Twój sprzeciw nikogo nie uratuje

Jedną z wad, do których najciężej się przyznać to obojętność na cudzą krzywdę.Rozbawiły mnie komentarze pod artykułami odnoszącymi się do norweskiego dokumentu o blogerkach modowych wysłanych do Kambodży, aby na własne oczy przekonały się, jak wygląda praca w szwalniach.

Blogerki tam poleciały, popłakały się, zobaczyły, że życie jest ciężkie. Przyznaję bez bicia, że wszystkie odcinki oglądałem co chwilę je przewijając, bo były nudne.  Co mnie obchodzi cudze nieszczęście?
Za to z komentarzy i licznych statusów z udostępnieniami filmu na FB dowiedziałem się, że takie filmy powinny otworzyć nam oczy, że powinniśmy zastanawiać się co i u kogo kupujemy. Dowiedziałem się, jak wielkim współczuciem darzymy te biedne dzieci pracujące po kilkanaście godzin na dobę za głodowe stawki. Dowiedziałem się też, że świat nie jest sprawiedliwy.
Nie dowiedziałem się, co w tym złego?

Nie ma znaczenia ile dokumentów obejrzysz, bo jutro i tak pójdziesz do sieciówki kupić nowe ubranko. To samo, które być może ma na sobie krew z dłoni jakiegoś skośnookiego dziecka. Powiesz mi, że nie kupujesz w sieciówkach? A jaką masz pewność, że firma, w której kupujesz ubrania nie szyje ich w zakładach o warunkach urągających człowiekowi? Powiesz, że ubrania szyje twoja babcia?
No dobrze. Punkt dla ciebie. Uratowałeś jedno biedne dziecko.
Rozejrzyj się wokół siebie. Albo wejdź na swojego Facebooka. Co masz na nim? Fotki robione telefonem? Jak myślisz, kto składał twojego kochanego iPhonika (czy tam Samsunga)? Tak, to są inne biedne dzieci. Z innego kraju. Traktującego pracowników ja zwierzęta. Czy kupując telefon brałeś pod uwagę ich dobro? Może powinienem zapytać o telewizor? Meble? Czy naprawdę jesteś taki naiwny, sądząc, że  twoje przedmioty były wyrabiane w fabrykach ze złotymi klamkami, a pracownicy na obiad wpieprzają owoce morza?
A propos jedzenia…

Zajrzyjmy do lodówki. Zapewne masz w niej jajka. Czy zastanawiałeś się, jak szczęśliwa była kura, która je zniosła? Nie myśl o tym. Ona pewnie i tak już nie żyje.
A wędliny? Znasz z imienia każdą świnkę, która poszła pod topór i wiesz, że na pewno nie cierpiała katuszy przed śmiercią? Bo widzisz, mogę pokazać ci wiele dokumentów, pokazujących, w jakich naprawdę warunkach umierają zwierzęta, które codziennie wpierniczasz na obiadek.
Jak bardzo im współczujesz? Jestem przekonany, że bardzo. Im smaczniejsze tym bardziej.
Co mi teraz powiesz? Że ludzie to nie to samo co zwierzęta?

Wiesz, co byłoby, gdyby wszystkie otaczające cię produkty były happy, eko, gmo free, itd…? Byłyby droższe. Być może ciebie byłoby na to stać, ale większość Polaków i tak poszłaby do taniej sieciówy. To nic złego. Każdy, kto kupuje często ubrania wie, że jakościowo nie ma wielkich różnic między tanimi a drogimi. Mało tego – bardzo często ta sama fabryka szyje z tych samych materiałów zarówno odzież drogą jak i tanią. Polecam lekturę „Gomorry” Roberto Saviano. On to wyjaśnia już w pierwszych rozdziałach. Podział na „szajs” i „jakość” często sprowadza się przyszycia innego logo.

To nic złego przyznać się do obojętności na cudzą krzywdę. Więcej złego widzę w tym, że wielu nie potrafi przyznać się do bezsilności, bo tym właśnie się cechujemy. A jeszcze więcej złego jest w ludziach, którym wydaje się, że ich współczujące komentarze, lajki i szery mają jakąkolwiek moc sprawczą. Ludziom, którym wydaje się, że są lepszymi ludźmi  n i e  prezentując obojętności. Bierny sprzeciw jest tym samym czym bierna aprobata. Daje dokładnie taki sam efekt. Czyli żaden. Każde kambodżańskie dziecko kazałoby ci pocałować się w dupę, gdybyś powiedział, że mu bardzo współczujesz. A być może dostałbyś w pysk, bo dla wielu osób z takich „obozów pracy” to jedyne źródło utrzymania. Albo takie albo gnić na ulicy.

Ja też nie chciałbym, aby moją ulubioną koszulkę szyto za kromkę chleba, ale żaden dokument nie otworzy mi oczu i nie zmieni moich zwyczajów zakupowych, ponieważ w praktyce wszystkie produkty, jakimi się otaczamy – były tworzone jak najmniejszym kosztem. Gdzieś tam w Chinach albo jeszcze dalej. Tak, kupowałbym chętniej produkty tworzone w godnych warunkach, ale większości z nas na to nie stać. To jak ze zdrową żywnością. Nie ma przypadku, że półek z nią jest malutko. Mało kto może sobie pozwolić na takie wydatki.
Lepsze warunki pracy to wyższe ceny. Tak to przecież działa. I weź teraz powiedz przeciętnej polskiej rodzinie, że od jutra wszystko będzie 10 procent droższe. Oby tylko o 10 procent! Ale oni nawet tych dziesięciu nie przełkną, skoro paru milionom rodzin ledwo co wystarcza do pierwszego. No helou! Bądźmy realistami.
Łatwo jest hejtować jakąś firmę odzieżową i udawać, że już się w niej nic nie kupi. Znacznie trudniej naprawdę przestać kupować produkty robione w obozach pracy. Wszystkie. Bez wyjątku. Bo robisz z siebie zwyczajnego debila, jeśli w jednej chwili hejtujesz kambodżańskich wyzyskiwaczy, a za moment cykasz sobie selfie oryginalnym amerykańskim telefonikiem made in China. Jeśli naprawdę sprzeciwiasz się takim firmom, przestań kupować ich produkty. Ja nie przestanę. Bardziej kocham swój telefon niż jakieś kambodżańskie dziecko. Ty też.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...