Czuję się grubo. Chyba właśnie cię uraziłem, pączusiu?

Sam już nie wiem, czy mnie to bardziej śmieszy czy martwi, bo choć nie używam Facebookowych emotikonek i chętnie wykasowałbym je wszystkie, to pojąć nie mogę, jak śmiesznym (i grubym) trzeba być człowieczkiem, aby być urażonym przez emotę.

Coś się zepsuło z komentarzami. Mogą wystąpić problemy z ich dodawaniem. 

Była sobie do niedawna emotka oznaczająca, że ktoś się czuje grubo. Teraz już jej nie ma. Facebook ugiął się pod protestami kosmitów, którzy wymyślili sobie, że nie można czuć się grubo, bo grubość to nie stan emocjonalny. I w ogóle to obraża otyłych, a zwłaszcza tych, którzy mają jakieś tam zaburzenia.

fat is not a feeling

Nie wiem, czy kiedykolwiek zamówiliście dużą pizzę. Taką naprawdę dużą i naprawdę pyszną, nie żadne tam pomyje z Telepizzy. Jeśli mieliście okazję zjeść taki okaz, to pewnie mieliście uczucie, jakby przybyło wam kilka kilogramów w pasie i cyckach. Czuliście się grubo? Ja tak. Jak za dużo zjem, to czuję się grubo. Jak za dużo wypiję to też czuję się grubo. Jak stanę na wagę to też jest przerąbane. Ona zawsze mi mówi: jesteś gruby.
Przepowiadano mi kiedyś, że będę bardzo gruby. Na szczęście moja waga od 10 lat notuje trzykilogramowe wahania. W jedną albo drugą stronę.

fat is not a feeling czuje sie grubo

Pojęcia nie mam, w jaki sposób twoja emotikonka „czuję się grubo” miałaby mnie obrażać lub wzmacniać negatywne postrzeganie mojego ciała. Ono i bez tej ikonki jest negatywne. Polityczna poprawność bywa absurdalna i tak jest w tym przypadku. Grubasy to osoby nieatrakcyjne, one dobrze o tym wiedzą i jeśli chciałyby być trochę atrakcyjniejsze, to powinny po prostu mniej żreć, a nie oszukiwać się, że kochanego ciałka nigdy za wiele. Albo że nie liczy się wygląd tylko to, co ma się w środku. Gdybym był grubasem, obrażałoby mnie, że ktoś próbuje usprawiedliwiać moją otyłość i sprawiać, że mam się czuć lepiej z własnym ciałem. Każdy z nas ma jakieś wady i nie jest sztuką uciekać od nich, ale umieć z nimi żyć.
Poza tym – bycie grubym to przecież nie taki wielki dramat. No a przynajmniej nie aż tak wielki jak małe cycki albo 12 cm w kroczu.

Jesteś w ukrytej komnacie. Nie mów o niej nikomu. 

Jeśli nagle zauważyłeś, że twoje komentarze się nie pojawiają, to prawdopodobnie wypierdoliłem cię do spamu na stałe za to, że mówiłeś o ukrytej komnacie. Jak chcesz się do niej odnieść w komentarzu, to rób to tak, aby czytający nie miał pojęcia, gdzie komnata się znajduje. Co to kurwa za ukryta komnata, która nie jest ukryta? Chuj nie komnata.

A jeszcze wracając do tekstu, to przypomniał mi się chyba pierwszy, w którym nabijałem się z grubych. Pisałem wtedy, że mam szósty zmysł jeśli chodzi o rozpoznawanie tendencji do tycia. Po tym tekście masa dziewczyn podsyłała mi swoje fotki, abym im przepowiedział przyszłość. Największy ubaw miałem z idiotek, które pokazywały się wtedy w zimowych ubraniach, tak że ledwo co było im widać twarz. Co ciekawe – po paru latach pisały znowu, pokornie przyznając, że miałem rację i jestem ich motywacją do zrzucenia wagi. Chyba tylko jednej udało się wrócić do dobrej figury.
Najważniejszym fragmentem tekstu sprzed lat było wprowadzenie do regulaminu bloga zapisu, że nie mają prawa mnie czytać osoby z BMI większym niż 20. To zostało na lata zapamiętane, a wraz z ugrzecznieniem Kominka, zapomniane i teraz – niestety – już nikt nie respektuje tych praw.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...