To co niezmienne w moim życiu

Nie umiem zaczynać pracy przed południem. Jeśli mam coś ważnego do napisania, wstaję ok. 4 rano. Budzą mnie dwa budziki. Pierwszy przy łóżku w telefonie. Wyłączam go i zasypiam na 30 minut. Drugi stoi w kuchni. Mam go od 13 lat. Kupiłem za 20 złotych w jakimś sklepie z rupieciami. Kiedy dzwoni, muszę zerwać się z łóżka i iść go wyłączyć. Wtedy od razu sięgam po filiżankę. Zanim naleję do niej kawy, podgrzewam ją gorącą wodą, aby dłużej zachowała ciepło.

To, co niezmienne

Otrzymasz od nas list. Jeśli spodoba Ci się pomysł, napiszesz artykuł o tym, co niezmienne w twoim życiu” usłyszałem od osób opiekujących się marką Włocławek kiedy zaczynaliśmy rozmowę o współpracy. 

 

No dobrze. Przyjrzyjmy się, co w moim życiu od lat nie ulega zmianie. Uprzedzam, że niektóre moje przyzwyczajenia i rytuały będą dziwne. Z chęcią dowiem się też o waszych dziwnych rytuałach.

Poranek

Do mycia zębów od 11 lat używam tego samego rodzaju szczoteczki – pulsującej. Trudno ją dostać w sklepach, chyba nie przypadła do gustu klientom. Po porannej toalecie staję na wadze. Mam dwie wagi. Jedną elektryczną na wifi podłączoną do aplikacji na iPhone, a drugą zwyczajną, kupioną w markecie za kilka złotych 15 lat temu. Tą drugą ciągle trzeba nastawiać, ale lubię ją, bo pokazuje 2 kg mniej. Poprawia mi humor.

Po kawie muszę wypić coś zimnego. Lemoniadę, puszkę energetyka bez cukru lub colę. Przy energetykach mam jedną zasadę od 5 lat – mogę wypić tylko jeden dziennie, aby nie wrócić do uzależnienia (kiedyś piłem ponad litr). Jeszcze dziwniejszą regułę mam przy coli. Od 18 roku nie kupuję litrowych butelek. Dentystka kazała mi ograniczyć picie. Najpierw do pół litra. Od tego czasu nigdy nie kupiłem litrowej lub dwulitrowej. Za to bywały dni, kiedy kupowałem 3 półlitrowe. Głupie? Głupie. Silniejsze ode mnie.

Jak byłem mały, nie lubiłem jadać śniadań. Nie miałem apetytu. Teraz nie ma mowy bym zaczął dzień bez zjedzenia solidnej porcji białek i węglowodanów. Unikam smażenia. Rano najczęściej jadam tortillę ze szpinakiem, szynką i mozzarellą lub kanapkę. Obowiązkowo piętrową. Lubię wrzucać na bagietki to co mam pod ręką w lodówce.

 

Praca

Najwięcej stałych, wyrobionych już w dzieciństwie rytuałów mam, gdy siadam do biurka. Do pisania muszę mieć stół, którego blat jest idealnie na wysokości mojego łokcia. Nie zaczynam pisania, jeśli obok nie mam czegoś do picia. Nie umiem pisać, jeśli nie mam wyginanego krzesła. Nie umiem pisać, jeśli mam na biurku bałagan. Kiedy byłem mały i pisałem swoje pierwsze książki, po każdym dniu zapisywałem ilość stron oraz ilość wypitej coca-coli. Teraz zapisuję daty i liczbę napisanych znaków. Jeśli jest poniżej 10 tys. (ok. 6 stron maszynopisu) dzień uważam za mało udany. Od 7 roku życia mam tylko jeden rodzaj długopisu – Pilot V5. Zawsze niebieski lub fioletowy. Nigdy czarny.

Kiedy chcę odpocząć, wskakuję na moją pufę. Identyczną jak ta, którą możecie wygrać w konkursie Włocławka. Kupiłem ją kilka lat temu. Do spania się nie nadaje, ale do odpoczywania lub czytania to najwygodniejsza pufa na świecie. Jest wypełniona kulkami, które dopasowują się do ciała.

Rzeczy

Lubię kupować nowe ubrania, ale też przyzwyczajam się do ulubionych. Po domu chodzę nago (to także moje przyzwyczajenie od pierwszego dnia wyprowadzki od rodziców). Jeśli jest zimniej, wkładam ten sam sweter, który wkładałem na pierwszym roku studiów. Próbowałem go zmienić na inne, ale w żadnym nie czułem się dobrze. Od 7 lat chodzę wyłącznie w trampkach Converse. Kupuję je co pół roku. Mam w domu z 6 różnych par, każda w innym kolorze.
Nie pamiętam od kiedy, ale przypuszczam, że jakoś tak od 14 roku życia mam regułę, że od połowy maja do połowy września wszędzie chodzę w krótkich spodenkach. Nawet jak jest zimniej lub pada deszcz. Nie cierpię długich spodni, a jeszcze bardziej nie cierpię ich kupować. Od 13 lat jeżdżę na rowerze w tej samej letniej kurtce, a sam sezon rowerowy rozpoczynam dopiero wtedy, kiedy temperatura regularnie zaczyna być powyżej 15 stopni. Nie lubię zimna.

Miejsca

Pewnie dlatego od 11 lat w każdą zimę wylatuję do ciepłych krajów. Mimo że zwiedziłem już kawał świata, największym sentymentem darzę tylko kilka miejsc.

Nowy Jork, w którym od lat chodzę tymi samymi trasami, przesiaduję w tej samej księgarni, jadam w tych samych miejscach. Raz do roku chodzę w jedno miejsce, w którym jestem sam i przez pół dnia siedzę rozmyślając o tym, co wydarzyło się w moim życiu i co powinno się wydarzyć. Takie samo miejsce mam w Kołobrzegu.

Drugim ulubionym krajem jest Egipt, który ma najlepszą rafę koralową na świecie. To tam odbywałem swoje pierwsze wakacyjne podróże. I wreszcie Tajlandia, w której byłem dopiero dwa razy, ale najbliższą jesień i zimę także w niej spędzę. Kiedy myślę o Bangkoku i NYC, częściej łapię się na potrzebie odwiedzania miejsc, które już znam niż poznawania nowych. Może to lenistwo, może sentyment.
W dzieciństwie raz do roku, zawsze o tej samej porze jeździłem nad to samo lubuskie jezioro. Potem przestałem i dopiero w zeszłym roku wróciłem do tradycji. W tym roku również się tam wybiorę.

Noc

Trzy lata temu pisałem na blogu o moich rytuałach wieczornych. Od dzieciństwa mam tak, że przed snem muszę coś poczytać. Nie wiem czy kiedykolwiek położyłem się do łóżka bez gazety, książki lub chociażby laptopa, na którym nadrabiałem zaległe artykuły. Nie ma u mnie tak, że kładę się i zasypiam.
Wspominałem wam kiedyś, że lubię przed snem słuchać filmów o zabójstwie JFK. Mam tylko trzy filmy. Nigdy ich nie obejrzałem, bo zawsze tylko je włączam, odwracam się na drugi bok i zasypiam. Nawet ja nie potrafię sobie wytłumaczyć, jak to możliwe, że codziennie włączam sobie to samo od prawie 4 lat i cały czas nie jestem tym znudzony. I dlaczego właśnie ta tematyka mnie uspokaja i usypia?

To, co powinno zostać niezmienne

Poproszono mnie, abym w artykule wymienił jedną rzecz lub rytuał, który chciałbym, by pozostał niezmienny w ciągu kolejnych lat. Tak w nawiązaniu do 60-letniej tradycji ketchupu Włocławek. Trudno było mi się zdecydować, bo najchętniej pozostałbym przy wszystkich rytuałach i przyzwyczajeniach. Lubię je. Dają mi poczucie bezpieczeństwa i pewności, że jestem szczęśliwy. Ale wybrać coś muszę, dlatego wybieram tradycję corocznych podróży.

Tak długo jak będę mógł zimą podróżować, będę miał pewność, że jestem zdrowy, ma wciąż potrzebę poznawania świata, zbierania nowych doświadczeń i gromadzenia pięknych wspomnień.

A jak to jest u ciebie?

Na stronie www.wloclawekketchup.pl zaczyna się dziś konkurs, w którym można wygrać prezenty od Włocławka (m.in. wspomniana wyżej pufa). Reguły są bardzo proste. Wystarczy, że napiszesz, co twoim zdaniem powinno pozostać niezmienne. Co tydzień 5 osób wygrywa.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...