Chciałbym obronić „nowe polskie logo”, ale chyba się nie da
Kiedy kilka miesięcy temu podesłano mi logo do wglądu i zaproponowano przyłączenie się do kampanii reklamującej je, odpowiedziałem, że nie podoba mi się i nie wezmę udziału w żadnych działaniach wspierających jego promocję.
Wyjaśniłem, że nie jestem zwolennikiem logotypów, których nie da się zrozumieć bez konieczności wytłumaczenia, co symbolizują i nie podoba mi się, że nasz kraj ma symbolizować sprężyna. Chyba mam awersję do takiej symboliki, bo przecież sprężynie do sierpa i młota niedaleko.
Za kilka tygodni ktoś dla mnie będzie opracowywał nowe logo do nowego bloga i jednym z pierwszych zaleceń będzie: moje logo ma niczego nie symbolizować, a jeśli już, to nikt, kto na nie spojrzy, nie ma prawa zadać pytania: o co chodzi? Wiecie, to jak z tatuażami. Jak ktoś sobie zrobi różę na cycku, to mamy jako taką pewność, że ma po prostu zryty mózg, a jeśli strzeli chińskie znaczki, to absolutnie nikt się nie domyśli co tam jest napisane i tajemnica tego symbolu na zawsze pozostanie w głowie właściciela. No chyba że łaskawie wyjaśni, że ten chiński napis to jakieś karpia diem czy inne vino veritas.
I tu jest pies pogrzebany. Pierwszy pies.
My nie rozumiemy tej sprężyny, bo nigdy wcześniej nie pozwolono nam się z nią oswoić. Wychowaliśmy się z orłem w koronie i było dobrze. Jak pierwszy raz słuchamy piosenkę, to ona też nam się średnio podoba. Dopiero po kilku odsłuchaniach, po upływie jakiegoś czasu decydujemy, czy chcemy jej słuchać czy wolimy inną. W pełni to oddaje stary ale jary cytat z „Rejsu”:
Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No… To… Poprzez… No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę.
Drugi pies (też pogrzebany) to niedocenienie wyczulenia przeciętnego polaczka na sztukę i pieniądze, jakich sztuka jest warta. Wystarczyło zestawić kilka czerwonych kresek i obok nich napisać, że narysowanie ich kosztowało kilkaset tysięcy euro, a trudno było oczekiwać, że przeciętny obywatel żyjący za średnią krajową, temu przyklaśnie. Ja akurat nie mam nic przeciwko wydawaniu wielkich pieniędzy na takie cuda, nawet gdyby to były państwowe pieniądze, ale też jestem z tych, co to prawdziwej sztuki nie docenią. Nie wzrusza mnie Mona Lisa. Nie widzę niczego fantastycznego w obrazie z roztopionym zegarem i nie wiem, co takiego cudownego jest w puszkach Campbella.
Trzeci pies (też pogrzebany, ale szczeniak, bo to najmniejszy szczegół), to zrobienie z nas debili i oddanie pod głosowanie trzech niewiele różniących się między sobą grafik. To mniej więcej jak zapytać, czy latem wolisz, gdy jest 23 czy 24 stopnie w cieniu?
Nie byłoby dyskusji, gdyby nie to, że temat podzielił się na dwa obozy. Większościowy – hejtujących logo i mniejszościowy – znawców, ekspertów i tych, co to wiedzą lepiej, dlaczego to logo jest dobre. Wczytywałem się w ich argumenty, przyznaję, że niektóre były nawet sensowne i przez moment ta sprężyna zaczęła nabierać jakiegoś sensu. Już wiem, dlaczego ma taki a nie inny kształt i dlaczego ten projekt wybrano jako najlepszy. Ona wcale nie jest takim złym pomysłem i być może jest najlepszym projektem na logo naszego kraju w ostatnich latach. Były przecież jakieś eksperymenty z latawcem, do bólu nieudane.
Wydaje mi się, że teraz już nie ma żadnego znaczenia, jaka idea stoi za logotypem, nie ma już żadnego znaczenia, czy my, prosty plebs, „nie znamy się” i zachowujemy się jak barany, które nie wiedzą, ale się wypowiedzą.
Ten logotyp miał być dla Polski. Dla Polaków. Nie dla ekspertów i wąskiego grona osób, które wiedzą lepiej i widzą więcej. Nasi rodzice i dziadkowie przez pół wieku byli poddawani terrorowi niechcianych symboli i haseł. Bo ktoś tam na górze wiedział lepiej. Wolałbym, aby nie powtarzano błędów przeszłości i następnym razem wymyślano skuteczniejsze sposoby wmawiania Polakom, co jest dla nich dobre. Tym razem się nie udało. Nie ulega wątpliwości, że projekt już został skompromitowany, a większość Polaków jest lub byłaby przeciwko sprężynie i jest to wystarczający powód, aby wyrzucić ją do kosza.
PS Kilka lat temu trafiłem w sieci na logo jakiegoś klubu golfowego „Spartan”. Do dziś uważam, że coś takiego zaprojektować mógł tylko geniusz. No ale to tak na marginesie.