Nowy szablon na bloga – o czym musisz wiedzieć?

Sekunda. Tyle przebywam na blogu, na którym tekst jest niewyraźny, bo zlewa się z tłem. Nie daję żadnej szansy blogom, które na głównej stro- nie straszą mnie jakimś wielkim zdjęciem. Nie daję najmniejszej szansy blogom, które wywołują u mnie zeza. Szpalta z tekstem musi być szeroka, no chyba że ktoś pisze wiersze.


Poniższy tekst pochodzi z książki „Bloger i social media”


SEKUNDA

Tyle przebywam na blogu, który pisany jest jasnym fontem na ciemnym tle. Tego się nie da czytać i naprawdę nie rozumiem ludzi, którym wydaje się to „klimatyczne”. Nie daję żadnej szansy blogom, których font ma rozmiar mniejszy niż 12 pikseli i większy niż 16.
Niedawno jeden z czytelników zapytał mnie, czy na samym początku powinno się zwracać uwagę na to, by blog był wizualnie doskonały, czy może nie warto tracić czasu na kosmetykę i po prostu skupić się na tym, co najważniejsze – na pisaniu.
Odpowiedź jest bardzo prosta – na samym początku trzeba zadbać o wszystko, bo to tak, jakbyś zapytał mnie, co jest ważniejsze w samochodzie: kierownica czy koło. Inna sprawa, że na samym początku blog nie musi być idealny. To jak z dbaniem o higienę –wystarczy szare mydło, na drogie kosmetyki przyjdzie czas później.
Gdy widzę brzydkiego bloga, wiem, że mam do czynienia z kimś, kto niepoważnie podchodzi do tego interesu. Nie twierdzę, że nie ma talentu, być może jest mistrzem słowa, ale nie zakocham się w mądrej kobiecie, jeśli będzie brzydka. Tak samo jest z blogami, o czym gros blogerów chyba jednak nie wie, bo – powiedzmy sobie wprost – większość blogów jest brzydka. Jeśli wychodzisz z założenia, że musisz skupić się na pisaniu, to daję ci słowo, że na pisaniu skończysz. Bloger, o czym już wspominałem, musi być człowiekiem orkiestrą, kombajnem znającym się na wszystkim, co potrzebne do rozwoju bloga. A jeśli się na czymś nie znasz, poproś o pomoc.

Mój pierwszy szablon wykonała znajoma blogerka – było to w grudniu 2005 roku. Najlepsze, że jeszcze miesiąc wcześniej oboje nie wiedzieliśmy, co to jest CSS, i to ja jej wytłumaczyłem, że trzeba go pojąć, żeby cokolwiek zmienić w wyglądzie bloga. Ona pojęła, co trzeba, w dwa tygodnie. Ja do dziś nie pojąłem.
Drugi szablon zrobiła dziewczyna, która także doskonale się na tym znała. Trzeci zleciłem profesjonalistom z agencji Zubi, a czwarty po prostu kupiłem. Kolejne szablony też kupowałem. Wydatek rzędu trzydziestu dolarów na coś, co może ci służyć latami, to żaden wydatek. Dlatego rozsądny bloger nigdy nie będzie się tłumaczył, że ma brzydko, bo nie zna się na kwestiach graficznych.
No dobrze, ale teraz zapytasz, jaki blog jest ładny. Stety czy niestety, obecnie żyjemy w epoce stron przepełnionych elementami typu „kliknij tu”, „kliknij tam”. Gdy wchodzisz, widzisz pełno różnych okienek, odnośników, banerków. Jeszcze cztery lata temu też tak miałem. No jak głupi cieszyłem się, gdy chłopaki z Zubi.pl zrobili mi widget z ostatnimi komentarzami, poprzednimi tekstami, zajawkami tekstów na innych blogach itd. Blog wydawał mi się tak bardzo profesjonalny, że aż nie wypadało mi siadać do niego bez garnituru.

Jeszcze tylko słowo o moim ascetycznym szablonie, bo rodzi się przy nim pytanie – wszystko fajnie, ale jeśli nie masz na głównej absolutnie nic poza tekstami, to jak to wpłynęło na statystyki odsłon? Otóż informuję, że w ogóle nie wpłynęło, a liczba odsłon nawet wzrosła ze średniej 2,42 do 2,63. Dziwne, co?
Wracając do tematu – wiele razy miałem problem z doborem szablonu. W ciągu ostatniego roku aż sześciokrotnie go zmieniałem. Ładny szablon to taki, który podoba się i tobie, i twoim czytelnikom. Otwórz swojego bloga i popatrz na stronę główną, potem wejdź w pierwszy z brzegu tekst i pomyśl: ładnie tu.
Tak jak kiedyś potrzebowałem wielu świecidełek na blogach, tak teraz idę w stronę minimalizmu. Im mniej, tym lepiej. Zwłaszcza dla czytelników.


Aktualizacja 2014

Od tamtego czasu zmieniałem szablony kilkakrotnie. Nigdy nie znajdę idealnego, nigdy nie będę w pełni zadowolony z tego, co mam. Powyższy rozdział w sumie się nie zdezaktualizował, choć dziś już nie mam nic przeciwko dużym fontom. Na wielu szablonach są one wręcz wskazane, a wzrost sprzedaży coraz to większych monito- rów sprawia, że „dwunastka” staje się nieczytelna.

Także układ kafelkowy, królujący na blogach do końca 2013 roku, zdaje się mieć najlepsze lata za sobą i coraz więcej blogerów wraca do motywu „magazynowego”, nieudolnie starając się upchnąć na stronę główną jak najwięcej i głosić wszem i wobec, że to wciąż minimalizm.
Nieważne, jaki styl wybierzesz, musi być czytelny.


Czy opłaca się kupować gotowe szablony?

Bardzo.
Dopóki funkcjonowałem na pla ormie Blox.pl, kwestia szablonów sprowadzała się do błagalnych próśb znajomych, aby mi zmienili ten czy inny kolorek. Bo już nie chcę białego, chcę czarny, bo teraz chcę mieć listę kategorii bloga wzdłuż, a nie w poprzek itd.

Schody zaczynają się, gdy chcemy przejść „na swoje”. Jaki masz wtedy wybór?
1. Nauczyć się wszystkiego od podstaw i wszystko zrobić samemu. Może jestem mało ambitny, ale nawet przez myśl mi to nie przeszło i nie polecam takiego rozwiązania. To po prostu jest zbyt czaso- chłonne. I trzeba mieć do tego talent.

2. Zlecić zewnętrznej firmie zrobienie szablonu. Zapomnij. Zapłacisz jak za zboże, a na wykonanie będziesz czekał tygodniami. Może i masz gwarancję, że dostaniesz dokładnie to, czego oczekujesz, ale czy aby na pewno wiesz, czego oczekujesz? Raz zleciłem jednej firmie wykonanie szablonu i zrobili mi doskonały. Rzecz w tym, że dopiero po kilku tygodniach spostrzegłem, jak bardzo niedoskonałe były moje oczekiwania. Praca na takim szablonie okazała się niewygodna i wtedy zrozumiałem, że jak się robi coś pod WordPressa, to trzeba oddać tę robotę specjalistom od WordPressa, a nie specjalistom od wszystkiego.

3. Wziąć darmowy szablon z sieci. Zapomnij. Wszystko, co darmowe, jest brzydkie. Blogosfera pełna jest darmowych szablonów i dlatego wygląda tak, jak wygląda. Darmówki zostaw nastolatkom wstawiającym fotki pokemonów.

4. Kupić. I tej opcji masz się trzymać. Płatne szablony są bardzo tanie. Najdroższe kosztują około sześćdziesięciu dolarów. To żaden wydatek, a przecież korzystać z tego będziesz na co dzień, przez kolejne miesiące i lata. Nawet gdyby były dziesięć razy droższe, to i tak nie byłby to jakiś szok cenowy.

Pamiętaj, że zanim ktokolwiek przeczyta cokolwiek na twoim blogu, wcześniej oceni jego wygląd, przejrzystość, funkcjonalność. Wygląd ma ogromne znaczenie, bo daje czytelnikowi jasny sygnał, czy ma do czynienia z jakimś amatorem, czy z blogerem, który profesjonalnie podchodzi do swojego hobby. Przypominam tylko, abyś nie inwestował kasy w bloga, którego dopiero planujesz, bo jest duże prawdopodobieństwo, że wyrzucisz pieniądze w błoto.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...