5 rzeczy, które kobieta powinna mieć w swojej szafie

„Must have” – praktykowane i nielubiane. Praktykowane, bo bez względu na obowiązującą modę są rzeczy, które trzeba mieć lub wypada mieć. Nielubiane, bo wielu ma potrzebę okazywania swojego indywidualizmu, niezależności i dostają białej gorączki, kiedy ktoś im coś każe. Nosić, zakładać, wyrzucić.
I niestety większość tę niezależność prezentuje na co dzień, co nie wychodzi im na dobre.

WASZE 5 MUST HAVE W KOBIECEJ SZAFIE

W ponad stu komentarzach znalazło się kilkadziesiąt propozycji, w znakomitej większości powtarzających się, co z kolei spotkało się z zarzutem, że jesteście mało oryginalne. Trochę nieprzemyślany to zarzut, bo „must have” powinien być jak najbardziej powtarzalny. Inaczej nie byłby „must have”.

Królowała mała czarna, co z jednej strony cieszy, z drugiej zaskakuje, bo statystyki mamy nieubłagane i tak na oko co trzeciej kobiecie nie wypada tego zakładać. Czarne wprawdzie wyszczupla, ale mała czarna podkreśla figurę, co niekoniecznie wychodzi wielu kobietom na dobre.
Na kolejnych miejscach znalazły się szpilki, dżinsy, marynarka, spódnica i spódnica ołówkowa. O butach to my zrobimy sobie osobną dyskusję. Nie jestem zwolennikiem spódnic ołówkowych, ani dżinsów, natomiast jeśli już to kobieta w spodniach wygląda doskonale, o ile są w miarę obcisłe na pupie. Luźniejszy tył akceptowany jest wyłącznie u mężczyzn. Zresztą o kupowaniu dżinsów już kiedyś pisałem.
Cieszy mnie też, że sporo osób dostrzegło konieczność trzymania białych koszul, a kilka zapewne pamiętało też jak pisałem o swetrach oversize. To także obowiązkowe rzeczy.

MOJE 5 MUST HAVE W KOBIECEJ SZAFIE

Do powyższej listy, która jest jak najbardziej słuszną listą, dodałbym jeszcze dresowe spodnie. Ale nie takie klasyczne dresy, śliskie, nieprzyjemne w dotyku, z paskami po bokach. Mam tu na myśli spodnie do chodzenia po domu, o numer lub dwa za duże, miękkie w dotyku (np. bawełniane), takie, w których nie jest grzechem nawet położyć się spać.  Nie jestem natomiast zwolennikiem klasycznych dresów, a tym bardziej wychodzenia w nich z domu.

Trochę, a nawet bardzo zdziwiło mnie, że praktycznie nie było głosów za spódniczkami. Takimi krótkimi, seksownymi, obcisłymi, ale nie tylko. Uwielbiam kobiety w spódniczkach do kolan i krótszych, dlatego dorzucam to do mojej listy „must have”. Wiem, że spodnie na co dzień są praktyczniejsze, ale jeśli chcesz zdobyć me serce, pokaż mi się w spódniczce. Białej. Albo, rzecz jasna, nago.

Zaledwie dwie osoby wskazały na konieczność posiadania bluzy z kapturem. No wiecie co? Zajrzyjcie na pierwszą lepszą stronę plotkarską z aktorkami z Hollywood. Pstrykniętymi z poranną kawą w dłoni. Tam co druga chodzi w takiej bluzie, oczywiście obowiązkowo z narzuconym kapturem, nawet przy 50 stopniach w cieniu. Nie ma też co patrzeć na metkę, bo większość bluz jest do siebie podobna i trzeba brać tę, która dobrze leży. Ja mam dwie, jedną o rozmiar za małą i jedną o rozmiar za dużą. Przy tej pierwszej podwijam rękawy i zakładam wyłącznie w wiosenne i letnie dni.

Nieźle stoją u was notowania trenczów. Podbiję to, bo uważam, że większość kobiet w trenczu wygląda lepiej niż w płaszczach, tradycyjnych jesienno-zimowych kurtkach i skórach. Lubię jasne, najlepiej beżowe, proste i koniecznie niegniotące się trencze. Z szerokim paskiem. Niekoniecznie od razu od Burberry, choć posiadanie jednego takiego w domu jest wskazane.

Korciło mnie, żeby na numer piąty „must have” dać kurtkę dżinsową, bo bardzo lubicie dżinsy, ale tylko spodnie, natomiast dżins jest czymś, co nigdy z mody nie wyjdzie i choć czasy noszenia się od stóp do głów w dżinsie minęły bezpowrotnie, to jedną kurtkę wypada mieć.
Zamiast tego wybieram małą walizkę, bo to jest coś, czego większość znanych mi osób nie ma. To znaczy ma, ale zazwyczaj są to albo stare albo na dwóch kółkach albo jakieś tanie materiałowe podróbki. Każda kobieta i każdy mężczyzna powinien mieć w szafie małą, niekoniecznie kabinówkę, ale ciut większą walizkę podróżną, obowiązkowo na czterech kółkach. Odkąd zacząłem często podróżować, nie mogę się nadziwić, że ludzie potrafią wyglądać jak milion dolarów, wydają na podróże grube tysiące, a żal im umilić sobie wycieczki wygodną walizką za kilkaset złotych.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...