Jesteś już brzydka, bo jeszcze nie ćwiczysz
Coś zmienia się w ocenie atrakcyjności kobiet. Masowo zaczęły trenować i to nie raz w tygodniu, tylko regularnie, z nastawieniem na osiągnięcie konkretnego efektu.
Na Fejsie nigdy wcześniej nie widziałem tylu zdjęć z treningów, tylu wysportowanych sylwetek. Jeszcze rok, no może dwa lata temu blogi o szeroko pojętym zdrowiu i sporcie umieszczałem w kategorii przyszłościowych, dodając, że ta przyszłość wcale nie chce nadejść. Już nadeszła. Autorki takich blogów zyskują migiem popularność, a ich Instagramy są oblegane przez subskrybentów żądnych oglądania ciągle tego samego motywu – wysportowanego ciała.
We mnie też się coś zmieniło, regularnie ćwiczę bieganie, jeżdżę rowerem i ciągle mi mało. Bywa, że przed północą wychodzę z domu tylko po to, by zrobić trzy kółka wokół domu, bo po tym lepiej mi się zasypia. Głupio przyznać, ale nawet warzywa jem już częściej niż słodycze. Pilnuję jednak, bym nie stał się jednym z tych oszołomów, co jadają tylko to, co spadnie z drzewa i zmuszam się raz w tygodniu na fast-fooda.
Coś się zmieniło w moim postrzeganiu atrakcyjności kobiety.
Dawniej uważałem, że wysportowana sylwetka jest dodatkowym atutem. Gdy dziś przy obiedzie rozmawiałem z kumplami o tym, jakie kobiety lubimy, sport postawiłem na drugim miejscu. Na pierwszym pozostała uroda. Piersi spadły na trzecie. Koledzy mieli podobne poglądy. Chcemy wysportowanych kobiet i zgodnie przyznaliśmy, że teraz laska, która nie trenuje, jest dużo mniej atrakcyjna. Nie chodzi o to, by codziennie ganiała na siłownię i wyglądała jak woskowa lala albo miała nad miednicą jakieś dziwne wystające kości, bo to wygląda fatalnie. Po prostu kobieta jest dla nas bardziej atrakcyjna, gdy wiemy, że o siebie dba i teraz do obowiązku posiadania 50 kosmetyków (w tym 49 kremów) doszedł wam jeszcze sport. Sorry, takie mamy czasy.
Już teraz czuć klimat przymusu dbania o sylwetkę.
Sport przestaje być li tylko formą rekreacji i zmienia się w stały element naszej codzienności. Jest dobrym narzędziem poprawiania samooceny, bo na wyniki nie czekamy miesiącami od zawodów do zawodów. Dziś medale mają kształt lajków i serduszek na Instagram. I dobrze, bo każda motywacja jest właściwa, jeśli prowadzi cię do celu.
Myślę, że ten trend będzie się pogłębiał. Do tego stopnia, że jak dawniej śmiano się z facetów leżących na kanapie do góry brzuchem z piwskiem w ręku i kobiet w lokówkach i szlafroku, tak teraz symbolem braku dbałości o siebie będzie brak regularnie uprawianych sportów. Takie kobiety zostaną zrównane z grubymi, które z definicji nie są atrakcyjne, choć one to zawsze mogą się wytłumaczyć, że wcale dużo nie jedzą, a tyją, bo taki organizm mają. Niewysportowane nie mają żadnego wytłumaczenia. No, powiedzmy, że nie dotyczy to tych do 23 roku życia, bo one jeszcze i bez sportu mają fajne ciała, które nie rozchodzą się między palcami.
Love ćwiczące dziewczyny. Cieszy mnie, że tej mody nie da się już zatrzymać i będzie was coraz więcej. Reszta niech żyje z kotami.
4 sierpnia 2014