Masz 7 dobrych powodów, aby nie iść na wybory

Wszyscy i wszędzie każą ci głosować. Dają ci milion powodów. W porządku. Ode mnie dostaniesz siedem dobrych powodów, by nie iść na głosowanie.

1. Głosowanie nie jest obowiązkowe.

Masz prawo nie głosować. Tak po prostu. Przy każdych wyborach mamy do czynienia z terrorem prostych ludzi, którzy uważają, że mają prawo żądać od Ciebie pójścia na wybory. Przy każdych wyborach robię ten sam numer – piszę na FB, że nie będę głosował i przyglądam się, jak to wkurwia tych, którzy wiedzą ode mnie lepiej jak mam żyć i co robić. 
Ty wokół siebie też masz takich prostaczków, ludzi roszczeniowych, krytykujących twoją postawę, szukających okazji do wysrania się na Ciebie nawet pod pretekstem niepójścia na wybory. Pierdol ich.

2. Nie interesujesz się polityką.

Masz do tego prawo. Masz prawo trzymać się z dala od polityki i nie zabierać głosu w sprawach, na których inni znają się od ciebie lepiej.

3. Wiesz, że wybory prezydenckie niewiele zmienią na lepsze.

Naiwni łapią się na hasła wyborcze, zapominając, że prezydent niewiele może. 
Jeśli wygra Trzaskowski, pogłębią się polityczne awantury, bo mniej lub bardziej udolnie będzie blokował inicjatywy PiS-u. Sam niczego nie przepchnie i żadnych obietnic nie spełni, bo mu Kaczyński nie pozwoli. 
Jeśli wygra Duda, będzie dokładnie tak jak było dotychczas.
Wybór prezydenta w dużym stopniu polega na tym, że on ma jako tako wyglądać i umieć podpisywać dokumenty. Od spełniania obietnic jest Rząd.

4. Wiesz, że nie są to najważniejsze wybory po 89’.

Tak, próbują nam to wmówić przy każdych wyborach. To podobnie jak w boksie. Co roku jest jakaś „walka stulecia”. 
Bzdura. To są ważne wybory, ale czy ważniejsze niż 5 lat temu? Nie wydaje mi się, bo to właśnie poprzednie wybory ustawiły krajobraz polityczny w kraju. One rzeczywiście dużo zmieniły. Najważniejszymi wyborami po 1989 roku, które w największym stopniu pomogły ukształtować dzisiejszą Polskę były te w 1995 roku. Po Kwaśniewskim to zawsze już był wybór pomiędzy Kaczyńskim a resztą świata. W tych pojedynkach na razie prowadzi 2:1.

Bardzo ważne wybory będą dopiero za 3 lata. Opozycja będzie miała trzecią z rzędu okazję, by zrzucić Kaczyńskiego ze stołka. Łatwiej im pójdzie, jeśli w najbliższą niedzielę Trzaskowski… przegra.
Ale o tym może napiszę innym razem.

5. Jesteś zwolennikiem Andrzeja Dudy.

Teoretycznie im niższa frekwencja, tym większe szanse urzędującego prezydenta, bo on nikogo gonić nie musi i ma swój twardy elektorat, który pójdzie głosować. Za ciebie.

6. Jesteś szczęśliwym człowiekiem.

Prowadzisz życie, w którym nie domagasz się niczego od polityków, niczego nie oczekujesz, w nic nie wierzysz i w pełni polegasz na sobie i swojej pracy.

7. Kochasz obu kandydatów.

W takim przypadku twój głos jest zbędny.

 

 


Wczoraj wypuściłem nowy podcast. Kopie w tyłek. Desperacko potrzebujesz zmiany. (zero o polityce, jakby co).


 

 

Natomiast moje stanowisko w kwestii udziału w wyborach jest niezmienne od lat: nikomu nie zatruwam życia swoimi wymaganiami i oczekiwaniami. Nikomu nie ograniczam wolności wyboru. Pójście na wybory to wyłącznie twoja decyzja i nic nikomu do tego. A każdego, kto twierdzi inaczej, usuwaj ze swojego życia, bo nie potrzebujesz wokół siebie  ludzi, którzy nie potrafią zaakceptować twoich decyzji.

Możesz głosować i możesz nie głosować. Mam na to wyjebane. Możesz być zwolennikiem każdego kandydata. Mam na to wyjebane. Jeśli wybierzesz tego, którego lubię – poradzę sobie. Jeśli tego, którego nie lubię, to też sobie poradzę. Nie obwiniam innych za swoje życiowe porażki i nie każę tobie głosować na danego kandydata, aby mi się żyło lepiej.
Możesz robić ze swoim życiem cokolwiek postanowisz i na to też mam wyjebane. Twój udział w wyborach (lub jego brak) w żaden sposób nie ogranicza mojej wolności, mojego poczucia szczęścia i moich planów.

 

 

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...