakowany z każdej strony. Nawet w restauracyjnych menu wrzucają info co jest organic. Najgorsze, że mi się to udzieliło i po jakimś czasie odruchowo wybierałem to, co jest „organic”.
![I na koniec coś za czym zatęsknię, ale coś, co jednocześnie jest największą wadą NYC. To hałas, gwar, ciągły ruch. Tu cały czas coś się dzieje, cały czas dzieje się coś ciekawego i toczy się życie. To jest piękne, to buduje wspaniałość tego miasta, ale nie ma mowy, bym potrafił tu żyć na stałe. Jeśli kiedyś kupię sobie tu mieszkanie, a pewnie kupię, to z całą pewnością nie będzie ono blisko serca Manhattanu.](http://pl.jasonhunt.media/wp-content/uploads/2014/12/nyc2.jpg)
I na koniec coś za czym zatęsknię, ale coś, co jednocześnie jest największą wadą NYC. To hałas, gwar, ciągły ruch. Tu cały czas coś się dzieje, cały czas dzieje się coś ciekawego i toczy się życie. To jest piękne, to buduje wspaniałość tego miasta, ale nie ma mowy, bym potrafił tu żyć na stałe. Jeśli kiedyś kupię sobie tu mieszkanie, a pewnie kupię, to z całą pewnością nie będzie ono blisko serca Manhattanu.
Większość ulic jest brudna i mocno zaśmiecona, wszędzie można natknąć się na karaluchy, a szczury biegające w Central Park pod twoimi nogami to taka sama norma, jak u nas muchy. Drapacze chmur są ogromne, ale budowano je sto lat temu. Są stare i brudne. Mieszkania to w ogóle porażka, bo są malutkie i drogie. Szukanie w dobrym miejscu na Manhattanie lokum poniżej 15 tys. za miesiąc to szczyt odwagi i naiwności. Za 30 tysięcy już nieźle pożyjesz, ale musi ci wystarczyć jeszcze na życie. Wielu ludzi nie ma dobrych wspomnień po Nowym Jorku i dosyć często łączy ich jedno: brak pieniędzy. Najpierw oszczędzają na mieszkaniu, później na życiu i nic dziwnego, że mając 50 dolarów na dzień nie są w stanie nacieszyć się wszystkimi zaletami miasta, bo tyle kosztuje jeden obiad w przyzwoitej restauracji. Jedna książka to koszt 20 dolarów. Dobre ciastko? 5 dolarów. Tygodniowy bilet na metro? 30 dolarów. Przejazd taksówką z lotniska na Manhattan to 60 dolarów. Wejście do muzeum – 20 dolarów.
Oczywiście można wszystko zrobić taniej, ale ja nie chcę żyć zgodnie z filozofią „można taniej”. Albo mnie na coś stać albo tego w ogóle nie chcę.
Ze wszystkich niewielkich wad Nowego Jorku, najwięcej znalazłem przy restauracjach. Zaliczyłem ich tu kilkadziesiąt w ciągu ostatnich 4 lat. Jadałem za 5 dolarów i za 150 dolarów. Nie zmienię zdania – przeciętna nowojorska restauracja trzyma poziom polskiego baru mlecznego.