Noc w Chicago

Gdzieś tam w chmurach między Nowym Jorkiem, a Chicago pomyślałem o swoim życiu, o tym jak w ciągu jednego roku z trybu siedzącego zmieniło się w jedną wielką podróż. Zastanawiałem się, jak długo będzie mi się chciało tak żyć, jak długo będę się cieszył z każdej podróży, każdego nowego hotelu, jak długo nie będę odczuwał potrzeby powrotu do czegoś, co mogę nazwać domem?
Chyba bardzo długo. Chyba mógłbym mieć takie życie. Jestem bardzo daleko od potrzeby stabilizacji.

Nie wiem, czy świętować premierę swojej książki w samolocie między NYC a Chicago to frajda, ale ja się z tym czułem znakomicie.

american-airlines

center-loop-chicago-768x768

Chicago zaczęło się od mojej największej życiowej wtopy. Byłem tu trochę służbowo (czyli blogowo), trochę prywatnie (czyli blogowo).  W każdym razie musiałem tego dnia tam lecieć i dosyć późno zabrałem się za rezerwację hoteli. Okazało się, że w całym Chicago nie ma wolnych hoteli w standardzie co najmniej trzy gwiazdki. O wyższym standardzie też nie ma. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale na dzień przed przylotem zarezerwowałem przedostatni wolny pokój w tym mieście. 5 sekund po mnie jakiś Hiszpan zgarnął ostatni. Nie wiem co się w tych dniach działo w tym mieście, ale zleciał się tam cały świat. Mogę tylko przypuszczać, że to ja byłem tego powodem. W końcu Jason Hunt w Chicago to nieczęsty widok.

Zatrzymałem się w Center Loop. W samym sercu miasta. Całkiem przyjemny hotel z bardzo miłą obsługą i pokojem, który nie wygląda rewelacyjnie, ale wizualne niedostatki rekompensowało mi bardzo wygodne łóżko. Moja największa życiowa wtopa polegała na tym, że za dobę w tym hotelu zapłaciłem coś ok 600 dolarów.
Nie, nie stać mnie na to. Nawet na połowę tej kwoty mnie nie stać!

Widok znany z filmów. Myślałem, że to tylko na starych filmach tak wyglądało, ale jednak ciągle stoi:)

Widok znany z filmów. Myślałem, że to tylko na starych filmach tak wyglądało, ale jednak ciągle stoi:)

Chicago nocą w obiektywie iPhone, bo aparat mi się rozładował. Zapamiętajcie Black Cherry. Jeśli zobaczycie, kupcie. Jeśli kupicie, wypijcie. Jeśli znajdziecie w Polsce – kupcie mi.

Chicago nocą w obiektywie iPhone, bo aparat mi się rozładował.
Zapamiętajcie Black Cherry. Jeśli zobaczycie, kupcie. Jeśli kupicie, wypijcie.
Jeśli znajdziecie w Polsce – kupcie mi.

Ci dwa panowie za szybą siedzą w radio nadają na żywo audycję. W centrum Chicago. Świetny pomysł.

Ci dwa panowie za szybą siedzą w radio nadają na żywo audycję. W centrum Chicago. Świetny pomysł.

kominek-chicago0641

kominek-chicago065

Dwa lata temu nie chciałem lecieć do Chicago. Z Nowego Jorku od razu do Miami, a powrotną drogę z zachodniego wybrzeża odbyłem południem przez Teksas. Szerokim łukiem omijałem środkowe stany. Chicago kojarzyło mi się z biednymi Polakami, lecącymi tutaj za amerykańskim snem na amerykańskim zmywaku. Myliłem się. Miasto jest śliczne, przynajmniej okolice centrum. Dużo bardziej przestrzenne niż Nowy Jork, ma nawet piękniej zaprojektowane budynki i w ogóle wszystko tu jest czystsze i milsze dla oka.
Oczywiście NYC kochać będę zawsze, ale klimat Chicago przypadł mi do gustu o wiele bardziej niż np. Los Angeles czy San Francisco.

jasonhunt-chicago072

No co? Przechodziłem obok, to sobie strzeliłem fotkę z Barney’em.

No co? Przechodziłem obok, to sobie strzeliłem fotkę z Barney’em.

Kolacja. Trzy produkty, których w Polsce nie kupisz. Skromny posiłek, muszę dbać o linię.

Kolacja. Trzy produkty, których w Polsce nie kupisz.
Skromny posiłek, muszę dbać o linię.

A to jest to, co kocham w USA. Kawa pod domem. Gdziekolwiek byś nie mieszkał.

A to jest to, co kocham w USA. Kawa pod domem. Gdziekolwiek byś nie mieszkał.

Chciałem zrobić zdjęcie zaspanego Jasona. Chyba nawet mi wyszło.

Chciałem zrobić zdjęcie zaspanego Jasona.
Chyba nawet mi wyszło.

Następnego dnia udałem się w stronę Milwaukee.

Następnego dnia udałem się w stronę Milwaukee.

P1120711-1024x750

Ale co tam robiłem, kogo poznałem i czego chciał ode mnie ten kotek – opowiem wam dopiero za kilka tygodni.

Ale co tam robiłem, kogo poznałem i czego chciał ode mnie ten kotek – opowiem wam dopiero za kilka tygodni.

Po powrocie do Chicago nie miałem dużo czasu na zwiedzanie miasta. Musiałem wracać do NYC.

Po powrocie do Chicago nie miałem dużo czasu na zwiedzanie miasta. Musiałem wracać do NYC.

Lotnisko. Czekoladki. A co tam. 5 sztuk nie tuczy.

Lotnisko. Czekoladki. A co tam. 5 sztuk nie tuczy.

Posiłek przed odlotem. To z zielonym to moje MiFi od Virgin Mobile, ale product placement niekomercyjny, bo dostałem w prezencie na czas pobytu od znajomej z NYC. Dzięki temu mogę być podłączony ciągle do sieci, bo ceny za sieć dla polskich komórek są masakryczne.

Posiłek przed odlotem. To z zielonym to moje MiFi od Virgin Mobile, ale product placement niekomercyjny, bo dostałem w prezencie na czas pobytu od znajomej z NYC. Dzięki temu mogę być podłączony ciągle do sieci, bo ceny za sieć dla polskich komórek są masakryczne.

No, panowie, lecim.

No, panowie, lecim.

Czas na powrót. Część tekstów pewnie i tak napiszę już w Polsce, ale w kraju nie będzie klimatu, dlatego muszę przyspieszyć trochę publikację zaległych notek z Nowego Jorku. Spodziewajcie się, że nowe teksty będą dwa razy dziennie.
I jeszcze jedno – to, że wczorajszą fotkę podpisałem „love”, oznacza miłość do tego miejsca i nic innego. I nie oznacza też, że na tamtym zdjęciu widać mój nowy apartament:) Pytałem właściciela tego, który teraz wynajmuję, jaki jest koszt apartamentu. Akurat chce sprzedać.
– Dam ci go za półtora miliona dolarów.
– Mieszkam w czymś za półtora miliona dolarów?!
– To i tak nie jest najwyższa cena.
Półtora miliona dolarów. Nie powiem – fajny mam apartament, ale drugi pokój to tylko sypialnia. Za mały, abym taki miał na zawsze. Czyli muszę liczyć, że dobre lokum kupię tutaj za 3 miliony dolarów.
Za kilka dni stan mojego konta pozwoli mi co najwyżej na zakup wycieraczki pod drzwi.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...