Fit and Eat – sprawdziłem, co jedzą celebryci

Wielu z nas o tej firmie usłyszało pierwszy raz przed tygodniem, kiedy wyciekła baza danych klientów, a w niej adresy i numery do osób znanych z tego, że są znane. Spodobała mi się idea kateringu, aż zdziwiłem się, że takich firm nie ma więcej, bo jestem przekonany, że dowożenie klientom całodziennego wyżywienia to świetny pomysł na biznes. Jeszcze bardziej zdziwiłem się, że czegoś takiego nie robią blogerki kulinarne, ale może im ciężko zdobyć się na kreatywne myślenie. Wykraczające poza wrzucanie na bloga przepisu za przepisem.

Nie namyślając się długo, wykupiłem kilka dni kateringu w Fit&Eat, wybierając dietę redukcyjną 1300 kcal. Jako że byłem na tej diecie od jakiegoś czasu, wiedziałem, że nie będę miał problemów z dostosowaniem się do skromniejszych posiłków.
Idea diety glikemicznej, w dużym skrócie, opiera się na tym, że patrzy się nie tylko na kalorie, ale na indeks glikemiczny potraw. W praktyce nie ma wielkich różnic w doborze potraw między tą dietą, a niskokaloryczną, bo to co najbardziej kaloryczne (czyli najsmaczniejsze) ma wysoki indeks i należy tego unikać.

Codziennie rano (ja wybrałem godziny 6-7) przyjeżdża kurier z pudełkiem. W środku jest papu.

Codziennie rano (ja wybrałem godziny 6-7) przyjeżdża kurier z pudełkiem. W środku jest papu.

Dzienny koszt takiego pudełka to 70 zł. Przy dietach stabilizujących wagę przekracza 100 zł. Do tego w soboty i niedziele dochodzi dowóz 15 zł.

Dzienny koszt takiego pudełka to 70 zł. Przy dietach stabilizujących wagę przekracza 100 zł. Do tego w soboty i niedziele dochodzi dowóz 15 zł.

Tak to wygląda po rozpakowaniu, czyli niezbyt ładnie, ale zamknięte pojemniki nie służą temu, by się im przyglądać.

Tak to wygląda po rozpakowaniu, czyli niezbyt ładnie, ale zamknięte pojemniki nie służą temu, by się im przyglądać.

Zgodnie z tym, co zapewniają Brzezińscy, wszystkie pudełka są opisane, ale to nie jest prawda, bo każdego dnia co najmniej jeden pojemnik opisany nie jest. Nie wiem ile w tym przypadku, a ile celowego zabiegu. W końcu bez opisu nie do końca wiemy, ile wartości odżywczych ma dana potrawa.

Zgodnie z tym, co zapewniają Brzezińscy, wszystkie pudełka są opisane, ale to nie jest prawda, bo każdego dnia co najmniej jeden pojemnik opisany nie jest. Nie wiem ile w tym przypadku, a ile celowego zabiegu. W końcu bez opisu nie do końca wiemy, ile wartości odżywczych ma dana potrawa.

Przykładowe śniadanie. Omlet na słodko. Smaczny.

Przykładowe śniadanie. Omlet na słodko. Smaczny.

Inne śniadanie – fritata. Też smaczna.

Inne śniadanie – fritata. Też smaczna.

Łosoś z serkiem chrzanowym. Również niezły, niestety niejadalny bez pieczywa, bo za mdły.

Łosoś z serkiem chrzanowym. Również niezły, niestety niejadalny bez pieczywa, bo za mdły.

Sałatka z kurczakiem smakuje jak sałatka z kurczakiem.

Sałatka z kurczakiem smakuje jak sałatka z kurczakiem.

Czasami aż nie wiadomo jak to jeść, bo mamy płatki do zalania mlekiem i obok serek. Ale smak w porządku.

Czasami aż nie wiadomo jak to jeść, bo mamy płatki do zalania mlekiem i obok serek. Ale smak w porządku.

Makaron z sosem pesto. Nie zjadłem tego, dałem kumplowi i powiedział, że to był najgorszy makaron w jego życiu. Myślę, że przesadził, bo dzień wcześniej jadłem podobny obiad, tyle że z pomidorami i było w porządku

Makaron z sosem pesto. Nie zjadłem tego, dałem kumplowi i powiedział, że to był najgorszy makaron w jego życiu. Myślę, że przesadził, bo dzień wcześniej jadłem podobny obiad, tyle że z pomidorami i było w porządku

Tortilla z różnymi dziwnymi warzywami. Jak najbardziej zjadalna.

Tortilla z różnymi dziwnymi warzywami. Jak najbardziej zjadalna.

Lasagne. Wygląda okropnie, ale o dziwo smakowała.

Lasagne. Wygląda okropnie, ale o dziwo smakowała.

Największa wada tej diety – kremy. Nienawidzę kremów, nie jadam kremów i nie będę jadał kremów. Dają je codziennie jako jeden z posiłków. Wyrzucam od razu do kosza. Jestem wychowany na prawdziwych zupach z dużą ilością składników i tylko takie jadam.

Największa wada tej diety – kremy. Nienawidzę kremów, nie jadam kremów i nie będę jadał kremów. Dają je codziennie jako jeden z posiłków. Wyrzucam od razu do kosza. Jestem wychowany na prawdziwych zupach z dużą ilością składników i tylko takie jadam.

O ile nie są to zupy cytrynowe. Powąchałem, wyrzuciłem.

O ile nie są to zupy cytrynowe. Powąchałem, wyrzuciłem.

A ten placek to sernik. Nie cierpię serników, a ten nie dość, że był sernikiem, to wyglądał fatalnie. Zmusiłem się, by spróbować i ku swemu wielkiemu zdziwieniu stwierdziłem, że chyba lubię serniki.

A ten placek to sernik. Nie cierpię serników, a ten nie dość, że był sernikiem, to wyglądał fatalnie. Zmusiłem się, by spróbować i ku swemu wielkiemu zdziwieniu stwierdziłem, że chyba lubię serniki.

Ostatni posiłek to koktajle. Bardzo gęste, bardzo dobre.

Ostatni posiłek to koktajle. Bardzo gęste, bardzo dobre.

Dla osób, które nie odnajdują się w kuchni lub żyją na „schabowym i ziemniakach”, oferta Fit&Eat może wydać się bardzo atrakcyjna, bo trzeba im przyznać, że nie idą na łatwiznę i serwują ciekawe dania. A nawet te nieciekawe (np. mozzarella z pomidorami) też są smaczne, przy czym musimy tutaj sobie powiedzieć jasno: są smaczne, jeśli oceniamy je w kategoriach jedzenia z kateringu. To tak jak z jedzeniem w samolotach. Ono zawsze jest odgrzewane i nigdy nie będzie równało się ani z domowym i restauracyjnym.
Tutaj dostajesz jedzenie prawdopodobnie przygotowane poprzedniego dnia (raczej nie w nocy, co wnioskuję po lekko poczerniałych warzywach), jest ono zimne i całkowicie niejadalne bez podgrzania, zatem nie do końca jest prawdą, że można z tymi pudełkami chodzić sobie po mieście i jeść posiłki.

ZALETY

– ktoś za ciebie pilnuje, co jesz i wiesz, że to jest zdrowe oraz dietetyczne
– nie jest to kuchnia najwyższych lotów, ale z pewnością nie można powiedzieć, że „tego się nie da jeść”
– urozmaicona dieta
– kurier zawsze punktualny
– kontakt z obsługą bez zarzutu
– nie spamują! Tylko czekałem, aż mi zaczną wciskać jakieś ich konsultacje, treningi i całą tą filozofię jedzenia.

Fit&Eat nie ma wad, które byłyby dyskwalifikujące. Są naprawdę w porządku, ale można odnieść wrażenie, że albo dopiero raczkują w tym interesie albo lubią robić na pół gwizdka. Nie ma płatności internetowych, trzeba przeklejać numer konta. Diety opisane są bardzo słabo i niezbyt zrozumiale. Kilka linków nie działa, na newsletter zapisuje się u nich, wysyłając swój adres na ich adres. Filmy z treningów są sprzed wielu miesięcy, nie mają żadnych aplikacji, artykułów z poradami i innych bzdurek wspomagających dietę. Błędem jest brak „instrukcji obsługi” w pakiecie startowym. Jestem przekonany, że wiele osób nie wie, czy można podgrzewać ich dania w kuchence mikrofalowej albo w jaki sposób na dietę może wpłynąć zjedzenie kromki chleba do śniadania, czy puszka coli może zniszczyć cały dzień diety, itd… Można zapisać się na jakieś analizy, pomiary i wywiady, ale dla kogoś, kto wchodzi dopiero w ten ich świat, to czarna magia. Powinny być zdjęcia, filmy, precyzyjne informacje. Poza tym strona wykonana jest bardzo średnio i nie jest aktualizowana, bo newsy raz na kwartał to raczej nie jest codzienna praca.

Po zdjęciach widać, że jedzenie nie zawsze wygląda smakowicie i teoretycznie można to doliczyć im do wad, ale sam nie wiem, co mogliby zrobić, by wyglądało lepiej. W sumie jedyną wadą tej diety, choć trudno nazwać to wadą, jest konieczność jedzenia czegoś, co normalni ludzie nie jedzą. Ja tam sobie nie wyobrażam życia bez ziemniaków, frytek, burgerów i czekoladek i żadne zamienniki tego nie zmienią, ale patrząc na to z drugiej strony – dieta to nie wakacje i trzeba się poświęcić, aby uzyskać efekt i z całą pewnością tak urozmaicone dania, podawane ci pod nos, są świetnym sposobem na zrzucenie lub ustabilizowanie wagi. Pomysł na biznes jest niezły. Póki nie mają konkurencji, powinni postawić na jak najszybszy rozwój firmy, bo jestem przekonany, że za kilka lat na rynku będą dziesiątki takich ekspertów od żywienia.

Testy zakończone, co widać na poniższym zdjęciu. Połowa dla mnie, połowa dla pieska.

Śniadanie.

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Jason Hunt (@ds.jasonhunt.pl)

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...