10 najbardziej irytujących pytań o e-papierosy
Nie cierpimy na nie odpowiadać, bo są bezmyślne, ignoranckie i zadawano nam je już setki razy.
Ludzie mają wyuczone reakcje na wiele zachowań. Kiedy mówisz, że się odchudzasz, to choćbyś ważył 200 kg, zawsze znajdzie się ktoś, kto zapyta „Ty? A z czego?”. Kiedy mówisz o bliskim, który umarł, to choćby był martwy od 100 lat, zawsze znajdzie się ktoś, kto się naoglądał za dużo filmów i powie „przykro mi”. Kiedy na FB pochwalisz się, że weszłaś w nowy związek, przeczytasz gratulacje, kiedy pochwalisz się, że związek się skończył, ludzie posmutnieją (WHY?!?!?) i będzie im… no jak? No przykro, rzecz jasna! Rozweselą się za moment, gdy ktoś inny poinformuje, że jest w ciąży. Dostanie gratulacje. Za co? Przecież jeszcze nie urodziło.
Jeszcze gorzej mają palacze e-papierosów. My nie mamy jednego pytania, na które ciągle musimy odpowiadać. Mamy ich znacznie więcej, dlatego pomyślałem, że dobrze byłoby zacząć od odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania palaczom. Tak, bym już nigdy nie musiał powtarzać tego samego.
Zacznijmy od najpopularniejszego:
1. Ty palisz?
Taka sytuacja. Palisz e-papierosa zgodnie z przykazaniami. Do buzi, wyjmujesz, wypuszczasz dym i znowu do buzi. Wydawałoby się, że to czynność, która kojarzy się wyłącznie z paleniem, a jednak osoba postronna zadaje to sakramentalne pytanie: ty palisz? Wielce zdziwiona. To tak, jakby kogoś bez nóg zapytać, czy to prawda, że nie ma nóg.
Tak, prawda.
Tak, palę.
2. A to pomaga w rzucaniu?
Bardzo. Już pięć lat rzucam. Idzie mi tak doskonale, że nie spieszy mi się, aby przerzucić się na palenie marchewki i w podobnej sytuacji jest większość e-palaczy. My niczego się nie pozbywamy, z niczym nie walczymy. Nam to po prostu smakuje.
3. To coś daje?
Na to pytanie najtrudniej odpowiedzieć osobom, które nigdy nie paliły, bo w rzeczy samej – palenie dla niepalących jest czynnością bezsensowną. Natomiast palaczom odpowiedzieć najprościej: daje to samo, co normalny papieros. A nawet więcej.
4. Jak to działa?
Na szczęście dużo lepiej niż parę lat temu, kiedy nawet działać nie chciało. Moja pierwsza przygoda z e-papierosami sprzed 5 lat, to było bieganie po mieście niczym narkoman za dealerem i szukanie sprzedawców. Nierzadko otwierali ci drzwi w kapciach i sprzedawali wkłady za kilka złotych. Dziś sklepów jest od groma, a sam e-papieros to bardzo mało skomplikowane urządzenie. Dzieli się na baterię i zbiornik na płyn. Baterię ładuje się przez USB, do zbiornika leje płyn. Naciskasz guzik, płyn się grzeje, pociągasz jak normalnego papierosa i czary – mary: pojawia się dym. Czyli para, bo z dymem to ma wspólny tylko wygląd.
5. I co? To lepsze od normalnych?
Palę. Mniej więcej raz na pół roku, gdy ktoś mnie poczęstuje. Ostatnim razem to było chyba we wrześniu. Od czasu do czasu dobrze jest zapalić normalnego, aby przypomnieć sobie, jak obrzydliwy jest smak prawdziwego papierosa, jak śmierdzący dym i jak niedobrze jest po spaleniu całej fajki. Niedawno w którymś ze Stanów zabroniono palenia e-papierosów w obawie, że takie przyzwolenie spowoduje wzrost palenia wśród młodzieży, a to z kolei spowoduje, że sięgną po „normalne”. To mniej więcej tak, jak sprzedać Mercedesa i kupić sobie Poloneza.
Można? Można.
6. Jesteś uzależniony?
Pytanie z rodzaju tych, które nie wiadomo po co są pytającemu. Nie, nie jestem. I co z tego? Tak, jestem. I co z tego?
Jestem też uzależniony od czekoladek, pieczywa, coli i telefonu.
[sociallocker]
7. A wiesz, że w tym też jest nikotyna?
Nie może być! Rany boskie. Co teraz?!
Mam wrażenie, że wielu ludzi myli nikotynę z substancjami smolistymi. Lub stawia ją na równi. Nikotyna uzależnia. I co z tego? Ale od nikotyny się nie umiera. No przynajmniej nie w taki sposób, w jaki umiera się po latach tradycyjnego palenia. Z uzależnieniem od nikotyny da się żyć i jest to całkiem normalne życie. To tak jakby pijącego coca-colę zapytać: a wiesz, że w tym jest kofeina?
8. Ciekawe, czy nie truje to bardziej?
No ciekawe. Bardzo. Po nocach nie śpię i zastanawiam się, czy truje mnie bardziej od normalnego papierosa. Po nocach nie śpią też ignoranci (większość) i przeciwnicy e-papierosów (margines). Ich niespełnionym marzeniem jest w końcu przeczytać, jak szkodliwe są e-papierosy, jak zabijają swe ofiary. Lata mijają, a tu nic. Od czasu do czasu jakiś drugoligowy lekarz się wypowie, że e-papierosy szkodzą i robi się z tego news dnia, a FB zapełnia się komentarzami „a nie mówiłem?”.
To samo było z telefonami komórkowymi. W pierwszych latach wyczekiwano, aż w końcu ktoś udowodni, że wywołują raka.
Prędzej czy później okaże się, że e-papierosy w jakimś sensie szkodzą, bo trudno, by nie szkodziło coś, co się wdycha na co dzień, ale na pewno będą nieporównywalnie mniej szkodliwe od papierosów, a przypuszczam, że będą(bo są) mniej szkodliwe nawet od spalin samochodowych.
Wszelkie zakazy publicznego palenia e-papierosów wynikają z niewiedzy. A jeśli decyzje podejmuje się z niewiedzy, to jest się głupim.
9. Wychodzi taniej?
Nie wiem. Mnie na pewno nie, bo ja zbiorniki na płyn wymieniam co dwa, trzy dni. Muszę mieć zawsze nowy i świeży, ale rozsądniejsi ludzie potrafią na jednym jechać i dwa tygodnie. Albo i dłużej, bo go myją, suszą i wietrzą. Nie mam pojęcia, ile wynosi mnie palenie, ale z całą pewnością dużo mniej niż wyniosłoby mnie kupowanie codziennie paczki dobrych papierosów.
10. To dym?
Wyluzuj. To nie truje i nie słuchaj tych, co mówią, że truje. Możesz spokojnie siedzieć, stać, spać i całować e-palacza, nawet gdy właśnie wydmuchuje dym prosto w twoją twarz. Ten dym to para. Nie ma tam małych raczków, które zaatakują twoje płuca, więc się nie pultaj, gdy ktoś przy tobie pali, bo wychodzisz na pieniacza.
Niestety wśród e-palaczy są pozerzy, którzy w miejscach publicznych ostentacyjnie zaciągają się dymem, po czym pokazowo wydmuchują go (nie biorą do płuc, aby był gęstszy i bardziej widoczny). Robią to, bo to prości ludzie, którzy chcą się popisać, że mają e-papierosa i mogą go bezkarnie palić, a spróbuj takiemu zwrócić uwagę, to ci rzuci z góry przygotowaną gadką. Olewaj takich ludzi, nie ma sensu, byś zawracał sobie głowę prostakami. Ja też palę publicznie, ale robię to bardzo dyskretnie.
Po co nie śmierdzieć, skoro można śmierdzieć.
Smród jest wpisany w życie statystycznego Polaka, który kąpie się tylko wtedy, kiedy zapach pod pachami powoduje u niego zawroty głowy.
Kiedy 5 lat temu sięgałem pierwszy raz po e-papierosa byłem przekonany, że dokonają rewolucji w ciągu 3 lat. Tak się nie stało, do czego przyczyniło się wiele czynników. Przede wszystkim brak silnego lobby w mediach i wśród polityków. Przez to elektroniczne palenie zamiast stać się zbawieniem dla nałogowych palaczy, jest traktowane tylko jako alternatywa, a przez ignorantów, jako „to samo” co zwykły papieros. Często, gdy mówię, że nie palę papierosów, słyszę: „no przecież palisz!”. Myślę, że zdrowiej jest palić codziennie e-papierosy niż codziennie pić alkohol, a w wielu polskich domach alkohol wieczorem po pracy to stały punkt programu.
Świat byłby piękniejszy, gdyby nagle zakazano palenia normalnych papierosów. Przez ostatnie lata stałem się ich wielkim przeciwnikiem i w pełni zgadzam się z tymi, którzy dążą do całkowitego zakazu palenia poza własnym domem, a i nie czuję potrzeby sprzeciwu, gdy czytam, że gdzieś_tam są czynione próby zakazania palenia nawet w mieszkaniach. Nie cierpię smrodu palących, unikam ich mieszkań, unikam chodzenia w zadymione miejsca i zatykam nos w autobusie, gdy staje obok mnie ktoś, kto przed chwilą palił. Niech wie, że śmierdzi.
E-papierosy są jak żel do golenia
Jeśli pewnego dnia okaże się, że e-papierosy szkodzą biernym palaczom (a myślę, że to nigdy nie nastąpi), stanę się także zwolennikiem zakazu palenia w miejscach publicznych. Do tego czasu obowiązuje domniemanie niewinności i rozsądek. E-papierosy są zdrowsze, wygodniejsze i smaczniejsze. Dlaczego zatem normalni palacze się na nie nie przerzucili? Przecież – wydawałoby się – to taki oczywisty krok.
Myślę, że to jest tak jak z żelami do golenia. Kiedyś wam wspominałem, że przy okazji wizyty w fabryce balsamu Carmex w Milwaukee, poznałem człowieka, który był jednym z wynalazców takiego żelu.
– Czy wiesz, co stosowali dawniej mężczyźni przed goleniem?- zapytał mnie.
– Piankę?
– Właśnie. A stosowałeś kiedyś żel?
– Oczywiście. Jest o wiele wygodniejszy i przyjemniejszy niż pianka.
– Być może. Kiedy wymyśliliśmy żel do golenia, nikt nie chciał go używać. Potrzebowaliśmy 17 lat, aby zmienić przyzwyczajenia mężczyzn.
Jeśli do czegoś takiego trzeba siedemnastu lat, to przed e-papierosami jeszcze długa droga.
[/sociallocker]