Tylko naiwni wierzą w siłę młodości
Jeszcze nie irytują, ale od początku rozbawiają mnie portalowe nagłówki promujące kandydatkę na szefa ZUS. W dosłownie każdym wymienia się wiek kobiety, pokazuje fotki z sesji zdjęciowej i rzuca populistyczne hasła w rodzaju „trzeba zrobić porządek”. Lud to kupuje i z wielkim zdziwieniem spostrzegłem, że nie tylko lud, ale też sporo znajomych, których uważałem za nieco rozsądniejszych.
Ten motyw jest znany od lat. Mityczna siła młodości. Rozgrywany jest przez niedoświadczonych polityków w trakcie każdych wyborów. Czas na nowych! Trzeba przegonić starych dziadów! Rozgrywany jest też po wszystkich przegranych eliminacjach w piłce nożnej. Trzeba postawić na młodych i ambitnych, a nie tych, co to już się dorobili i nie mają chęci gryzienia trawy!
Wszędzie stawia się na młodych, bo młodzi – nie wiedzieć czemu – są lepsi od starych. Przy czym młodość granic nie ma i jeśli ktoś po prostu dobrze wygląda to zawsze będzie etykietowany jako „młody”.
Przeczytałem wszystkie rozmowy z potencjalną panią prezes i choć nie jestem jej przeciwny, to nie bardzo potrafię zrozumieć, jakie posiada atuty, bo dla mnie ktoś, kto rzuca hasła, że „trzeba współpracować z ludźmi a nie ich karać” i „trzeba coś_tam zrobić inaczej”, to żadne atuty, bo taką retoryką posługiwali się wszyscy populiści. Ona jest skuteczna, ale nie ma nic wspólnego z praktyką, toteż zachwycanie się tym, że ktoś jest „spoza układów” jest co najmniej nierozsądne. Bo jak jest spoza, to w układy wejdzie, a jak nie wejdzie, to się go usunie. To przecież takie oczywiste, bo od lat praktykowane w każdej instytucji.
Nie wiem, skąd w ludziach wiara, że w ZUS będzie lepiej tylko dlatego, że ktoś chce, aby było lepiej i skąd przekonanie, że dotychczasowi prezesi chcieli jak najgorzej.
„Młodość”, „świeżość” i rewolucyjne poglądy są w takim samym stopniu szansą jak i zagrożeniem, w żadnym zaś stopniu nie powinny być uznawane za atut. Podobnie jak cała autopromocja kandydatki w mediach. Czy to jeszcze spontaniczność czy już wyrachowanie? To pokaz pewności siebie czy desperacji?
To po prostu gra. Dla mediów klikalne nagłówki, dla niej pięć minut sławy, dla nas – kolejna nauczka, jak łatwo sterować emocjami odbiorców i z kogoś zupełnie nikogo uczynić kogoś, komu kibicujemy. Przecież te tytuły mogłyby wyglądać całkiem inaczej i tych samych zwolenników ustawić przeciwko niej. Daleko nie musimy szukać, przykład Magdaleny Ogórek, kompromitowanej przez wszystkie media, jest idealny. Gdyby tylko miała trochę więcej szczęścia i paru pismaków zechciało promować ją jako „powiew młodości”, to jej notowania byłyby znacznie wyższe.
Tylko naiwni wierzą w siłę młodości, bo ten motyw zazwyczaj się nie sprawdza. Ani w sporcie, ani w polityce. Główne skrzypce zawsze grają najlepsi, najsprytniejsi, czasami najmądrzejsi, a czasami najpodlejsi. Wygląd i metryka nie ma większego znaczenia, a przypuszczam, że znalazłbym więcej argumentów, że na stanowiskach dyrektorskich lepiej sprawdzają się stare dziadki niż młode wilki.
Inna sprawa, że dziś wystarczy umieć zaistnieć. Odbiorca i tak nie może myśleć inaczej niż mu się każe.