Nie porzuca się wartościowych ludzi

Nigdy nie zakochuj się w kobiecie, która co najmniej dwa razy była rzucona.
Tę prawdę, którą głoszę od przedszkola, a może i nawet wcześniej, wykładałem kilka dni temu mojemu znajomemu. Rozpływał się w zachwytach nad jakąś smutną piosenką. Artystka śpiewała o swojej nieszczęśliwej miłości, porzuceniu, o sercu złamanym, skopanym i poniewieranym. I tęskniącym, a jakże, do mężczyzny, który wybrał inną.
– Mógłbym się w niej zakochać. Ideał kobiety!- powiedział.

***

W tym tygodniu ukazały się także:

Jak się odkochać – rozmowa z ekspertem od uwodzenia oraz Nie zauważysz kiedy umrę – mój pierwszy tekst po długiej przerwie w pisaniu.

***

 

Jakoś tak zawsze byłem za głupi, aby zrozumieć, dlaczego ludzie zachwycają się śpiewającymi o nieszczęśliwej miłości, platonicznie w nich zakochują i do głowy im nie przyjdzie, że w znakomitej większości są to życiowi nieudacznicy. A nieudacznik to styl życia – nim się nie bywa, nim się po prostu jest bez względu na okoliczności i warto wiedzieć, jak takie ofiary losu selekcjonować.
Ja mam jeden prosty sposób, aby przekonać się, czy moja przyszła dozgonna miłość należy do ekstraklasy, czy może już zawsze będzie grała w drugiej lidze. Na pierwszym spotkaniu z kobietą pomijam oklepane tematy ulubionego filmu, koloru, czekoladki, książki, mam w nosie gdzie pracuje i ile zarabia, nie dbam o to, jak mieszka i ile ma lat(wystarczy, że nie wygląda na trzydziechę). Przede wszystkim staram się wybadać, w jakim stanie jest jej serduszko. I w większości przypadków już po kwadransie sprawdzam, gdzie w lokalu są wyjścia ewakuacyjne.

Kobiety z sobie znanych powodów uwielbiają mówić, jak zostały zranione,

jakimi świniami byli ich faceci, ile razy były zdradzane, bite i olewane. Mam wrażenie, że próbują wziąć mnie wtedy na litość, pokazać jak bardzo pragną uczuć, tylko nie mają na kogo ich przelać. I patrzą wtedy tymi swoimi oczkami, jak kot ze Shreka, a ja marzę, aby ktoś w tej chwili celował w ich czoło ze snajperki.
Raz jedna nawet pochwaliła się, że kilku facetów po zerwaniu, wyzywało ją od szmat. To wcale nie takie rzadkie zjawisko, wyzwiska przy kończeniu związków są na porządku dziennym, ale wówczas nie wytrzymałem i zapytałem wprost:

Jeśli dla kilku facetów byłaś szmatą, to albo faktycznie masz charakter szmaty, albo nią jesteś choćby dlatego, że żadna szanująca się kobieta nie sypiałaby z facetami, którzy ją tak określają.

Spodziewałem się strzała w pysk. Na moje szczęście nie doszło do rękoczynów i ku mej radości dała popis swych intelektualnych możliwości, odpowiadając, że ma pecha, bo do niej po prostu lepią się nieodpowiedni faceci. Nie miałem serca i cierpliwości tłumaczyć, że ludzi, w tym i kobiety, wyposażono w mózg i nie ma czegoś takiego jak przyciąganie nieodpowiednich partnerów, bo to ona sama decyduje z kim pójdzie do łóżka. Spotkanie szybko się zakończyło. Kilka dni temu sprawdziłem jej profil na Facebooku. Znowu jest w związku. Ze swoim byłym. Zapewne już nigdy się nie dowiem, jak to się stało, że znowu przylepił się do niej nieodpowiedni facet. Dla wielu ludzi nawet toksyczne związki są lepsze od samotności, ale to temat na inną dyskusją.
Jeśli po przeczytaniu pierwszego zdania tego felietonu, odruchowo zapytałeś „a aaa dlaczego?”, po prostu pomyśl. Tak na zdrowy chłopski rozum. Dwóch facetów przed tobą uznało, że potencjalna wybranka twego serca jest im niepotrzebna, znudziła się i co najgorsze – wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jest słaba w łóżku. Mężczyźni zazwyczaj nie porzucają demonów seksu, ponieważ należą one do wymierającego gatunku i takie niewiasty powinny być pod ścisłą ochroną. Dwóch facetów przed tobą miało ją i zdecydowali, że wolą pukać jakiś lepszy model. Rzecz jasna, jeśli ty zadowalasz się resztkami, masz mentalność Ryśka z Klanu lub po prostu wiesz, że najlepiej wyglądasz po ciemku, to Bozia nie pozostawiła ci wielkiego wyboru. Musisz brać, co się na kija nawinie, ale zakładam, że takich tu jest mniejszość.

Ustalmy sobie jedno i tego się trzymajmy:

nie porzuca się wartościowych ludzi.

To wartościowi ludzie porzucają tych, którzy nie spełniają ich ambicji. Tu nie ma wielkiej filozofii i zazwyczaj świat dzieli się na tych, którzy są wiecznie porzucani i na tych, którzy wiecznie porzucają. Szczęśliwie jestem w tej drugiej grupie, ale pewnie dlatego, że większość czasu spędzam w celibacie, a najdłuższe związki kończyły się, zanim one zapamiętywały mój numer telefonu. Nie gustuję w porzucanych, bo nie zniósłbym myśli, że sypiam z kobietą, która w oczach innych facetów była bezwartościowa.
Poza pewnym wyjątkiem. Jest tylko jeden rodzaj porzucanych i zarazem nietracących nic na swojej atrakcyjności kobiet. To te, od których mężczyźni odchodzą, bo nie mogą znieść, że one nie poświęcają im wystarczająco dużo czasu. Z powodu nauki lub pracy, to nieważne. Lubię takie, bo gustuję w pannach realizujących swoje życiowe cele, przedkładające je nad takie bzdury jak miłość i rodzina. Są dla mnie swego rodzaju wyzwaniem, ale też zapowiedzią tego, co najbardziej cenię w związkach: świętego spokoju. Im częściej była zostawiana, bo olewała jakiegoś faceta, tym lepiej dla mnie i dla mych ambicji. Dlatego zapamiętaj sobie dobrą radę na koniec: wartościową kobietę poznasz po tym, że była co najmniej dwa razy rzucona.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...