Jaką wiadomość zostawisz swojej byłej?

„Chcę, żebyś zdechła, podobnie jak twój stary”. „W twojej piersi wyczułem guza”. „Twój kot zostawił wiadomość”.

Wczoraj sieć obiegł filmik z Portugalczykiem, który w tamtejszej edycji „Mam Talent” przekazał, co myśli o dziewczynie, która go zostawiła i jak nietrudno się domyślić – zbyt delikatny nie był. W jego przypadku to pewnie jeden wielki fake, bo koleś jest jakimś komikiem, w dodatku marnym, bo teksty w rodzaju „masz guza w lewej piersi”, „niech cię zje stado jaszczurek” śmieszą chyba tylko wegetarian i konsolowców.

Wiadomosc dla bylej dziewczyny w portugalskim Mam Talent

Jeśli chcesz obejrzeć filmik, puknij w fotkę i przejdziesz na youtube

Byłbym zapomniał o jego przypadku, gdybym dziś nie natknął się na newsa, że Sam Smith zgarnął nagrodę Grammy. Who the fuck is Sam Smith?!?!
Zajrzałem na tubę, aby posłuchać jego flagowego kawałka. „Stay with me”. Rzygałem po tym przez cały poranek. Ciśnie się na usta pytanie, jak taka piosenka mogła zostać obejrzana blisko 300 milionów razy. Czy ktoś w ogóle wsłuchiwał się w słowa? To jest disco polo najniższych lotów. Przy nim grupa Weekend to Beethoveny muzyki.

„Oh won’t you
Stay with me
Cos you’re
All I need
This aint love
It’s clear to see
But darling
Stay with me”

 

Dobra, nie czepiam się, bo być może było tak, że film obejrzała tylko jedna osoba, która powtórzyła ten czyn 200 milionów razy, a cała reszta słuchała tego dla beki. Zresztą ocenianie artystów przez pryzmat wyświetleń, to raczej nie jest najlepszy pomysł na ocenę jakości.
Sam Smith, odbierając nagrodę, podziękował swojemu byłemu za inspirację, co każe nam wysnuć wniosek, że jego serduszko zostało złamane. Z jednej strony to całkiem niezły sposób na odreagowanie po zawodzie miłosnym, bo ja za Oskara też dałbym się komuś rzucić, z drugiej zaś – jego piosenka już na zawsze będzie kojarzyła się z dwoma penisami w jednym łóżku, co być może przysporzy mu popularności wśród pań, ale żaden zdrowy na umyśle facet nie zapłacze już przy jego nucie.

Czy ty mnie już nie kochasz?

W starym, zapomnianym, ale wciąż jednym z moich ulubionych tekstów 5 etapów porzucania  pisałem o typowych zachowaniach osób, których miłość spuszczamy w kiblu.
Fazą drugą jest „GNIEW”.

Szczególnie dla kobiet jest to bardzo niebezpieczna faza. Mężczyźni posuwają się nawet do rękoczynów. Pojawiają się groźby. W sieci lądują wasze nagie fotki, w nocy budzi was sapanie do słuchawki, znajomi zaczynają poznawać Twoje tajemnice, wszyscy wiedzą, że jesteś świnią.

Słynne cytaty:
„ty mnie nigdy nie kochałeś”, „to było podłe, wiesz?”, „to ja ci loda co rano robiłam…”, „zejdź mi z oczu albo cię zabiję”.

Pisałem to z 5 lat temu i wtedy jeszcze Facebooka u nas nie było, bo do czynów pasujących do tej fazy należy zaliczyć jeszcze wywalanie wspólnych fotek z FB (co w jakiś sensie jest usprawiedliwione) i zmienianie statusu na „to skomplikowane” lub „wolny”.  Ten pierwszy status zawsze mnie bawił, bo ustawiając go daje się innym jasny sygnał „jestem idiotą”, a pod tym drugim zawsze są fajne komentarze: smutne buźki, wyrazy współczucia, słowa otuchy.
Intelektualny jednopoziomowiec zawsze reaguje schematycznie. Jak ktoś kończy związek, to trzeba mu współczuć, bo człowiek bez partnera nie może być przecież szczęśliwy.
Oczywiście obowiązkowo trzeba byłego usunąć  ze znajomych, co akurat rozumiem najbardziej, bo jeśli z kimś nie zamierzamy już utrzymywać kontaktu albo czyjeś życie przestało nas interesować, to nie ma potrzeby zaśmiecania sobie nim Facebooka.

Inaczej sprawa się ma, kiedy nie pozwalamy byłym partnerom zapomnieć o sobie i to, co było prywatne, robi się publiczne. Koronnym i najbardziej obrzydliwym, obleśnym i kompromitującym tego przykładem były niedawne jazdy po Marcinkiewiczu. Jego była żona (Izabel, Izabella – jakoś tak) chętnie opowiadała, jakim to złym człowiekiem jest mister Kazimierz, bo ją zostawił. Setkom tysięcy odbiorców pokazała, jak słabym gatunkiem bywają kobiety, cofając je w rozwoju do czasów, kiedy były w pełni zależne od mężczyzn, a ich życie sprowadzało się do dojenia krów i rodzenia dzieci. Ci sami odbiorcy już na zawsze zapamiętają ją jako osobę przegraną, która nie rozumie, że nawet największe uczucia po prostu wygasają.

Facebook pełen jest żalów porzuconych. Smutnych buziek, wyzwisk, oskarżeń i publicznego prania brudów. W prawdziwym życiu takich rozżalonych Portugalczyków jest wielu i każdy z nas ma takie osoby wokół siebie. Wiecznie nieszczęśliwe, wiecznie porzucane, wiecznie opluwające byłych partnerów. Najlepsze piosenki o miłości to utwory gloryfikujące nieszczęśliwą miłość nieudaczników. Nie ma nic złego w byciu porzuconym. Zła jest niemożność przyjęcia tego na klatę

To, w jaki sposób wyrażamy się o byłych partnerach, mówi więcej o nas samych niż o nich, bo czy może być coś bardziej upodlającego niż świadomość, że swoje najgłębsze uczucia, intymność i marzenia dzieliliśmy z kimś, kto nagle stał się zerem?

 

+

Jesteś w ukrytej komnacie. Nie mów o niej nikomu.

Dzisiejszy tekst jest nawiązaniem do idei wskrzeszania moich starych tekstów, którą zapowiedziałem parę miesięcy temu. Jeszcze nie wiem czy będę to robił częściej.
A wiecie, że dziś przypada Czas Poezji? Była na blogu kiedyś tradycja, że jednego dnia w roku wszystkie komentarze pisze się wierszem. Rok temu o tym zapomniałem, w tym roku przerzucę to na wiosnę, ale niech wtajemniczeni w ukrytą komnatę napiszą dziś komentarz wierszem. Najlepiej o miłości.
Jakieś 60 proc. czytelników w ogóle nie skuma o co chodzi, bo nie wiedzą, że są na blogu ukryte komnaty.

Przy okazji – jeśli jest ktoś, kto chciałby zgarnąć Grammy za piękną piosenkę o miłości, to ja kiedyś napisałem taką. Śmiało dopisujcie kolejne zwrotki.

Oh, to już koniec naszej miłości

Serce zebrała mi, niczym psu kości

Nie, nie mogę się z tym pogodzić

Chciałbym

NA
NOWO

NASZE UCZUCIA URODZIĆ

Gdzie kobieta moja ukochana
Dokąd odeszła z rana

Gdzie słoneczko moje uwielbiane
I przez kogo jest jebane?

 

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...