Toster – chyba brakowało mi tego w kuchni
Znajomi zapowiedzieli się na finałowy mecz. Czym ich ugościć? Właściwie wszystkim, bo oni z gatunku wszystkożernych i miałem w planach rzucić im bułkę z serkiem topionym.
Plany te pokrzyżowano mi po południu jednym smsem
„Masz toster? Zrobimy se zapiekanki”.
Nie mam tostera. Po co mi toster? Mam kuchenkę mikrofalową, mam grilla. A toster?
„Po co mi toster?”
„Nie masz tostera? To jak ty jadasz śniadania?”.
Wydaje mi się, że kiedyś miałem taki z klapką. Wiecie, taki co takie trójkątne kanapki robi. Świetny był. Trzy tygodnie jechałem na tych kanapkach, po czym nie mogłem na to patrzeć. Ale toster? Z tym wyskakującym chlebem? Też chyba miałem, tylko z chleba robił mi herbatniki. Tani był jakiś.
Dobra, kupię toster. To może być moja nowa miłość. I tu mam dla was dobrą radę
Jak kupować sprzęt w MediaMarkt?
Otóż wszyscy wiedzą, że sprzęt w sklepie jest droższy niż przez sieć, ale nie wszyscy (a wręcz nikt, co wywnioskowałem po minie sprzedawców) wiedzą, że będąc w sklepie też możesz zamówić sobie przez sieć. I odebrać nie wychodząc ze sklepu.
Nie znam się na tosterach. Wybrałem najdroższy, bo tak bogiem a prawdą tylko on mi się podobał. A jak wiecie dla mnie wygląd sprzętu ma ogromne znaczenie. Jeszcze Kenwood miał śliczny toster, ale tylko z wystawy. Zrezygnowałem z żalem, roniąc łzę, po czym przytuliłem Philipsa. Jego koszt to 350 zł.
Wchodzę na sieć, aby porównać ceny i widzę, że na sieci w MediaMarkt (w którym stałem właśnie) kosztuje… 250 zł.
No więc kupiłem przez sieć z opcją odbioru w tym samym sklepie. Pomogła mi w tym trochę przemiła sprzedawczyni, której imienia nie dojrzałem, ale ślę jej wielkie całusy za pomoc w przyspieszeniu paru procedur. W każdym razie – przy użyciu telefonu dokonałem zakupu i poszedłem do informacji po odbiór mojego tostera.
Jeśli teraz zapytacie – jaki zatem sens ma kupowanie z półki, odpowiem: nie ma żadnego. Zaoszczędziłem 100 zł tylko dlatego, że włączyłem telefon. Dziwne? Dziwne. Ale miłe.
Na czym przetestować toster?
Pytanie banalne. Jasne, że na pani nutelli i jej przyjaciółkach.
Znajomi wbili się już o 18:00. Mówię im, że albo wychodzą albo robię dziś materiał z robienia deseru na mecz. Ochoczo przystąpiliśmy do pracy. Trzy godziny do meczu. Spokojnie się wyrobimy z najlepszym zestawem meczowym dla ludzi ceniących przede wszystkim zdrowe posiłki.
Dlatego wszystko oparliśmy na owocach.
Wyszło nam smacznie. Nie przewidzieliśmy jednak, że robienie czegoś takiego na parę godzin przed meczem nie ma najmniejszego sensu. Aktualnie leżymy na sofie, ciężko wzdychamy, obiecujemy sobie, że to był ostatni raz.
A pół słoika kremu czeka na później.
Chyba polubię ten toster. Jak mogłem czegoś takiego nie mieć w kuchni, no jak…