Mała, ciepła, piękna. Poznajcie Catalinę
Staram się wybierać miejsca wypoczynku tam, gdzie są rafy koralowe, dlatego rejsy są stałym punktem większości moich wypraw.
Na początek odpowiem na najczęściej zadawane mi pytanie. Wszystkie zdjęcia wykonuję całkiem zwyczajnym aparatem Sony NEX 7 oraz iPhone 5S. Mam tylko jeden kitowy obiektyw, taki, jaki był dołączony do produktu. Fotki robię na automatycznych ustawieniach. Lubię ten aparat, bo jest bardzo poręczny, wszędzie mi się zmieści, a wczoraj doceniłem jego trwałość, bo zaliczył twarde lądowanie na chodniku. Wyszedł z paroma zadrapaniami.
Aparat posłuży mi jeszcze parę miesięcy i później sprzedam go za 1/3 ceny i zmienię na coś lepszego, ale również mieszczącego się w dłoni. Jestem za leniwy, aby chodzić z ciężkimi lustrami. Jeszcze nie myślałem na co, bo nie znam się na sprzęcie.
Dziś w pewnym sensie kulminacyjny wpis z Dominikany. W planach mam jeszcze recenzję hotelu i dwa drobne wpisy luźno nawiązujące do tego miejsca, bardziej zaś do tematyki podróży. Chyba w środę wrzucę na bloga recenzję książki, która mnie bardzo poirytowała i po prostu muszę ją zniszczyć. Recenzja nie pojawi się na samej górze strony głównej, szukajcie jej niżej.
Gdzieś na południu wyspy
Wyprawa zaczęła się jeszcze przed świtem. Podróż z hotelu na wybrzeże trwała blisko trzy godziny. W tym czasie zdążyłem wielokrotnie pożałować, że ruszyłem się z hotelu. Nie cierpię długo jeździć. W sennym miasteczku czekaliśmy na kolejny transport.
Rejs
Coby nie być gołosłownym – film sprzed 4 lat. Jakość pozostawia wiele do życzenia (jeden z pierwszych modeli Panasonic Lumix FT ), ale za to rafa wspaniała. /Tajlandia/
NA RATUNEK CZAPECZCE przez kominotki
Catalina
Jest wyspą położoną o jakieś 30 minut rejsu od stałego lądu. Zamieszkaną w całości przez prawie nikogo, poza tubylcami handlującymi wszystkim, czyli niczym. Zaraz po zejściu na ląd dostajesz kupony zniżkowe na zakupy we wszystkich dwóch sklepach, po czym możesz iść wszędzie, ale nigdzie, bo spacer w głąb wyspy jest zabroniony. To nic, mnie do szczęścia wystarczyła plaża. Spędziłem to całkiem owocne pół dnia, rozmyślając o wszystkim. Czyli niczym. Trzeba przyznać, że to miejsce wygląda całkiem bajkowo, ale od razu zastrzegam – to nie jest ta rajska plaża, której szukam.
Powrót na stały ląd rozpoczęliśmy dwie godziny przed zachodem słońca. Potem czekała mnie jeszcze parogodzinna podróż do hotelu i wypoczynek po jakże ciężkim dniu.
Nie wiem czy jeszcze gdzieś popłynę. Zdjęcia wyszły świetne, ale rafa mnie bardzo rozczarowała. Mam nadzieję, że zachęciłem was do wakacji na Dominikanie, choć to nie było moim głównym celem, bo nie pracuję na żadnego biura. Zresztą leciałem z niemieckiego, co w sumie nie było najrozsądniejsze, ale o tym napiszę później. To świetne miejsce na zimowe wakacje i można tu polecieć dużo taniej niż do Tajlandii czy Kenii.
W głowie zaświtała mi myśl, aby jeszcze przed wiosną udać się znowu do Egiptu, ale chyba nie zdobędę się na ten krok i ulegnę namowom znajomych, aby w końcu odwiedzić rejony Wysp Kanaryjskich. Podobno to idealne miejsce dla mnie i dobrze bym się tam czuł. No ale o tym pomyślę dopiero za jakiś czas. Teraz niechże nacieszę się latem i zatęsknię za naszą polską zimą.