W hotelu Regent Beijing – leniwy dzień w Pekinie

Pekin nie zauroczył mnie.  Dziś rano wstałem z wielką niechęcią do wystawiania nosa poza hotel, dlatego przyjrzałem się dokładniej, co oferuje. I jest mi tu tak dobrze, że mógłbym zostać dłużej gdyby nie to, że materiały z miasta i tak trzeba na bloga zrobić.

Wybór hotelu nie był zbyt czasochłonny. Wpisałem na booking.com standardowe wymagania: pięć gwiazdek, centrum, spa, internet, a następnie poszukałem tych z najwyższą oceną. Podobały mi się tylko trzy i decydujące zdanie pozostawiłem czytelniczce Edycie, do której od początku pobytu zgłaszam się ze wszystkimi pytaniami. Mieszkała tutaj dosyć długo i wie, jak się  Pekinem obchodzić.

Padło na Regent, po którym spodziewałem się, że będzie wyglądał dobrze na zdjęciach, a fatalnie w rzeczywistości, bo czego można spodziewać się po hotelu w Chinach? Miłe rozczarowanie przeżyłem już na samym początku, bo zameldowanie miałem od 14:00, ale pojawiłem się w recepcji już o 9:00. Bez żadnego problemu przydzielono mi pokój. Niepokojący był tylko zapach. Dziwny, słodki smrodzik rozchodzący się po holu, ale to i tak był tylko przedsmak tego, co trzeba wąchać na ulicach.

hotel-regent-bejing

Grzechem byłoby narzekać na wielkość, bo ciasno mi w nim nie jest, ale booking.com pierwszy raz mnie nabrało. Apartament miał mieć 75 metrów, a na moje oko nie ma więcej jak 50.

Grzechem byłoby narzekać na wielkość, bo ciasno mi w nim nie jest, ale booking.com pierwszy raz mnie nabrało. Apartament miał mieć 75 metrów, a na moje oko nie ma więcej jak 50.

apartament-regent-pekin

Pierwszy raz mam okno od podłogi do sufitu. Wrażenia nie robi, bo jest dosyć wąskie, ale za to jak chcę sobie podpompować adrenalinę, to podchodzę, staję na samym skraju i spoglądam 15 pięter w dół. Tuż przy oknie kończy się dywan, jest tak jakby parapet, który skrzypi gdy się na nim stanie. Można odnieść wrażenie, że albo się on zawali albo okno wypadnie, gdy się mocniej na nie naciśnie ciałem. Po 3 dniach ciągle nie mam odwagi oprzeć się o okno.

Pierwszy raz mam okno od podłogi do sufitu. Wrażenia nie robi, bo jest dosyć wąskie, ale za to jak chcę sobie podpompować adrenalinę, to podchodzę, staję na samym skraju i spoglądam 15 pięter w dół. Tuż przy oknie kończy się dywan, jest tak jakby parapet, który skrzypi gdy się na nim stanie. Można odnieść wrażenie, że albo się on zawali albo okno wypadnie, gdy się mocniej na nie naciśnie ciałem. Po 3 dniach ciągle nie mam odwagi oprzeć się o okno.

lazienka-w-hotelu

Łóżko jest fantastyczne, idealnie twarde, duże nawet jak na moje wymagania, a poduszki tak cudowne, że chce się je ukraść. Niestety bardzo źle sypiam w tym hotelu. Albo się budzę co dwie, trzy godziny albo mam koszmary. Dziś mi się śniło, że pod moim łóżkiem w Warszawie wykluło się kilkadziesiąt kaczek i jeden waran. Niektóre były martwe. Po całym pokoju walały się pióra, a kaczki atakowały mnie, gdy tylko wchodziłem do pokoju. Chcąc je usunąć, przyniosłem blender i wkładałem do niego jedna po drugiej, robiąc czerwonawy koktajl z kaczek. Pod koniec snu przez pomyłkę go wypiłem.

Łóżko jest fantastyczne, idealnie twarde, duże nawet jak na moje wymagania, a poduszki tak cudowne, że chce się je ukraść. Niestety bardzo źle sypiam w tym hotelu. Albo się budzę co dwie, trzy godziny albo mam koszmary. Dziś mi się śniło, że pod moim łóżkiem w Warszawie wykluło się kilkadziesiąt kaczek i jeden waran. Niektóre były martwe. Po całym pokoju walały się pióra, a kaczki atakowały mnie, gdy tylko wchodziłem do pokoju. Chcąc je usunąć, przyniosłem blender i wkładałem do niego jedna po drugiej, robiąc czerwonawy koktajl z kaczek. Pod koniec snu przez pomyłkę go wypiłem.

wanna-w-pokoju

Widok na miasto z okna jest niezły, ale szału nie robi. To zdjęcie zrobiłem pierwszego dnia. Miałem szczęście. Od dwóch dni na niebie są chmury, a po mieście rozchodzi się mgła. Być może to nie jest mgła tylko ten słynny smog. Na jedno mi wychodzi. Jest brzydko.

Widok na miasto z okna jest niezły, ale szału nie robi. To zdjęcie zrobiłem pierwszego dnia. Miałem szczęście. Od dwóch dni na niebie są chmury, a po mieście rozchodzi się mgła. Być może to nie jest mgła tylko ten słynny smog. Na jedno mi wychodzi. Jest brzydko.

Pierwsze chińskie jedzenie. Pierożki. Nie wiem, co oni wkładają do środka, ale to jakaś kapusta, grzyby i mięsiwo. Zdecydowanie bardziej wolę nasze rodzime ruskie.

Pierwsze chińskie jedzenie. Pierożki. Nie wiem, co oni wkładają do środka, ale to jakaś kapusta, grzyby i mięsiwo. Zdecydowanie bardziej wolę nasze rodzime ruskie.

Wołowina z warzywami. Dopiero przy płaceniu zorientowałem się, że ten obiad kosztował mnie 60 dolarów.

Wołowina z warzywami. Dopiero przy płaceniu zorientowałem się, że ten obiad kosztował mnie 60 dolarów.

pierogi-chinskie

jedzenie-chiny

Kuchnia chińska raczej nie stanie się moją ulubioną, dlatego zajrzałem do hotelowej restauracji Daccado. Włoskie jedzenie. Ono nie mogło nie być dobre. Przystawką były włoskie wędliny z serem zrobionym na modłę creme brulee.

Kuchnia chińska raczej nie stanie się moją ulubioną, dlatego zajrzałem do hotelowej restauracji Daccado. Włoskie jedzenie. Ono nie mogło nie być dobre. Przystawką były włoskie wędliny z serem zrobionym na modłę creme brulee.

Głównego dania nie zamawiałem, zadowoliłem się tylko papardelle z „duck ragout and procini mushroom”. Nie tłumaczę na polski, bo zapomniałem, co znaczy „ragout”, a tutaj google translator nie działa.

Głównego dania nie zamawiałem, zadowoliłem się tylko papardelle z „duck ragout and procini mushroom”. Nie tłumaczę na polski, bo zapomniałem, co znaczy „ragout”, a tutaj google translator nie działa.

Od 4 i pół roku co jakiś czas testuję hotelowe masaże, szukając masażystki, która dorówna tajskim boginiom. Czasami mam lepsze masaże, czasami gorsze, ale nigdy żadnej nie udało się zrobić takiego, jakiego doświadczyłem w trakcie wakacji na Phuket. I wcale nie mam tu na myśli dodatkowych usług dla dorosłych.

Od 4 i pół roku co jakiś czas testuję hotelowe masaże, szukając masażystki, która dorówna tajskim boginiom. Czasami mam lepsze masaże, czasami gorsze, ale nigdy żadnej nie udało się zrobić takiego, jakiego doświadczyłem w trakcie wakacji na Phuket. I wcale nie mam tu na myśli dodatkowych usług dla dorosłych.

pekin-i-masaz

Masażystki tutaj są sprytne. Kiedy już jest ci super i chciałbyś, aby ten stan trwał jak najdłużej, zadają ci pytanie, czy może zechciałbym sobie przedłużyć przyjemność o pół godziny. No pewnie, że bym chciał. Masuj, masuj! Mniej przyjemnie jest przy płaceniu, bo okazuje się, że pół godziny dłużej to 50% więcej do rachunku. Muszę w Warszawie znaleźć sobie miejsce na masaże. To jest tak pięknie relaksujące.

Masażystki tutaj są sprytne. Kiedy już jest ci super i chciałbyś, aby ten stan trwał jak najdłużej, zadają ci pytanie, czy może zechciałbym sobie przedłużyć przyjemność o pół godziny. No pewnie, że bym chciał. Masuj, masuj! Mniej przyjemnie jest przy płaceniu, bo okazuje się, że pół godziny dłużej to 50% więcej do rachunku. Muszę w Warszawie znaleźć sobie miejsce na masaże. To jest tak pięknie relaksujące.

Wczoraj wpadłem na bieżnię pobiegać, ale trafiłem akurat na 8 minut przed zamknięciem. To zrobiłem jeden kilometr, po czym wyszedłem na Pekin i ruszyłem dookoła dzielnicy. Padłem po 25 minutach biegu. No może nie tyle padłem, co bieg przestał sprawiać przyjemność. W pewnym sensie zrozumiałem to po powrocie do pokoju. Była godzina 22:25 a na termometrze 35 stopni. W dodatku przez większość biegu musiałem wdychać opary z pobliskich budek, w których skwierczały skorpiony, ośmiornice i inne smakołyki.

Wczoraj wpadłem na bieżnię pobiegać, ale trafiłem akurat na 8 minut przed zamknięciem. To zrobiłem jeden kilometr, po czym wyszedłem na Pekin i ruszyłem dookoła dzielnicy. Padłem po 25 minutach biegu. No może nie tyle padłem, co bieg przestał sprawiać przyjemność. W pewnym sensie zrozumiałem to po powrocie do pokoju. Była godzina 22:25 a na termometrze 35 stopni. W dodatku przez większość biegu musiałem wdychać opary z pobliskich budek, w których skwierczały skorpiony, ośmiornice i inne smakołyki.

Na lewo moje obecne stanowisko pracy. Do basenu wszedłem raz. Przedwczoraj. Kiedy zauważyłem, że co drugi Chińczyk kąpiący się w nim odchrząkuje ślinę i ją wypluwa (to chyba ich jakiś zwyczaj, bo w samolocie jedna chinka pluła przez kilka godzin), to uznałem, że w tej wodzie już mnie nie będzie.

Na lewo moje obecne stanowisko pracy. Do basenu wszedłem raz. Przedwczoraj. Kiedy zauważyłem, że co drugi Chińczyk kąpiący się w nim odchrząkuje ślinę i ją wypluwa (to chyba ich jakiś zwyczaj, bo w samolocie jedna chinka pluła przez kilka godzin), to uznałem, że w tej wodzie już mnie nie będzie.

Jutro zabieram was na jedzonko.

Jutro zabieram was na jedzonko.

dziuby

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...