Jak powstawała moja pierwsza książka o blogowaniu?

Zaczęło się od jednego niewinnego tekstu na blogu. Odnalazłem go w archiwach. Napisany 1 września 2008 roku na moim starym blogu. Nosił tytuł „Vademecum Blogera” i taki był tytuł roboczy książki, którą ostatecznie zatytułowałem „Bloger” (zmieniając 3 lata później na „Bloger i Social Media”).

Poniżej wierna kopia tego tekstu. Możecie go sobie przejrzeć. Ciekawy jest początek, bo można wyczuć w nim rozżalenie. Tak właśnie było. W 2008 roku jako bloger byłem bardzo popularny, ale całkowicie olewany przez resztę blogosfery i media. Nigdzie nie byłem zapraszany, nikt nie prosił mnie o komentarze i mało kto w ogóle przyznawał się, że mnie czyta. Pokutowała opinia, że poza wulgarnymi treściami nie potrafię niczego napisać i na niczym się nie znam.

Jeśli znasz tekst lub chcesz poczytać tylko moje wspomnienia to przeskroluj na sam dół. 


Vademecum blogera

Tekst z 1 września 2008 roku.

Nie lubię, gdy wciska się ludziom ciemnotę, a robią to od lat „popularni” polscy blogerzy, którzy na łamach prasy oraz swoich blogów pouczają innych, co należy robić, aby pisać dobrego bloga i stać się popularnym blogerem.

Drodzy przemądrzali i sławni blogerzy.
Nie macie zielonego pojęcia jak być popularnym blogerem, bo mając te kilka tysięcy wejść dziennie, sami tacy nie jesteście. Te nędzne statystyki dobitnie świadczą o waszych możliwościach i profesjonalizmie.
Tak, wiem, niektórzy z was mają po kilka milionów wejść liczone od czasu założenia bloga. No sporo… wam brakuje do mojego miliona odsłon miesięcznie, dlatego także dla was przygotowałem swój poradnik.
W przeciwieństwie do was, ja wiem jak się robi dobrego i zarazem popularnego bloga. Nadszedł czas, by ujawnić kilka sekretów.

Niniejszy tekst dedykuję obecnym i przyszłym blogerom. Wierzę, że przyda wam się w pracy i bez cienia ironii życzę, aby pisanie przynosiło wam tyle satysfakcji, co mnie.
1. JAK STAĆ SIĘ POPULARNYM BLOGEREM?
Nie da się. Nawet ja nim nie jestem i sformułowania tego używam wyłącznie w celach propagandowych. Jest jeszcze o parę lat za wcześnie, aby mówić o zjawisku „popularności blogerów”. To wirtualna popularność nie mająca żadnego przełożenia na rzeczywistość.
Nie myśl o popularności, gdy zaczynasz pisanie bloga.

Aktualizacja 2017: O blogerach zaczęło być głośniej już rok później, a szczyt podjarania przypadł na lata 2012-2014. 

 

2. CZY NADAJĘ SIĘ DO PISANIA BLOGA?
Rozejrzyj się wokół siebie i skup się na 3 przedmiotach. U mnie są to szklanka, telefon i moneta.
A teraz zamknij oczy i uczciwie odpowiedz sobie, czy byłbyś w stanie napisać o tych 3 rzeczach ciekawą historię na co najmniej 20 stron maszynopisu.
Nie?
No cóż, jeśli nie jesteś w stanie zapełnić 20 stron opowieścią o przedmiotach, które towarzyszą ci niemal każdego dnia od urodzenia, to nie nadajesz się do tej roboty.

Aktualizacja 2017: Ten podpunkt 4 lata później stał się pierwszym rozdziałem książki. 

3. JAKIE WARUNKI MUSZĘ SPEŁNIAĆ, BY STWORZYĆ DOBREGO BLOGA?
Już je spełniasz. Twoje najlepsze pomysły są najbliżej Ciebie. W tym, co robisz na co dzień, w tym, kogo kochasz najmocniej i nawet w tym, czego najbardziej nienawidzisz.
Odpowiedz sobie na pytanie: co lubię robić najbardziej i na czym najbardziej się znam?
Gdy już odkryjesz w sobie to, na czym się znasz – weź czystą kartkę i zapisz na niej 30 tematów, które zamierzasz poruszyć na swoim blogu.
Nie masz tylu? Zapomnij o blogowaniu, bo 30 i tak wystarczyłoby Ci na 2 miesiące.

Aktualizacja 2017:  Motyw z 30 tematami opisałem także w Social Media Start. Nie pamiętając, że lata temu wymyśliłem go w niniejszej publikacji. 

 

4. JAK CZĘSTO AKTUALIZOWAĆ BLOGA?
W ciągu pierwszego miesiąca istnienia bloga opublikowałem ponad 60 tekstów.
Blogowanie to przyjemność, ale i duży wysiłek. W ciągu pierwszych 2 lat prowadzenia bloga może z 5 razy zdarzyło mi się mieć przerwę dłuższą w pisaniu niż 2 dni. W ostatnim roku może ze 2 razy zdarzyło mi się pisać rzadziej niż co 3 dni.
Gdy zaczynasz pisać bloga i chcesz utrzymać na nim czytelników, musisz ich do siebie przyzwyczaić. 4 notki tygodniowo przez pierwsze pół roku to minimum.
I jeszcze jedno – czasami napisanie 1 tekstu zajmowało mi 6-8 godzin. Bądź i na taki wysiłek przygotowany.

5. CZY WYGLĄD JEST WAŻNY?
Niestety. Z blogiem jak z kobietami. Te brzydkie są szybko porzucane.
Zapomnij o białej czcionce na czarnym tle, wszędobylskich rysunkach, gifach, światełkach, księgach gości, zegarkach(tego nigdy nie rozumiałem, przecież każdy ma zegarek w prawym dolnym rogu monitora…). Zapomnij też o muzyce, bo irytuje bardziej niż wyskakujące reklamy. Zwracaj uwagę na wielkość czcionki, na to, czy zdjęcia nie wychodzą poza ramy i bardzo ale to bardzo pilnuj, by nie było na Twoim blogu błędów ortograficznych.
Zwróć uwagę na wygląd najpopularniejszych blogów w Polsce. Wszystkie mają jedną wspólną cechę – są przejrzyste.

6. JAK ZARABIAĆ NA BLOGU?
Jeszcze się nie da o ile mówimy tu o poważnych pieniądzach i Twoim blogu. Dopóki nie będziesz miał kilkuset tysięcy odwiedzin, zapomnij o kasie. Zresztą nawet mając dużą oglądalność będziesz trafiał głównie na baranów. Ja nawet nie odpowiadam na propozycje super-kontraktów opiewających na 3-cyfrowe kwoty. I nigdy nie negocjuję. Moi sponsorzy zawsze w każdym calu byli profesjonalistami i wiedzieli, jaką wysokość musi mieć oferta, której nie odrzucę.
Przyszłością są blogi tematyczne – bijące w określony segment. W nich leży kasa, na którą niestety trzeba jeszcze parę lat zaczekać, ale warto do tego czasu cierpliwie budować sobie pozycję.

Aktualizacja 2017: Bla, bla, bla. W tamtych czasach sponsorów to się miało raz na kilka miesięcy. Na palcach jednej ręki można ich było policzyć. 
I JESZCZE KILKA SZYBKICH PORAD DO WYUCZENIA NA PAMIĘĆ.

I. Stwórz własną osobowość.
Nie kopiuj innych, nie naśladuj, nie poruszaj tematów, które opisywano przed Tobą. Co z tego, że napiszesz je po swojemu, skoro wyciągniesz podobne wnioski? Napisałem ponad 300 tekstów i nigdy nie zostałem oskarżony o plagiat. Dlaczego? Bo wykreowałem postać, jakiej jeszcze nie było i nie czytam innych blogów.

II. Nie twórz filozofii bloga.
Czytelnicy zrobią to za Ciebie. Uważnie obserwuj reakcje, one powiedzą ci, w czym jesteś dobry i jaki kierunek masz obrać.

III. Nie pisz wprost, że jesteś inny.
Ani tego, że masz krytyczne spojrzenie, odmienne poglądy, widzisz i słyszysz więcej. Tego chłamu jest już za dużo i każdy chciałby uchodzić za wyrocznię pisząc poglądy z cyklu „moje spojrzenie na…”.
Do kosza z nimi.

IV. Nie pisz „dla siebie” czy „prosto z serca”.
Pisanie to strategia. Pisz to, czego oczekuje od Ciebie twój elektorat. Zresztą decydując się na publiczną formę bloga, przestajesz pisać dla siebie i stajesz się hipokrytą wmawiając sobie i reszcie, że jest inaczej.

V. Dbaj o konstrukcję tekstu.
Tytuł, lid (to 1-2 zdania opisujące o czym jest tekst), kilka słów wstępu, rozwinięcie i dobre zakończenie. Jednakże najważniejsze są 2 pierwsze zdania. One muszą wciągnąć czytelnika.

VI. Kasuj niewygodne komentarze.
Nie ma żadnego powodu, abyś był życzliwy wobec tych, którzy nie są życzliwi wobec ciebie.

VII. Nie linkuj konkurencji!
Bo a nuż podlinkujesz kogoś lepszego? Nie dawaj swojemu czytelnikowi alternatywy. Nie ma świata poza Twoim blogiem.

VIII. Bądź niekonsekwentny, kłam, prowokuj, obrażaj.
Byle z umiarem. Aha – z czasem przestań być skromny, przy czym miej solidne podstawy do tego (choćby dobre statystyki). Mało co tak irytuje czytelników jak brak skromności (vide powyższy tekst), ale tworzy potrzebną Ci propagandę sukcesu.

IX. Nie reklamuj bloga.
O ile nie prowadzisz go co najmniej od 3 miesięcy. Nie ma nic gorszego od naiwniaka, który przysyła mi link do oceny jego blogaska, a tam… 5 tekstów. Zazwyczaj marnej jakości.

X. Bądź cierpliwy.
Daj sobie rok na osiągnięcie zamierzonego celu. Do tego czasu zapomnij o statystykach, popularności, wywiadach i fankach.
I to tyle.
Mogę zagwarantować, że przy zastosowaniu się do powyższych wytycznych, nie masz szans na porażkę.
W razie pytań – jestem dziś dostępny w komentarzach. Mile widziane także krytyczne acz rzeczowe uwagi do powyższych wytycznych. Jestem otwarty na zmiany.
Jak znam życie to tekst pójdzie w świat i będzie żył własnym życiem, dlatego dobrze wyglądałyby komentarze, w których także wy wyrazicie swoje zdanie o polskich blogach. Niech się inni uczą.

 


Co się zmieniło w ciągu 9 lat?

We mnie? Jako autor bloga pozostałem tak samo bezczelny. Jako edukator blogerów mam w sobie dużo więcej pokory.

Poza bzdurami w rodzaju „nie linkuj konkurencji” i poza tym, że dziś musimy skupiać się przede wszystkim na rozwoju w social mediach, to zdecydowana większość z tych porad nie straciła na aktualności. Najbardziej jestem zaskoczony niepozornym zdaniem, że przyszłością są blogi tematyczne. Nie wiem jak na to wpadłem w tamtych czasach, bo jeszcze przez wiele lat „przyszłością” było pisanie o wszystkim i niczym, a i dziś większość blogerów ma problem z określeniem swojej specjalizacji i piszą dla samego pisania.

Jeden tekst może zmienić wszystko

W 2008 roku w ogóle nie zajmowałem się poradami dla twórców. Pisywałem o relacjach damsko-męskich, trochę o mediach, o podróżach. Ani mnie, ani nikomu innemu do głowy by nie przyszło, że mogę dzielić się wiedzą o blogowaniu. Powyższy tekst był zwyczajnym wyjątkiem.Nie pasował do tematyki bloga. Sam już nie wiem dlaczego zdecydowałem się go napisać. Może nie miałem weny? Z całą pewnością nie przewidywałem wówczas, że 9 lat później będę autorem paru książek z poradami dla twórców. Ba, nie przewidywałem, że już w 2009 roku będę mocno angażował się w rozwój komercjalizacji blogosfery i wprowadzanie jej do „mainstreamu”. Miałem trochę szczęścia, trochę umiejętności. A później to już samo się potoczyło.

Dlatego dziś szkoląc blogerów – nie tylko w książkach – szczególną wagę poświęcam potrzebie eksperymentowania. Mówiłem o tym 2 tygodnie temu na Blog Conference Poznań. Nigdy nie wiesz, czy tematyka, którą poruszasz jest twoim przeznaczeniem. Nigdy nie wiesz, czy nie jesteś w czymś lepszy, dopóki tego nie spróbujesz. Nie ograniczaj się tylko do profilu swojego bloga. Dziś piszesz o pokemonach, a jutro spróbuj napisać o jajku sadzonym, bo może właśnie w tematyce jajek sadzonych jest twoja przyszłość.

Początek „Bloger i Social Media”.

Mniej więcej w 2010 roku wpadłem na pomysł, by napisać nieco bardziej poszerzony poradnik dla blogerów. Taki na 30-40 stron. Napisać i wrzucić go za darmo do sieci. Usunąłem powyższy tekst z bloga i na jego podstawie zacząłem pisać poradnik. Szybko okazało się, że mam dużo więcej materiałów  i jestem w stanie napisać o blogowaniu całą książkę. A nawet dwie (trzeciej w ogóle wówczas nie planowałem).
Przyjąłem jedno ważne założenie, którego się trzymam się do dziś – także robiąc szkolenia „MasterClass: Bloger”. Zaorać rynek. Wypuszczać produkty przeładowane wiedzą. Kompletne. Żadnego odpuszczania, żadnego kombinowania „eee, napiszę o tym w innej książce”. Nie zostawić pola do popisu ewentualnej konkurencji, a jeśli konkurencja się pojawi, to w porządku. Niech sobie będzie, ale musi powielać tematy, które ja wcześniej opisałem. Nie byłem zainteresowany napisaniem małej książeczki z banalnymi poradami. Albo napiszę „biblię blogerów” albo nic.

Tak powstawał 'Bloger i Social Media”, w którym kompleksowo opowiedziałem o sztuce prowadzenia bloga. Tak powstawał „Blog. Pisz, kreuj, zarabiaj”, w którym opisałem jak kreować wizerunek i zarabiać na blogu i wreszcie „Social Media Start” – szczegółowy, krok po kroku, poradnik co należy robić w pierwszych miesiącach blogowania.
Zakładam, że większość czytelników tego tekstu miało w rękach co najmniej jedną moją książkę i co by o nich nie mówić, to lania wody nikt mi nie zarzuci. Mają swoje wady, wiem o tym, ale jest w nich samo mięso.

 

Co nowego w nowej edycji „Bloger i Social Media”?

 

  1. Jeśli posiadasz wersję z 2012 roku (czarna okładka, stary tytuł „Bloger”), to masz bardzo zdezaktualizowaną książkę. Tak bardzo, że wiele informacji w niej zawartych może Ci bardziej zaszkodzić niż pomóc. Nie czytaj tego! Prześlij w prezencie konkurencji i kup nową edycję.
  2. W nowej edycji, poza zaktualizowanymi kilkudziesięcioma rozdziałami, jest całkiem nowy wygląd. Taki sam jak w Social Media Start, uznawanej za moją najładniejszą i najprzyjemniejszą w odbiorze książkę. Nowy wygląd to mniej stron. Już nie czuję potrzeby „rozdmuchiwania” książki i teraz zamiast  528 stron jest 468 (mimo że jest 15% więcej treści). Nowa edycja to także lepsza oprawa. Szyto-klejona, dzięki czemu czytanie książki jest znacznie wygodniejsze.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...