Skarby z przeszłości
Nie mam serca wyrzucać starych rzeczy, toteż gdy raz na rok zabieram się za sprzątanie mieszkania, udaje mi się znaleźć różne wstydliwe skarby z przeszłości.
Tym razem w trakcie robienia porządków zajrzałem do szafki, do której nie zaglądałem od czasów II wojny światowej i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu znalazłem tam pamiątki datowane na czasy wczesnego dzieciństwa.
Najważniejsza koszulka z dzieciństwa i pierwszej wyprawy do Włoch. Dawno temu obiecałem sobie, że nigdy jej nie wyrzucę.
Pierwsza teczka, którą sprawiłem sobie, aby wyglądać nieco poważniej. Kosztowała mnie majątek, czyli jakieś 100 zł.
Gazeta z reklamą najnowocześniejszego telefonu.
Kiedyś, dawno temu wspominałem wam, jak to dawno temu napisałem książkę, po czym zaproponowałem ją wszystkim najważniejszym wydawnictwom w Polsce. Wszystkie odmówiły, co w ogromnym stopniu wpłynęło na moje życie. A dziś odkryłem list, który do nich pisałem. Nie mam odwagi pokazać go w całości. Nawet po latach, gdy go czytam, ogarnia mnie wstyd.
Notatki do mojej najważniejszej książki, przypuszczalnie w wieku 13 lat.
Dziś nawet nie pamiętam o co chodziło.
Odnalazłem nawet notes z zarysem fabuły mojej książki, ale nie potrafię określić kiedy powstał.
Złote myśli.
A to mnie ucieszyło najbardziej. Niesamowite, że nie zgubiło się przez wszystkie lata. Pierwsze i jedyne opowiadanie, jakie napisałem na maszynie. Wysyłałem je na konkurs literacki. Z tego co się domyślam – na konkurs poszło ksero, bo to na pewno jest oryginał. Pamiętam, że w całym domu szukałem czystych kartek, bo nie miałem wystarczającej ilości, stąd różne typy papieru.
Korektor, poprawki długopisem, błąd na błędzie. Moje początki nie były łatwe, ale musiałem mieć w sobie ogromne pokłady pewności siebie, naiwności i braku samokrytyki, aby coś tak fatalnie wykonanego komukolwiek pokazywać. Jeśli mnie pamięć nie myli, to tutaj Komidziecko w wieku 14 lat.
Szkoła.
…bo się grało w kropki.