Kiedy obietnice nie mają znaczenia?
Chore dziecko, najlepiej nieuleczalnie, a jeszcze lepiej bez pieniędzy na leki to stały punkt medialnych nagłówków.
„Fakt” napisał, że jakiś tam polityk obiecał przeznaczać swoją pensję na leczenie chorego dziecka jeśli tylko wygra wybory. Wybory wygrał na jesieni ubiegłego roku, a pieniędzy dziecku nie dał.
Portaliki grzeją temat podsycając hejt na niesłownego polityka, a ciemnemu ludowi nic więcej do szczęścia nie trzeba, bo nie dość, że stanie w obronie poszkodowanego, to jeszcze politykowi dowali.
Polityk tłumaczy się, że nie dotrzymał słowa, bo sytuacja materialna dziecka jest dobra, on zaś musi utrzymywać bezrobotną matkę.
Ciemny lud zawsze wie lepiej, co ktoś „powinien” zrobić. Ten sam ciemny lud, który teraz tak bardzo współczuje temu dziecku, że ani myśli wpłacić coś na konto fundacji. Jeśli przyjmiemy, że „Fakt” pisze prawdę, a nie mamy powodu, by mediom nie wierzyć i przyjmiemy też, że polityk mówi prawdę, a jemu również nie mamy powodu nie wierzyć, to jestem troszeczkę zdziwiony moim znajomym tak licznie piętnującym nieszczęsnego polityka i tysiącom komentarzy nie zostawiajających na nim suchej nitki.
Bo widzicie, gdybym ja miał wybór – dotrzymać danego słowa i łożyć na cudze dziecko albo nie dotrzymać danego słowa i pomagać mojej własnej rodzinie w potrzebie, to postąpiłbym dokładnie tak samo jak on.
A jeśli wy postąpilibyście odwrotnie, to współczuję waszym rodzinom.
PS Podobno dziś wybory. Zostaje w domu. Jest mi obojętne kto wejdzie do drugiej tury.