New York City Chaos
Sto. To wystarczająca ilość marzeń, które powinieneś zrealizować przed śmiercią. Wszyscy powinniśmy mieć taką setkę. Zwykle mówimy, że pewnego dnia zrobię to, zrobię tamto, ale ta lista jest krótka i na co dzień o niej zapominamy. To może na początek ułóż sobie 10 planów na życie, a potem dodawaj do nich kolejne?
Numer 29 na mojej liście: zamieszkać w nowojorskim apartamentowcu.
Tak przy okazji – numer 11: kupić apartament w Nowym Jorku.
Macham do was z tego po środku.
Miałem duży problem z dzisiejszym tekstem, bo nie wiedziałem o czym napisać. W sumie to nic wielkiego się nie wydarzyło. Byłem w wielu miejscach, widziałem dużo, ale wszystko to był po prostu chaotyczny dzień w Nowym Jorku.
Z przerażeniem stwierdziłem, że zachowałem się nieodpowiednio, nie jak na turystę przystało i nie mam ani jednego zdjęcia z Times Square, Central Park, WTC, że o Statui Wolności nie wspomnę. Nadrobię to następnym razem. bo Times Square – tak unikane przez tubylców – ma dla mnie symboliczne znaczenie.
W południe udałem się z Magdą na obiad. Magda jest moim aniołem stróżem. Mieszka tu z mężem od paru lat i gdyby nie ona, to marny byłby mój los. Pomagała mi we wszystkim – znalezieniu mieszkania, kupieniu biletów na walkę Tomasza Adamka, pożyczyła router i dziesiątki razy instruowała co i jak mam robić w Nowym Jorku. Miną stulecia zanim się jej odwdzięczę
W tym parku nic nie ma. Kilka ścieżek, kilkanaście ławek i pomnik. Mimo to nie można tu wejść, choć wielu próbuje. Przechodzący ludzie wystają przy płocie zaglądając do środka, próbują na różne sposoby się dostać, ale ich wysiłki idą na marne.
Gapie byli bardzo zdziwieni, że wyszedłem stamtąd po 10 minutach.
Od 60 sekundy zaczyna się mój ulubiony fragment. Tłumaczenia chyba nie trzeba:
If I can make it here, I can make it anywhere, that’s what they say
Seeing my face in lights or my name on marquees found down on Broadway
Even if it ain’t all it seems, I got a pocketful of dreams
Baby, I’m from New York
Concrete jungle where dreams are made of
There’s nothing you can’t do
Now you’re in New York
These streets will make you feel brand new
Big lights will inspire you
Hear it for New York, New York, New York!
Nie przyjechałem tu, by wypoczywać. Nowy Jork miał dla mnie symboliczne znaczenie już wtedy, gdy jeszcze nie wiedziałem, czy mi się spodoba. Nie wiem, jak długo tu zostanę. Może jeszcze tylko dzień, może tydzień, może dłużej. Wiem natomiast, po co tu jestem i nawet wiem, jak będzie wyglądał mój ostatni tekst z Nowego Jorku.
Nie sądzę jednak, bym był tu w październiku, ponieważ nie chcę oglądać tego miasta, gdy robi się chłodno, a i w Polsce zapowiada mi się ciekawa jesień. Nie chcę też zostawać tu dłużej, bo jeszcze nie stać mnie na to, by tu po prostu mieszkać. Wolę krócej, ale na bogato. Nie interesuje mnie życie za kilkadziesiąt dolarów na dzień. Na to lepsze życie muszę jeszcze trochę poczekać.
Na początku tekstu wspominałem wam o setce, później dziesiątce marzeń, które powinniście spełnić w swoim życiu. Ułóżcie sobie taką listę, to działa motywująco. Nie wstawiajcie na nią małych marzeń. To żadna sztuka je realizować. Niech będą te pozornie nierealne, ale możliwe do wykonania, choćby nawet po kilkunastu latach. Przypomnę wam o tej liście w dniu powrotu z NYC. I wtedy sami dacie sobie odpowiedź, ile w tym czasie zrobiliście, by dogonić marzenia?
I nawet nie próbuj mnie pytać – a co, jeśli z Nowego Jorku wrócisz jutro? Bo odpowiem – a niby od kiedy masz zamiar zacząć?
Poza tym – nie wrócę jutro. Jutro zabieram was na zakupy. Leciałem tu z pustą walizką i nie mam co na siebie włożyć. We wtorek pójdziemy na obchody WTC, a w środę na dwa dni polecimy do Chicago. Mówią, że to piękne miasto.