Czołgi. Dużo czołgów. Fotorelacja z finału World of Tanks

Pierwszy raz zetknąłem się z tą grą dwa lata temu. Kolega mi pokazał, powiedział, że fajna i warto trochę pograć. Od tego czasu nic się nie zmieniło – on ciągle w to gra i twierdzi, że nie ma lepszej gry na świecie.

To jedna z tych produkcji, które człowiek z zewnątrz nie ogarnia. Walki czołgów. No dobrze, co w tym niezwykłego? Trudno pojąć, stojąc z boku, ale faktem jest, że gra w to coś dziesiątki milionów ludzi.

 

6

Wczoraj w Warszawie odbyły się Mistrzostwa Świata World of Tanks. 12 drużyn z całego świata grało o główną nagrodę – 150 tysięcy dolarów.

 

5

Zjechali się ludzie z całego świata i kilku okolicznych planet. Rywalizowali na dwóch stanowiskach. Wiele meczów było bardzo jednostronnych – kto dostał w papę na początku, ten dostawał w papę cały czas i po kilkunastu minutach mógł rozmyślać o drodze powrotnej.

 

DSC04917

Zawody były transmitowane na żywo do tych, którym Warszawa nie po drodze. Ja sam wieczorem siedziałem przed kompem i jednym okiem oglądałem nudny mecz Bayernu, a drugim obserwowałem, jak moi faworyci (kazna kru) dostawali w tyłek.

 

 

DSC04925

Początkowo wydawało się, że sala będzie pusta, bo na kilkanaście minut przed rozpoczęciem zawodów krzesła wiały pustkami, ale wystarczyło wyjść na zewnątrz, aby przekonać się, że będzie tu niezły sajgon.

 

Czołgi szczelają, tłumy szaleją. #wargaming #worldoftanks

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Jason Hunt (@ds.jasonhunt.pl)

DSC04997

W takiej kolejce nie stałbym nawet, gdyby z koncertem do Polski przyleciał Michael Jackson. Swoją drogą, szkoda, że ostatnio nic nie nagrywa.

 

DSC04952

Dla dziennikarzy przygotowano przekąski. Był łosoś, a jak jest łosoś to od razu robię się głodny. Nie było czekolady.

 

 

DSC04954

Na placu postawiono dwa czołgi, które zabrano Rosjanom na granicy. Nie do końca rozumiałem, co jest fajnego w robieniu sobie fotek z czołgiem, ale może to ja jestem dziwny.

 

 

DSC05039

Równie przyjemnie było wieczorem na imprezie w River Cafe. To taki statek na Wiśle, nieopodal parku fontann.

 

DSC05014

Po prawej sprawca całego zamieszania, Konrad zajmujący się PR World of Games na Polskę. Znamy się jeszcze z dawnych czasów, kiedy on pracował gdzie indziej, a ja pisałem gdzie indziej.

 

 

DSC05024

30 minut stania w kolejce = ziemniaczek + kiełbaska. Nie powiem, smacznie było.

 

 

DSC05032

Przygotowania do pokazu barmanów, ale ja to mało pijący, więc nie oglądałem.

 

 

DSC04988

Ci po prawej odpadli szybko, ci po lewej dopiero pod koniec rozgrywek. Ulegli przyszłym mistrzom.

 

 

12

 

22

Wygrała ekipa HellRaisers. Drugie miejsce zajęli chłopaki z El Gaming. Finał był jednostronny i Rosjanie pocisnęli Azjatów 7:1, dając im tylko jedno marne zwycięstwo.

 

 

7

 

To, że czegoś nie do końca rozumiem, nie oznacza, że jestem w jakikolwiek sposób temu przeciwny. W czołgi gra wielu moich znajomych, spośród których większość to faceci na poziomie, którzy nigdy wcześniej nie dawali się w takie zabawy wciągać. Coś magicznego pewnie w tych czołgach jest, choć cieszę się, że nie dane mi było poznać piękna gry, bo chyba byśmy się przez kilka miesięcy nie widzieli.

Aby wystąpić w takim turnieju nie można sobie pykać w czołgi po parę godzin dziennie. To jest praktycznie praca na pełen etat. Siedzisz od rana do wieczora i toczysz bitwy. Na dobrze znanych ci mapach, czołgach i wyuczonych, choć ciągle doskonalonych taktykach. Nigdy nie wciągnąłem się w World of Tanks, bo unikam wszelkich gier online. Mam uraz, bo wiele lat temu jednia z nich (Tibia) wyrwała mi miesiąc z życia. Tak dosłownie. Spałem po dwie, trzy godziny. Wstawałem w środku nocy, aby załapać się na znajomych z innej strefy czasowej i całymi dniami ubijałem jakieś trole. Aż pewnego raz zostałem zabity przez jakiegoś przypadkowego mordercę. Wstałem z biurka, zszokowany położyłem się na kanapie i miałem wrażenie, że życie już nie ma sensu. Zdając sobie sprawę, jakie spustoszenie w psychice wywołała tamta gra, nigdy już nie dałem się w nic tak wciągnąć, a do Tibii nie wróciłem nawet na minutę.
Najdłuższą grą, w jaką grałem tak na jedno posiedzenie był Skyrim. Bodajże 127 godzin. Przebijcie to.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...