Braun Waterflex – golarka od mokrej roboty
Podobno są na świecie mężczyźni, którzy lubią się golić. Nie bardzo pojmuję, co widzą w tym fajnego, bo dla mnie golenie jest taką samą przyjemnością jak jedzenie białej czekolady, picie wygazowanej koli albo przeprowadzanie staruszek przez ulicę. No czasami trzeba. Jakkolwiek przy tych trzech przykładach jesteśmy bezsilni, tak wymyślono różne sposoby na uprzyjemnianie chłopcom życia.
Przede wszystkim wymyślono golarki, które z niezłym powodzeniem zastąpiły tradycyjne maszynki do golenia i przyprawiły o ból głowy producentów pianek do golenia. Niestety w moim przypadku nie do końca się sprawdzały, bowiem nigdy nie potrafiłem nauczyć się golić codziennie. Co dwa dni też nie. A po tygodniu zarost jest już na tyle długi, że machnięcie po nim elektryczną golarką było jak pocieranie twarzy o chodnik. Dlatego zwykle używałem trymera i ewentualnie na koniec dopieszczałem się golarką.
Waterflex uczynił me życie znośniejszym. Do tej golarki można stosować piankę lub żel do golenia. Zresztą marka ta nie pojawiła się znikąd, bo właśnie tej golarki używam od lipca tego roku, a precyzyjnie rzecz biorąc – od wyjazdu na konferencję Brauna. Pisałem o tym na blogu, a w szczegółach wyprawę zrelacjonowałem w jednym z moich zabawniejszych tekstów o 15 nieszczęściach, jakie się nam przytrafiły.
W ubiegłym roku razem z Braun robiliśmy testy innego modelu – ºCoolTec, czyli pierwszej golarki, która robiła zimę na twarzy. Ma wbudowaną lodówkę. Razem z czytelnikami robiliśmy różne testy, ja pokazałem, co się stanie z tą pomarańczą, gdy na chwilę przyłoży się do niej golarkę.
Tak, wiem, że to nie warzywo, ale czy musimy się wdawać w szczegóły? Przedmiotem dzisiejszego tekstu jest i tak inny model, który nie ma mocy zamrażania, ale ma moc wodoodporności i golenia z pianką.
I w tymże miejscu miałem rozpisać się na kilka stron o wynikach moich testów, czyli cotygodniowego używania golarki, ale zdecydowałem ponownie oddać głos czytelnikom, którzy własnymi słowami napiszą wam, co się z nią robi. Może to i lepiej, bo ja bym to zrobił bardzo sucho (jak zwykle), pisząc, że:
– dzięki możliwości golenia z pianką skóra po goleniu jest dużo mniej podrażniona
– obrotowa głowica golarki ma 33 stopnie odchylenia przez co dostosowuje się do konturów twarzy
– jest tak bardzo wodoodporna, że można zanurzyć ją do głębokości 1 metra (albo i głębiej), co też próbowałem sprawdzić domowymi sposobami, ale nijak nie nadają się do publikacji. Ale testy przeszła!
Dobra, dość na dziś ode mnie. W połowie tygodnia czterech śmiałków, wybranych w demokratycznym głosowaniu, przeprowadzonym w komisji składającej się jedynie z mojej skromnej osoby, zaprezentuje wyniki swoich testów. To czytelnicy tego bloga, jeden dobrze znany wszystkim komentatorom, a reszta chyba nieznana, coby nikt nie posądził mnie o faworyzowanie kumpli. Temu znanemu wyznaczę zadanie wejścia do wanny wypełnionej wodą i wrzucenia do niej działającej golarki. Mi na to odwagi nie wystarczyło.