Jak reagujesz, gdy cię ktoś usuwa?
Mam taki dziwny zwyczaj robienia porządku w aplikacjach i serwisach, które używam. Raz w miesiącu reinstaluję cały system na laptopie, staram się raz w tygodniu doprowadzać do inbox zero w programie pocztowym, kasuję niepotrzebne smsy, zdjęcia. Na moim dysku musi być całkowity porządek i nie trzymam na nim tysięcy plików, które kiedyś tam mogą się przydać. Wolę trzymać je na zewnętrznych dyskach.
Czyszczę też książkę adresową. Staram się mieć w niej tylko numery do osób, z którymi miałem lub mogę mieć kontakt w ciągu 3 miesięcy. Dlatego od czasu do czasu rozmowy z „najbliższymi” tak wyglądają:
Babcia mówiła mi, że kiedyś to było tak, że ludzie jak się znali to się znali cały czas. Nie musieli sobie tego w żaden sposób potwierdzać i udowadniać.
Oczywiście z pełnym rozmysłem udaję, że nie wiem kto pisze. Mam archiwa, numery moich znajomych są często publiczne, często moi znajomi to znajomi moich innych znajomych. Gdybym chciał, sprawdzałbym kto pisze. Ale przyjemność usłyszenia paru epitetów jest większa. Wycinki to jeden z moich ulubionych sportów, bo na co mi ktoś, kto się obraża za usunięcie z książki adresowej?
To samo przerabiam na Fejsie. Kto mnie zna, ten wie, że nie dodaję do znajomych osób, których nie znam. Nie i chuj. W dupie mam udawanie, że „znam” dużo fajnych osób. A jeszcze głębiej w dupie mam tych, którzy udają, że mnie znają.
Wszyscy kolekcjonują, większość boi się odmawiać, a ja piszę wprost: nie dodam cię, bo cię nie znam. Czasami słyszę argumenty „przecież wiedzieliśmy się…”, „to się możemy poznać…”, „skoro rozmawiamy to już się znamy”. Nie rozumiem skąd w ludziach taka ogromna potrzeba posiadania w znajomych wszystkich, których napotykają.
Wracając do trzymania numerów telefonów – po co komu w dzisiejszych czasach wielka książka adresowa z tysiącem kontaktów „na wszelki wypadek”? Z każdą osobą można mieć kontakt via mail, via FB. Nie ma tak, że nagle będziesz potrzebować numeru do swojej byłej i nie znajdziesz z nią kontaktu. Jak jest przed trzydziestką, to ma Facebooka, jak po trzydziestce to Naszą Klasę. Albo Twittera. A nawet jeśli nie znajdziesz kontaktu do tej osoby, to co się stanie? Nic. Życie będzie toczyło się dalej.
Prawda jest taka, że trzymamy przy sobie wiele osób, z którymi nie mamy kontaktu i prawdopodobnie mieć nie będziemy. Nie usuwamy ich, bo boimy się reakcji. Niepotrzebnie. Usuwanie ich i obserwowanie reakcji to świetny sposób, by przekonać się, co oni na nasz temat sądzą.
PS Kochanie, jeśli masz zamiar napisać do mnie smsa i zapytać czy twój numer też usunąłem, to od razu wyjdź z założenia, że tak zrobiłem. To oznacza tylko tyle, że lubię mieć porządek i wcale ale to wcale nie mam cię w dupie. Nawet jeśli mam.