Czy PGE wykorzystało wizerunek powstańca? No nie do końca. Sprawdziłem to.
Uwielbiam te masowe lincze, tak bezmyślne, tak jednomyślne. Krążąca dziś po sieci reklama PGE najpierw wywołała falę nienawiści, a potem falę pospiesznie napisanych tekścików na portalach. Ich autorzy, jak przystało na współczesnych dziennikarzy, nawet nie zadali sobie trudu, aby sprawdzić u źródła, czy faktycznie mamy do czynienia z aferą podobną do Żytniej.
Dla przypomnienia – dwa lata temu jedna z agencji wykorzystała historyczne zdjęcie jednego z członków Solidarności, aby zareklamować Żytnią. Z tego co pamiętam autorka nieszczęsnej reklamy usłyszała prokuratorskie zarzuty.
Czy dziś ktoś z PGE też musi się martwić? No raczej nie.
Niektórzy już zauważyli, że fotka przedstawia współcześnie żyjącą osobę, inni ślepo piszą, że to archiwalny plakat z dopisanym sponsorem.
Poprosiłem PGE o wypowiedź
w sprawie wykorzystania wizerunku powstańca.
Oto, co dostałem:
„Pierwsza odsłona rozpoczętej dzisiaj kampanii podkreśla ten fakt. Na zdjęciu widnieje wizerunek członka grupy rekonstrukcyjnej. Nie jest to historyczny uczestnik Powstania Warszawskiego. Członkowie grup rekonstrukcyjnych będą również występowali w kolejnych odsłonach kampanii, ponieważ w ramach mecenatu historycznego aktywnie wspieramy także i tę formę kultywowania pamięci o polskiej historii.”
Dopytałem jeszcze na wszelki wypadek, czy tło użyte w reklamie zostało wzięte/zainspirowane plakatem/zdjęciem z jakichś archiwów, ale jeszcze nie dostałem odpowiedzi.
Sprawdziłem też poprzednie działania PGE i okazuje się, że od dawna działają w tematyce Powstania Warszawskiego. Sponsorowali „Miasto 44”, partnerowali projektom edukacyjnym w Muzeum Powstania Warszawskiego, robili paczki dla kombatantów, pracowali przy wydawaniu komiksów związanych z PW i mają też na koncie kilka projektów związanych z żołnierzami wyklętymi.
Słowem – z choinki się nie urwali.
Mnie ten plakat nie oburza z jednego powodu.
Skoro plakat przedstawia członka grupy rekonstrukcyjnej i mamy mieć o to pretensje, to równie dobrze powinniśmy mieć pretensje o wszystkie plakaty filmowe związane nie tylko z powstaniem, ale także z innymi wydarzeniami historycznymi. Lub bardziej analogicznie – o wszystkie plakaty reklamujące przedstawienia teatralne. I ze wszystkich tych plakatów powinniśmy kazać usuwać loga sponsorów.
Przyznam, że gdyby to był plakat jednorazowy, z aktorem zatrudnionym do tej jednej reklamy, to moje zdanie byłoby inne. Mniej tolerancyjne i tak troszeczkę rozumiem hejterów, zarówno tych, którzy myśleli, że to prawdziwy powstaniec, jak i tych, którzy myśleli, że to zatrudniony model do jednej reklamy. To jest członek grupy rekonstrukcyjnej. To robi różnicę, bo…
Lubię konsekwencję. Jeśli pozwalamy, by na Powstaniu Warszawskim zarabiali twórcy dobrych i nędznych książek, dobrych i słabych filmów, autorzy beznadziejnych artykułów prasowych, a nawet sponsorzy Biegu Powstania Warszawskiego, to tak jakby nie mam powodu wkurzać się o to, że PGE zrobiło sobie plakat informujący o tym, że są mecenasem Muzeum PW. Wręcz powinni to zrobić. Czy zrobili to dobrze? Nie. Ale czy aby na pewno przegięli pałę i powinno się ich linczować? Hasło „Poświęcenie to wielka energia” jest słabe, ale nie przesadzajmy, że w jakiś sposób obraża powstańców. A już na pewno nie bardziej niż obrażają innych walczących firmy odzieżowe i ugrupowania wykorzystujące Znak Polski Walczącej. Ich jakoś się nie hejtuje.
Niesmak budzi idiotyczny podpis na dole grafiki: „PGE. Sprzedawcy prądu, gazu i ciepła”. I to jest chyba jedyny element, za który opierdoliłbym tego, kto akceptował grafikę. Serio? Gaz? W kontekście II Wojny Światowej? Na kilometr śmierdzi marketingowcem wychowanym na książkach „sukces w marketingu w 3 dni„. Ty baranie.
No, w każdym razie znacie teraz zdanie obu stron i to był mój cel przy pisaniu niniejszego tekstu. Nie zaś wyrokować, czy mamy do czynienia z dziełem sztuki, głupotą czy fuszerką.
Kto chce hejtować, ten powód zawsze znajdzie. Jak nie walić w tych, co zarabiają na Powstaniu Warszawskim, to walić w tych, co w powstaniu uczestniczyli, bo przecież każdego roku nasze rodzime media i Facebooka przetacza się inna fala – wymądrzania się, czy PW było pięknym zrywem, czy głupią ideą.
PS Takie teksty przyciągają różnych dziwnych ludzi, więc może jeszcze dodam tylko, że nie współpracowałem, nie współpracuję i nie zamierzam współpracować z PGE. To ja napisałem do nich z własnej przymuszonej woli. Nie miałem na dziś innego tematu, bo od rana grałem na konsoli.