Myślisz o kupieniu Kindle Oasis? Dam ci 17 powodów, aby tego nie robić.
Nie jest łatwo krytykować ten produkt, bo Amazon – jak mało która duża firma technologiczna -tak sprytnie wychował swoich klientów, że nie musi się bać negatywnych reakcji nawet wtedy, gdy co roku wypuszczają kolejne wersje produktów z minimalną liczbą innowacji. Tego im może pozazdrościć chociażby Apple, które od śmierci Jobsa dosłownie po każdej konferencji było wyśmiewane i krytykowane za brak zajebistości.
Gdyby Apple było Amazonem, to prawdopodobnie wciąż żylibyśmy w epoce wczesnej retiny i malutkich telefoników, bo Amazon ze swoim Kindle od wielu lat stoją w miejscu, ale wystarczająco umiejętnie przebierają nogami, aby nikt tego nie zauważył.
Nowy Kindle Oasis 2 wyszedł kilka tygodni temu i kupiłem go w przedsprzedaży. Doszedł po 2 tygodniach i prawie udało mi się go pokochać, gdyby nie
17 wad, które Ciebie mogą powstrzymać od zakupu.
No to lecimy.
1. Żre baterię jak dziki.
Czego nie dowiesz się ani ze strony firmy, ani od recenzentów ślepo powtarzających formułki o „tygodniach” wytrzymałości baterii. To bzdury. Jeśli czytasz dużo i lubisz mieć podświetlony ekran, bateria wyczerpie się zanim dotrzesz do końca książki.
Chyba z tego powodu usunęli też funkcję, która pokazywała jaki procent do końca baterii pozostał. Teraz trzeba się domyślać. Debilizm.
Podświetlenie ustawiam na pełną jasność, bo w przeciwieństwie do poprzedniego modelu…
2. Ekran zrobili bardziej żółtawy.
Nie cierpię szarych i żółtawych kartek, dlatego w moich książkach zawsze jest piękna biel i bardzo wyraźne czcionki. Dlaczego Amazon zdecydował się na taki krok? Nie wiem. Jest gorzej.
3. Nie da się zmienić tapety.
Tak, zmieniłbym tapetę, bo muszę się gapić na te same obrazki od lat. Każdy inny obrazek byłby lepszy, nawet fota twojej byłej.
4. Jest cięższy od poprzednika.
Tak mniej więcej o jedną trzecią. Razem z okładką waży 320 gramów., Wytłumaczenie jest proste: skoro jest większy to jest cięższy.
Prościej to wytłumaczyć niż wykombinować, co zrobić, aby nie był taki ciężki, bo 320 gramów to już jest waga, która sprawia, że trzymanie urządzenia w dłoniach (z okładką) jest uciążliwe.
5. Okładkę też schrzanili.
Do ceny się nie przyczepię, bo ten kawałek skóry kosztuje zaledwie 200 zł. Stać na to każdego, nawet biedne afrykańskie dzieci.
Poprzedni model miał normalną okładkę, taką, do której trudno się przyczepić o cokolwiek i trudno za cokolwiek zachwalać, ale było zbyt dobrze, więc popsuli i okładka do nowego Kindle Oasis 2 bardzo się palcuje i wygląda to brzydko.
6. Bardzo schrzanili okładkę.
Nie dość, że ciągle wygląda na upierdoloną, to jeszcze bardzo łatwo się odczepia. Zbyt łatwo. Poprzedni model można było podnieść chwytając go za brzegi okładki. Z tym się tak nie da, bo okładka od razu się odczepia. Upierdliwe.
7. Kindle chodzi jak żółw.
Czyli tak samo jak zawsze. Zero postępu i śmieszą mnie opinie, że teraz strony ładują się szybciej o parę nanosekund. Interfejs nie zmienia się od lat. Jest brzydki, powolny, niewygodny i niemodyfikowalny.
8. Tylna część jest śliska.
W poprzednim modelu była matowa. W tym bardziej przypomina tył iPada, co wygląda ładniej, ale nie funkcjonuje lepiej. Po co to zmieniali? Może lubią ludziom utrudniać życie.
9. Nie ma wejścia słuchawkowego.
Dla mnie to żadna wada, bo używam tylko słuchawek bezprzewodowych, ale jedną z najbardziej zachwalanych funkcji nowego Kindle jest dostęp do bibliotek Audible. To mniej więcej tak jak sprzedawać samochód bez klimatyzacji. Wymagana nie jest, ale jakże ułatwia życie.
10. Nie ma też głośników.
Co sprawia, że jako urządzenie do słuchania audiobooków jest trochę upośledzone.
11. Kindle wciąż nie radzi sobie z pokazywaniem okładek książek.
Większość jest. NIektórych nie ma. Widział ktoś iPhone, które wyświetla czarny kwadrat zamiast ikonki aplikacji? No właśnie. W telefonach to nie do pomyślenia.
12. Czepiać się marginesów czy nie?
Sam nie wiem, ale no dałbym po obu stronach po pół centymetra więcej albo najzwyczajniej w świecie pozwolił użytkownikowi na ustawienie takich marginesów, jakie mu pasują.
13. Cena
1500 zł. Nie, nie powiem, że za drogo, bo nigdy tak nie mówię, ale… za drogo. To jest sztucznie napompowana cena, w żaden sposób nierekompensująca jakości produktu. Trzy razy tańsze czytniki nie są trzy razy gorsze. Nie są nawet dwa razy gorsze. Amazon po prostu stworzył sobie produkt premium, który nie jest premium, ale sprzedają go jako premium i nawet udało im się wmówić ludziom, że to jednak jest premium.
Nie mam nic przeciwko takiej polityce, tylko zwracam na to uwagę, zwłaszcza w kontekście tego, co napiszę w podsumowaniu.
14. Obecnie możesz zamówić go tylko z włoskiego Amazon.it
O ja pierdolę, ile trzeba się napocić, aby zamówić produkt, a potem tłumaczyć maile, a już nie daj buk, żebyś dostał wadliwy sprzęt i musiał gadać z Włochami.
Ja musiałem.
15. Gorzej leży w dłoniach.
To cena jaką płaci się za większy model. Trza się przyzwyczaić.
16. Przyciski do przełączania stron są głośne.
Kto ma klawiaturę w nowych MacBookach, ten wie o co chodzi. Tak, tu jest podobnie.
17. Lepiej mu się dobrze przyjrzyj.
Na pozór wygląda normalnie, prawda?
Ale przyjrzyj mu się bliżej…
Nawet nie próbuj mi mówić, że ta jedna jaśniejsza kropka to nie problem. Bo takich kropek na ekranie miałem trzy. I za każdym razem, gdy przerzucałem stronę, wzrok odruchowo najpierw dostrzegał kropkę, a potem treść. Gdybym dostał produkt z rysą na tylnej stronie, tobym machnął ręką, ale jak mam białą kropkę w miejscu, na które przez najbliższy rok albo i dwa będę patrzył się praktycznie codziennie, to uznałem, że jednak wypada poprosić o zamianę.
I tu zaczął się mały horror trwający pół dnia, bo najpierw wysłałem maila, potem otrzymałem odpowiedź, że muszę wejść na czat i z nimi pogadać i zanim znalazłem czat, połączyłem się z właściwym człowiekiem, mineło 20 minut. A później? „Sorry no speak english”, a więc godzinna żonglerka. On mi po włosku, ja translatorem po angielsku, potem ja po angielsku i translatorem po włosku. Wygodne, gdy rozmowa jest szybka. Ale z nim była długa, bo dosyć długo nie mógł zrozumieć jak wygląda jaśniejszy punkt.
Dogadaliśmy się. Wysłali nowy Kindle, który doszedł w ciągu 3 dni. To trochę dziwne, że na zakupionego Kindla czeka się prawie dwa tygodnie, a na nowego tak krótko, ale w sumie na to nie będę narzekał.
A jakie są powody, by kupić Kindle Oasis 2017?
Spełnili moje marzenie. Dali większy ekran i jest to pierwszy model od lat, którego nie muszę używać w trybie landscape. Chyba byłem jedynym człowiekiem na ziemi, który w ten sposób czytał książki na Kindle, ale nie cierpię czytania na niewielkich powierzchniach.
Niby dużej różnicy nie ma. Trochę tu centymetrów dodali, trochę tam. W praktyce różnica jest odczuwalna na tyle, że już po paru godzinach użytkowania nie mogłem sobie wyobrazić, jak wcześniej dało się czytać na mniejszym urządzeniu.
Podobno jest też wodoodporny, czego mam nadzieję nigdy nie sprawdzę. Nie mam zwyczaju czytania w deszczu lub pod wodą, a i w wannie raczej rzadko. Niemniej może to być istotna zaleta dla wielu osób.
Wszystkie wady wymienione w powyższym tekście są wadami, które nie dyskwalifikują urządzenia. To bzdury, do których można się szybko przyzwyczaić i zapomnieć o nich. Nawet żółtawy ekran już mi nie przeszkadza. Bez dwóch zdań jest to najlepszy czytnik od Amazona, jaki zrobili w ostatnich latach i nie żałuję ani jednej wydanej złotówki. Mimo tego uważam, że osoby, które nigdy nie miały styczności z czytnikami, powinny zacząć od modelu Kindle Paperwhite, który jest trzykrotnie tańszy. Mnie on nie przypadł do gustu, dużo bardziej wolałem model Voyage, ale ten jest teraz kompletnie nieopłacalny, bo kosztuje zaledwie 50 dolarów mniej niż opisywany dziś Oasis.