Zwyczajny poranek w Kenii
Budzik dzwoni o 6:45. Nie wstaję. Rozsuwam tylko zasłony. Razi mnie wschodzące słońce. Wracam spać. Kolejny dzwoni o 7:30. Tym razem wstaję i wkurzam się, że tak późno. Szybka runda na basen. O tej porze jestem sam i kilku tubylców. Powrót do pokoju, prysznic. Robię kawę. Biorę laptopa, słuchawki, siadam na tarasie.
I tak wyglądam, gdy po chwili okazuje się, że nie będę sam: