15 interesujących reklam z ulic Nowego Jorku
Mają inny klimat od tych, które widzimy na polskich ulicach. Są dużo bardziej sugestywne, skierowane bezpośrednio do odbiorcy i zrobione z humorem.
Gdybym miał problem z zębami, ta reklama przekonałaby mnie, aby coś z nimi zrobić. Trochę wredna, bo sugeruje, że jak masz krzywe, to nie powinieneś się uśmiechać, ale od razu daje ci odpowiedź, jak temu w prosty sposób zaradzić.
Na cyckach napis „Made in New York”.
Hummus.
Przekonali mnie.
Przed wejściem na teren rozgrywek US Open.
Reklama programu „Drunk History”.
Nawet zbierający pieniądze potrafią się zareklamować. Dostał piątkę w zamian za fotkę. Mam nadzieję, że wydał na kobiety i alkohol.
Ta reklama przekonała mnie, aby w końcu wybrać się na Broadway.
Nie uliczna, ale zobaczyłem to w trakcie pisania tekstu i nie mogłem się powstrzymać, aby nie dorzucić. Przed wczorajszym pokazowym mecze znanych tenisistów, uczestnicy meczu wyszli na kort w Google Glass. Pomyślałem sobie, że to fantastyczna reklama tego urządzenia.
Ale potem zauważyłem, że te okulary z boku nie wyglądają najlepiej. Są bardzo masywane. Najgorsze przyszło, kiedy pokazano obraz z tych okularów. Fatalna jakość. Gorzej niż fatalna! Zrobiono to tylko raz na kilka sekund, ale to wystarczyło, by reklamę Google Glass na US Open uznać za wielką wtopę. Całkowicie zniechęcili mnie do kupna.
Nawet tu mają oszołomów.
Wyobrażam sobie coś takiego z Kaczyńskim. Byłaby afera.
Absurdalna skrzynka, ale nawet absurd zrobiony ładnie i profesjonalnie. Dołączone długopisy i kartki. Świetne i z powodzeniem można wykorzystać pomysł przy kampaniach reklamowych wszelkich produktów.
Gigantyczna, podświetlona reklama zrobiona z humorem i konsekwencją. Bo rok temu, chyba nawet w tym samym miejscu, była inna reklama…
Tak, to jest to samo miejsce. Zresztą zapamiętajcie je. Za 10 dni tam wrócimy, bo dopiero po 4 latach odkryłem, że tu jest coś pięknego i niezwykłego. Bywalcy wiedzą, co mam na myśli.
Słodka bezczelność.
And the winner is…
Najlepsza reklama uliczna, to kilkoro spryciarzy przed sklepem Apple, którzy „czekają” na premierę nowego iPhone. W najbliższych dniach, jak co roku, napiszą o nich media na całym świecie, naiwni hejterzy Apple będą myśleli, że to zaślepieni fanboye, a oni tu po prostu robią dobry biznes.
I nawet nie są fanami iPhone. Ja tu widzę Sony Xperia Z. Kod na koszulce, napisy na ubraniach, niewielkie banerki reklamowe wokół nich. Nic nie jest przypadkowe.