Ciebie też bogaty musi przepraszać, że nie masz kasy?
Nie chwal się, bądź skromny, udawaj, że masz mniej, nie mów o pieniądzach, nie obnoś się z sukcesem, nie pompuj balonika, bo na każdy balonik znajdzie się dziesięciu chujów z igłą, którzy ci go przekłują.
Ten motyw powtarza się co jakiś czas i zawsze kończy się tak samo. Lansem na biedę. Wystarczy, że jakiś polityk powie, że mu 10 tysięcy nie wystarcza do pierwszego albo kto inny, że trochę zbiedniał i nie może pozwolić sobie na sushi lub nie daj buk jakaś celebrytka lekką ręką wyda na torebkę dwadzieścia koła, a legion hejterów zleci się, aby za pomocą kilku dosadnych słów przypomnieć, że inni mają gorzej. Że ich nie stać!
Wiecie, to chyba nam z dzieciństwa zostało. Jak nie dojadłem czegoś do końca, babcia wołała „a dzieci w Afryce głodują”.
Nie rozumiem tej pogardy dla bogatszych
a mam prawo nie rozumieć, bo choć biedny nie byłem, to przez całkiem długi czas utrzymywałem się za 20 zł dziennie, z czego połowa szła na e-fajki, a drugą połowę wysyłałem tym dzieciom z Afryki, żeby piachu ciągle nie żarły. Te 20 zł to było dla mnie całkiem dużo. Dziś jak widzę 20 zł na ulicy to rzucam obok stówkę i dopiero wtedy się schylam, żeby obciachu nie było.
Wracając do dawnych czasów kiedy to średnia krajowa była dla mnie niespełnionym marzeniem, mokrym snem prostego blogera, pamiętam, że wtedy też co jakiś czas wyskakiwał ktoś z tekstem, że mu się biednie żyje, bo benzyna coraz droższa, a jego Ferrari pali jak smok.
Do głowy by mi nie przyszło, żeby tłumaczyć komuś takiemu, że nie stać mnie nawet na kawior z Tesco. Dlaczego miałoby mi przeszkadzać, że ktoś obnosi się bogactwem? Dlaczego miałbym wymagać od takiej osoby, aby rozumiała moje położenie?
Nie wiem. Niczego od bogatszych nie potrzebowałem. Robiłem swoje, aby przeżyć i w przyszłości żyć lepiej.
Dlaczego zatem Jarosława Gowina, który rzekł, że mu
dyszka nie wystarczała do „pierwszego”
odsądza się od czci i wiary?
Facet ma wydatki, przywykł do jakiegoś tam poziomu życia i to naprawdę nie jest nic nadzwyczajnego, że nie zawsze udaje mu się zaoszczędzić. Jeśli od polityków domagamy się szczerości, to uszanujmy szczerość i jeśli już kogoś należy bić po jajach, to opozycyjnych hipokrytów, którzy najpierw kilka dni temu wytknęli byłej premier, że sobie przyznała nagrodę, a kiedy oni byli u władzy, to tych nagród było jeszcze więcej. Hipokryci z PO i Nowoczesnej śmieją się z „biednego Gowina”, ale słowem nie wspomną, że sami biorą dużo więcej za swoją pracę i jeszcze dymają budżet na kosztach podróży czy benzyny. Czego Gowin akurat nie robi. Kiedyś czytałem w jakimś artykule, że zwrotów za benzynę bierze tyle co nic (w porównaniu z innymi).
Ci sami politycy, którzy śmieją się z Gowina, stulą swoje mordki, kiedy ktoś ich zapyta, czy brali pożyczki (oprocentowane na 1%, hehe) z kancelarii sejmu. Mniej więcej co czwarty poseł bierze. Rocznie zapożyczają się na miliony. Dotyczy to każdej partii. Ojej, czyżby twój ulubiony polityk też był biedny?
Większości wyśmiewającej Gowina chodzi z grubsza o to, że osoba zarabiająca miesięcznie ponad 10 tys. nie powinna narzekać na biedę, bo wielu ludzi musi przeżyć za taką kwotę pół roku. Idąc tym tokiem rozumowania, nie powinieneś narzekać na korki, bo wielu ludzi nie stać na samochód. Nie narzekaj na jedzenie w restauracji, bo są ludzie, których nie stać nawet na jedzenie ze śmietnika. Nie narzekaj na zimę, bo gdzieś na świecie ktoś zdycha z gorąca.
„Też chciałbym, żeby mi 10 tysięcy nie wystarczało” – pisało wielu krytykujących. Ty też chciałbyś? Świetnie! Grunt to mieć ambicje. Zacznij nad tym pracować. Od jutra. Co cię powstrzymuje? Napisz mi. Pomogę, doradzę, oleję lub opierdolę.