Lubię lajkować siebie. I co z tego?

# PlebsLogic: Jeśli polubisz swój status na Facebooku, masz 90 proc. szans, że znajdzie się co najmniej jedna upośledzona osoba, która ci to wypomni.

1-Tomek-Tomczyk

Jakakolwiek dyskusja z takim osobnikiem kończy się opadem cycków, bo wypominacz użyje wszystkich argumentów, jakie tylko przyjdą mu do głowy i żaden nie będzie sensowny. Usłyszycie coś o lizaniu własnych jaj czy facebookowej masturbacji. Kompletny absurd, godny gimnazjalnej inteligencji.
Bo co jest takiego złego w lubieniu własnej twórczości? Mam tego nie lubić? Ma mi się nie podobać to, co sam piszę? No co jest złego w tym, że lubię swoje statusy? Nic. Otóż nie ma w tym nic złego, ale baranowi tej oczywistości nie wytłumaczysz. On sobie ubzdurał, że lubienie swojego statusu to bezsens, głupota, zło i idiotyzm.
To znaczy nie ubzdurał. Zaraził się. Plebs reaguje schematycznie, powiela zachowania sobie podobnych. On sam sobie nie wymyślił, że nie powinno się lubić własnych postów. Widział podobne czepialstwo gdzie indziej i przeniósł je bezmyślnie na twój teren.
Lubię swoje statusy, bo nawet dla mnie są zajebiste, zabawne, pomysłowe i bezwartościowe. Za to samo lubię swoje fotki na instagramie. Lubię wszystko, co tworzę i lubię dawać temu wyraz. Jak pustym trzeba być młotkiem, aby tego nie rozumieć i jak beznadziejny trzeba mieć charakter, aby wypominać komuś pozytywne gesty? Bo lajk to tylko miły gest. Nic więcej.
Poćwiczcie to u siebie. Polubcie swoje statusy i miejcie bekę z czyjejś głupoty. Zawsze to jakiś pomysł na selekcję znajomych.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...