13 rzeczy, których potrzebujesz zanim zaczniesz biegać
Na pewno znasz ten typ ludzi, którzy powiedzą, że do biegania wystarczą dobre chęci. Niektórym może wystarczą. Ja potrzebowałem co najmniej 13 produktów, na które wydałem kilka tysięcy złotych.
Buty
Najczęściej wałkowany produkt w tematyce akcesoriów dla biegaczy, dlatego nie zamierzam się o nich szerzej rozpisywać.
Mam: Adidas Energy Boost.
Nie mam porównania z innymi butami, bo to jedyne, które posiadam i na co dzień jestem z nich zadowolony, ale przy dłuższych dystansach odczuwam ból kostki. Dlatego ich nie polecam i przy najbliższej okazji rozejrzę się za innymi.
Cena ok. 600 zł
Skarpetki
Przy krótkich dystansach nie odczujesz żadnej różnicy pomiędzy tymi, a zwyczajnymi skarpetkami. Są dodatkiem podwyższającym komfort biegu, a że na początku biegania komfort jest bardzo ważny, bo wpływa na to, jak szybko polubisz ten sport, kilka par specjalnych skarpetek dla biegaczy to zakup obowiązkowy.
Cena ok. 50 zł za parę.
Bokserki
Absolutnie obowiązkowy zakup, o czym wielokrotnie się przekonałem, choć zakupu dokonałem pod wpływem kumpla. Dla mnie majtki? A po co? A jednak się przydają. Absorbują wilgoć i dzięki nim nie poobcierasz sobie w trakcie biegu niektórych partii ciała.
Mam X Bionic. Cena ok. 120 zł
[sociallocker]
Spodenki
Tak, tak – powinny być wygodne, odprowadzać wilgoć, oddychać i takie tam. Owszem, to jest ważne, ale najważniejszym elementem w spodenkach jest kieszeń. Najlepiej z tyłu i najlepiej zasuwana. Klucze, pieniądze lub karta kredytowa, bez których nie sposób wyjść na trening trzeba gdzieś schować. Dopóki nie kupisz sobie pasa lub plecaka, tylna kieszeń będzie dla ciebie zbawieniem. Każdy biegacz wie, jak bardzo irytującym elementem są klucze. Ja też się o tym przekonałem. Koniecznie zwróć na to uwagę przy zakupie.
Cena ok. 150 zł.
Koszulki
Niby te biegowe odprowadzają wilgoć, zapewniają odpowiedni przepływ powietrza i bardziej suchą skórę, ale na dystansach poniżej 7km nie dają jakiegoś przesadnego komfortu. Nie wydaje mi się, by były zakupem absolutnie obowiązkowym.
Posiadam kilka par koszulek dla biegaczy, ale czasami biegam w zwyczajnych i nie odczuwam wielkiej różnicy. W sklepie będą ci wciskać taką, która idealnie przylega do ciała. Ja nie cierpię przylegających, najchętniej nosiłbym wszystkie ubrania o dwa numery za duże.
Cena ok. 160 zł.
Bluza
Gdyby nie dresik, to nie zacząłbym wiosną biegać. Nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez niego przy temperaturze poniżej 12 stopni. Kompletnie nieprzydatny późną wiosną i latem, ale poza tymi porami, na pewno się przyda. Poza tym fajnie wygląda.
Cena ok. 300 zł.
Opaska
Nie jest potrzebna. Nie kupować.
Czapeczka
Nie wyobrażam sobie biegania bez czapeczki. Chroni przed przegrzaniem, czasami przed deszczem, czasami przed słońcem. Jakich by nie miała właściwości, muszę mieć ją zawsze na sobie, gdy wychodzę biegać. Po prostu.
Cena: ok. 100 zł.
Żele
Najbardziej zbędny produkt z całej listy. Kupiłem, aby posmakować, bo dopóki nie biega się maratonów, takie żele są niepotrzebne. To po prostu produkt, który ma ci dodać trochę energii. Czy dodaje? Nie wiem. Wiem za to, że wielu ludzi przebiegało maratony nie posiłkując się żelami.
Cena ok. 9 zł.
Zegarek
Bez niego nie pobiegnę. Mierzy mi dystans, średni czas, puls i oczywiście czas. Po biegu wrzucam plik z zapisanym treningiem do Endomondo i mam całą trasę z rozpisaną czasówką.
Mam Timex Ironman Run Trainer 2.0. i jeszcze jeden model tej firmy, które nie miałem okazji testować. To bardzo dobry zegarek. Trochę wkurza mnie słaba bateria, trochę wkurza czekanie na złapanie satelity, wkurza, że tylko 10 treningów można w nim zapisać, ale kocham go całym sercem i używam na co dzień nawet w trakcie wyjść na miasto.
Cena ok. 1100 zł.
Aktualizacja: obecnie używam Apple Watch, ale jeśli potrzebujesz zegarka głównie do biegania, to Apple Watch jest wyrzucaniem kasy w błoto, o czym zresztą pisałem na blogu w innym tekście.
Opaska na ramię
Niezbędna. Bez muzyki nie biegam. Dobrze leży na ramieniu, choć korzystanie z telefonu jest całkowicie niemożliwe. Irytuje, że po kilku kilometrach biegu cała nasiąka potem, łącznie z plastikową szybką. Telefon z niej nie wypada, ale też nie wkłada go się łatwo i żeby to zrobić, trzeba opaskę zdjąć.
Cena ok. 150 zł.
Pulsometr
Gadżet raczej zbędny, często zapominam go użyć. Owijasz się nim tuż pod cyckiem i zapominasz o jego istnieniu. Trzyma się dobrze, nie uwiera, nie przeszkadza w bieganiu, a jego jedyną funkcją jest sprawdzanie, jak ci serce pracuje.
Nie znam ceny. Dostałem go razem z zegarkiem.
Słuchawki z pilotem
Od ponad roku używam Bose ie2.
Ich największą zaletą jest bardzo dobre trzymanie się ucha. Nie wypadają nawet, gdy skaczesz i robisz fikołki. Dają dobry dźwięk i mają pilota, który w trakcie biegania pozwala ci zmieniać muzykę i odbierać rozmowy telefoniczne. Nie wiem czy zostanę przy tym modelu, bo pilot coś mi się zacina, ale jeszcze się nie rozglądałem za lepszymi.
Cena ok. 430 zł.
Aktualizacja: obecnie używam PowerBeats 2. Jednak bezprzewodowe słuchawki są dużo wygodniejsze. Nie narzekam na nie, ale ich jakoś szczególnie nie polecam, bo sam zastanawiam się nad kupnem jakiegoś innego modelu.
Jak widać na powyższym zestawieniu tytuł tekstu był nieco mylący, bo nie wszystkich gadżetów potrzebujemy. Nie zmienia to jednak faktu, że bieganie nie jest sportem, który komfortowo można uprawiać, nie inwestując w sprzęt. To zresztą nie koniec moich zakupów. W planach mam kolejne pary butów, kolejne koszulki, pas, plecak, okulary i właściwie każdy produkt, który dziś wymieniłem, bo to się szybko zużywa. Lub nudzi.
Dotychczas wydałem na wszystko ponad 2 tysiące (zegarka nie liczę, bo był w ramach współpracy z Timex), z czego większość zakupów dokonałem na wiele tygodni przed pierwszym treningiem. Podobno wiele osób tak robi. Wydają majątek na akcesoria, a potem i tak nie biegają. Ja jestem żywym wyjątkiem od reguły.
[/sociallocker]