Wszyscy odchodzą
Na samym końcu wydarzeń pozostajesz sam.
ZAPOMINAMY O LUDZIACH, ALE PAMIĘTAMY ICH SŁOWA.
Pamiętamy o radach, jakich nam udzielali, wytkniętych wadach i zarzutach: nie potrafisz pisać, masz słabą głowę, jesteś ponurakiem, nic nie osiągniesz, nie lubię cię, nienawidzę, kocham, źle jeździsz, słabo gotujesz, jesteś bałaganiarzem, jesteś za gruba, jesteś płaska, wyglądasz staro…
Pamiętam kobietę, której się podobałem, a którą ja tylko lubiłem, bo byłem jeszcze zbyt smarkaty, aby wiedzieć, jaki jest następny etap po „lubię cię”. Wiele jej zawdzięczam. To ona pewnej zimy na pytanie, czy fajną mam czapkę – a miałem fajną, bo nową (i fajną) – odparła: nikt nie wygląda dobrze w czapce! W jeden wieczór nauczyła mnie ściągać z kobiety biustonosz dwoma palcami. Obu rąk i nóg. To przy niej ostatni raz użyłem zapachu Old spice, gdy powiedziała mi, że nie dość, że wyglądam na 5 lat starszego to pachnę jak dziad. To ją spotkałem tuż przed maturą na plaży.
– Tomcio, jak matura? – zapytała trafiając na mnie i Andrzeja przypadkiem tej nocy.
– Właśnie powtarzamy materiał – odparłem wcinając czwartego hot-doga. Kiedyś to robili hot dogi. Buła, parówa i keczup. I nikt nie narzekał!
Ona też miała jutro egzamin. Znała regułę – wojna albo żydzi.
Chodziła razem z koleżanką po plaży, licząc, że widok morza ją odstresuje. Andrzej podkochiwał się w tej koleżance, więc poszliśmy z nimi promenadą.
– Tomcio! – szepnęła.
– Co tam?
– A powiedz mi… obiecaj, że jak się spotkamy za kilka lat, postawisz mi piwo i… będziemy mogli gadać ze sobą tak jak teraz?
– Znasz mnie. Dziewczynę można mieć na jedną noc, przyjaciele zostają na całe życie.
– No tak. To pamiętaj o mnie.
Od rozdania dyplomów nie widzieliśmy się, aż natknąłem się na nią trzy lata później w jakimś sklepie. Miałem na sobie czapkę. A przecież nikt dobrze nie wygląda w czapce.
– Cześć, Kinga – rzuciłem na przywitanie.
– Znamy się?
Nie pamiętała mnie. Dopiero gdy przypomniałem jej kilka szczegółów, odparła:
– Ach, tak. Rzeczywiście kiedyś się spotkaliśmy. Nawet mi się podobałeś. No nic, miłego dnia!
I poszła swoją drogą, mijając mnie tak, jak mija się nachalnego akwizytora. A ja sobie dalej stałem w tej głupiej czapce.
Więcej o mnie i przygodach z Andrzejem, a także fragmentów w klimacie dzisiejszego tekstu znajdziesz w książce „Thorn”, dostępnej w sprzedaży wyłącznie tutaj.
Prawdy i gównoprawdy
Wypowiedziane mniej lub bardziej bezmyślnie. Przez tych, którzy są nam bliscy, a także przez tych, których widzimy tylko raz w życiu. Zapominamy o nich, ale ich słowa zostają w nas na zawsze. Gdy spojrzysz wstecz na swoje życie, przypomnisz sobie setki osób, które wielokrotnie wyrażały o tobie opinię. Spostrzeżesz, że większości z nich już przy tobie nie ma. Wszyscy odchodzą. Zostają po nich tylko słowa.
Kilka dni temu opublikowałem pierwszy tekst po dłuższej przerwie. Przeczytało go ok. 3 tysiące ludzi. Gdzie się podziały dziesiątki tysięcy osób, które były tu przed laty i mówiły mi, jak mam pisać, co mam pisać, jak żyć i dokąd zmierzać? Gdzie są te osoby, które chciały, bym spełniał ich oczekiwania? Gdzie są ci, którzy tego samego dawniej wymagali od ciebie. Byś był taki, jak sobie tego życzą.
Poszli swoją drogą, a my się dla nich zmienialiśmy. Dla rodziców, dla nauczycieli, dla przyjaciół i partnerów. Kiedyś jedna dziewczyna powiedziała mi, że dobrze wyglądam z gładko ogoloną twarzą. Dopiero po pięciu latach inna wybiła mi ten idiotyzm z głowy, bo okazało się że dużo lepiej mi z trzydniowym zarostem. Nigdy więcej nie spotkałem tej od gładkiej twarzy. Gdybym dziś jej powiedział, że się myliła, pewnie wzruszyłaby ramionami. Nic by jej to nie obchodziło. Tak to już jest, że ulegamy słowom.
Chudniemy, tyjemy, golimy się, zapuszczamy wąsy. Przestajemy wpierniczać czekoladki, rezygnujemy z fast foodów, kupujemy modne rzeczy. Mamy takie telefony, jakich używają nasi znajomi, robimy selfie, bo powiedziano nam, że wszyscy je robią, zaczynamy chodzić na siłownię, gdy słyszymy, że zamiast mięśni mamy flaki. Zastanawiałeś się, jak wiele osób próbowało ci wmówić posiadanie cech, których w rzeczywistości nie masz?
Wszyscy odchodzą
Niektóre słowa zmieniają nas na lepsze. Większość jednak zagnieżdża się w naszej pamięci, bo dotyczy tego, czego zmienić nie potrafimy lub o czym jeszcze nie wiemy, że wcale nie musimy tego zmieniać. Żyjemy, dostosowując się do oczekiwań innych, otaczamy się ludźmi modelującymi nasze życie według swoich przekonań. Nie robią tego dla nas, tylko dla siebie. Czysty egoizm. Nawet jeśli mają rację, to oni i tak odejdą. Nie będzie ich przy tobie, gdy położysz się spać i gdy rano spojrzysz w lustro. Nigdy nie naprawią zła wyrządzonego swoimi słowami, bo zapewne już nie pamiętają, czym nas skrzywdzili. Wszyscy odchodzą.
My zostajemy. Z celami, których nie osiągniemy. Z marzeniami, których się nas pozbawia. Z uczuciami, które nie chcą wygasnąć. Z pamięcią o słowach, które do końca życia będą ranić. Wszyscy odchodzą. Na samym końcu wydarzeń pozostajesz sam.