Wszystko, co warto wiedzieć o aferze podsłuchowej
Zgodnie z przypuszczeniami „Wprost” jeszcze przed ukazaniem się nowego numeru wyprztykał się ze wszystkiego, co miał i dzisiejszy 10-stronicowy artykuł o chłopcach, którzy dali się podsłuchać u „Sowy i przyjaciół” to wałkowanie tego samego motywu. Robienie afery z niczego. Dosłownie niczego.
Reakcje oburzonej opozycji oraz dziennikarzy przypominają mi reakcje ludzi, którzy w ubiegłym roku zobaczyli w Makro świniaka w całości. Z przerażeniem odkryli, że to, co jedzą na co dzień, wcześniej miało oczka, nosek i łapki. O ile nigdy nie przerażał ich widok całej ryby albo kurczaka, tak widoku świnki nie mogli znieść.
I dzisiaj próbuje się ukręcić aferę z rozmowy dwóch ludzi, którzy próbują połączyć robienie czegoś dobrego dla państwa z interesem partyjnym. Z tego co mnie było wiadomo, na tym właśnie polega robienie polityki. Na co dzień widzimy ją tylko w kawałkach, ale excuse mua – tak właśnie wygląda świnia!
Zresztą tacy z nich politycy jak z koziej dupy trąbka, bo w trakcie długiej rozmowy padają rożne hasła ratowania budżetu, dofinansowania, narzekania na nierobów, a nigdzie nie słyszymy o łapówkach. Belka jawi mi się jako bardzo rozsądny facet, który chętnie wspomoże budżet, o ile będzie miał ludzi, z którymi da się współpracować. Nic zatem dziwnego, że na pysk chce wywalić przeszkadzaczy. Co w tym takiego przerażającego? Że jako szef NBP nie powinien wpływać na politykę państwa? O naiwności, chyba kilku osobom przydałaby się lektura artykułów i książek sprzed paru lat, kiedy światowe rządy radziły sobie z kryzysem.
Media mydlą oczy ciemnemu ludowi cytatem „państwo polskie praktycznie nie istnieje„, bo wiedzą, że ciemny lud nie doczyta kontekstu. To podła zagrywka wobec czytelników i widzów, bo w tej wypowiedzi tak naprawdę chodziło o brak odpowiedniej współpracy między instytucjami.
Dziennikarze drwią z potraw, które zjadali politycy (ośmiorniczki, poliki, itp) w trakcie rozmowy, bo przeciętnego dziennikarza nie stać, by wejść nawet do kibla w takiej restauracji. Dziwią się, że rozmówcy przeklinają, bo przecież nikt z nas nie używa wulgaryzmów w prywatnych rozmowach. To takie szokujące.
Mocno oberwało się Nowakowi, który – martwiąc się o własną rodzinę – zasięgnął porady u znajomego – eksperta, o co chodzi z kontrolą skarbówki w firmie jego żony? Ciemny lud nie jest zdolny do myślenia „co ja bym zrobił w tej sytuacji?”. Ja powiem co bym zrobił. Zrobiłbym to samo co Nowak. Jeśli mam znajomych, którzy mogliby mi pomóc, to bym z tej pomocy skorzystał, a rodzinę chronił wszelkimi sposobami. Legalnymi i nielegalnymi. Oczywiście Sławomir zostanie (ponownie) odstrzelony. I słusznie. Dał się złapać, to musi ponieść konsekwencje.
W opublikowanych dotąd rozmowach nie ma niczego szokującego. Jest gra polityczna. Nic więcej. Ta afera przy aferze Rywina to mały pryszcz. Ta afera przy aferkach podsłuchowych i prowokacjach za rządów PiS to też mały pryszcz. Ale oczywiście temat trzeba wałkować, bo ciemny lud nie rozumie, że polityka to także kolesiostwo i jest tak na całym świecie i jest to jak najbardziej normalne. Ministrowie i dyrektorzy nigdy nie spadają z nieba. Zawsze są przez kogoś usuwani lub nominowani. To po prostu czysta polityka, a w wydaniu Belki jest zastanawiająco czysta, bo on naprawdę powinien chcieć coś ugrać dla siebie. Może nie znamy wszystkich fragmentów?
Na tę chwilę dla mnie najciekawszym elementem tej afery jest sam fakt nagrywania spotkań w tej restauracji.
Przecież to trwało miesiącami, a w tym miejscu spotykali się nie tylko drugoligowi politycy, ale – jak przypuszczam – ludzie reprezentujący wiele innych zawodów na wielu wysokich stanowiskach. Jako że „Wprost” nie posiada oryginałów, bohaterzy tej afery nie będą mieli z nagrań problemów w sądzie (sprytne, nie?). Prokuratura dobierze się do nich okrężną drogą, bo przecież Nowak sam się wyłożył na tacy, mówiąc co, z kim i za ile. Ale to są przecież drobiazgi.
Być może „Wprost” nie dostał najlepszych kąsków, a tylko to, co zapewni szantażystom odpowiednią reklamę. Jeśli była to komercyjna akcja, to tam jest teraz duża kasa do wyciągnięcia od tych, którzy nie chcieliby o sobie przeczytać w mediach. To kasa liczona w milionach. Już dzisiaj zaczną spadać głowy, zacznie się strzelanie do PO i dobrze. Za błędy i zaniedbania się płaci. Teraz najważniejsze to dorwać ludzi, którzy zrobili te nagrania. Za wszelką cenę i wszelkimi sposobami. Jeśli się to nie uda, kompromitacja Belki czy Nowaka będzie niczym w porównaniu z kompromitacją służb zajmujących się bezpieczeństwem kraju.