Te wszystkie dziwne rzeczy, które robimy przed snem
Prowadzę bezstresowe życie i nie mam problemów z zasypianiem, ale nie pamiętam czy w ciągu ostatnich 20 lat po prostu położyłem się do łóżka i zasnąłem.
Moi znajomi mają różne przyzwyczajenia przed snem. Jeden nie zaśnie, póki nie wypali ostatniego papierosa, inny musi mieć zatyczki w uszach, jeszcze inny nie toleruje żadnych poduszek. Babcia Kominkowa zawsze słucha radia, piesio nigdy nie śpi poza łóżkiem, a ja nigdy nie kładę się od strony ściany.
Teraz będzie coraz dziwniej.
Uwielbiam wielkie łoża, ale generalnie potrafię spać na wszystkim. Jako nastolatek wziąłem kolegę Andrzeja do pomocy i wspólnie porąbaliśmy moje łóżko, aby zrobić więcej miejsca w pokoju. Aż do wyjazdu na studia spałem na podłodze. Bez prześcieradła. Tak zwyczajnie kładłem się na dywan i przykrywałem kocem. Dziś wspominam, że doskonale mi się wtedy sypiało.
Bardzo często wstaję z łóżka, gdy przypomni mi się, że być może nie zakręciłem gazu lub nie zamknąłem drzwi wyjściowych. To nic, że gaz zawsze jest zakręcony, a drzwi jeszcze nigdy nie były otwarte. Nie przemawia do mnie rozsądne podejście – przecież gdyby gaz się ulatniał, już dawno bym go wyczuł, a zamykanie drzwi na zamek to kwestia głównie komfortu psychicznego, bo jaka jest szansa, że akurat tej jedynej nocy, kiedy zapomniałbym to zrobić – ktoś chciałby się włamać?
Nie zasnę bez czegoś do czytania, słuchania i oglądania. Nigdy. Nie ma od tego żadnych wyjątków. Mogę być maksymalnie zmęczony, ale przed snem muszę czymś się zająć. Jeśli chodzi o książki, muszą to być jakieś z fabułą. Jeśli chodzi o filmy, to z tym jest gorzej, bo najprzyjemniej ogląda mi się seriale, ale przy nich najciężej zasnąć. Gdy piszę ten tekst, dochodzi piąta nad ranem. Nie mogłem zasnąć, bo oglądałem Twin Peaks. Swoją drogą – z odcinka na odcinek coraz bardziej mnie irytuje, a tak dobrze się zapowiadał.
Teraz będzie najdziwniej.
Lubię słuchać przed snem. Filmów. Włączam, po czym odwracam się na drugi bok, aby nic nie widzieć. Są to filmy tylko o określonej tematyce. I na ten przykład między grudniem a lutym każdej nocy włączałem sobie dokumenty o zabójstwie JFK. Na youtube jest ich zaledwie kilka. To nic. Przez trzy miesiące codziennie zasypiałem przy jednym z nich. Średni czas od włączenia filmu do zaśnięcia wynosi i mnie ok. 3 minut.
Kiedy już znałem na pamięć te filmy, przerzuciłem się na dokumenty o katastrofie Titanica. I znowu przez cały miesiąc słuchałem dwóch tych samych dokumentów. Z kolei do maja codziennie włączałem sobie dokument „Kokainowi Kowboje”. O ten, który widzicie poniżej:
Cudownie się przy nim zasypia. Dlaczego? Nie wiem. Są setki innych dokumentów na sieci, zwłaszcza na tematy, które dużo bardziej mnie interesują od historii sprzedawców kokainy w Miami lat 80. Niestety przy innych zasypiać nie potrafię. Kiedyś doskonale zasypiało mi się przy audycjach Wołoszańskiego, ale tylko serii, którą nagrał wiele lat temu dla Radia Zet. Inne mnie rozbudzały.
O, właśnie mi się przypomniało, że jesienią hitem były u mnie filmy o Stalinie. Też ze dwa miesiące zasypiałem na dwóch tych samych dokumentach. Włączałem je na zmianę. Próbowałem tego samego z Hitlerem i innymi baranami, ale oni mi nie wchodzili. Tylko Józek.
Czasami, kiedy akurat czytam przed snem i odkładam książkę, to rozmyślam o seryjnych mordercach. Nie że jestem jednym z nich, ale że ich łapię. To mnie tak uspokaja, że zasypiam po paru minutach, przez co nigdy nie udało mi się wymyślić, namierzyć i złapać żadnego mordercy.
I tak się zastanawiam – czy ja jestem dziwny?