Tak wyglądałby twój weekend w Dubaju
Zacząłbyś już w piątek, bo tutaj to pierwszy dzień weekendu.
Zdjęcia zrobione w trakcie jednego weekendu. Niektóre telefonem, bo tam nie wszystko można fotografować i trzeba czasami robić to dyskretnie :)
Wstałbyś przed siódmą, bo po co marnować czas na leżenie, gdy za oknem z każdą godziną marcowa temperatura zmierza ku 30. stopniom.
Poszedłbyś pobiegać i nie marudził, że za gorąco, bo tutaj nikomu to nie przeszkadza.
Przed południem udałbyś się do Safa Park, zwiedzając market ze zdrową żywnością. Sprzedają tu wszystko „organiczne”, zielone, ekologiczne i takie tam. To szczegół, że smażą na tym samym oleju, kochają Nutellę, a wszędzie roznosi się zapach pączków.
Kupiłbyś psa.
Nieopodal na polu przypominającym nowojorski Central Park pograłbyś w nogę.
Albo posiedział przy zimnym napoju, próbując napisać dzieło swojego życia.
W południe udałbyś się do parku wodnego Wild Wadi.
Za marne 150 dolarów zjechałbyś parę razy przez rurę i zjadł hot doga z frytkami.
Przy okazji podziwiałbyś piękne widoki.
Na hotel.
Chyba nie muszę tłumaczyć, że tamto wcześniejsze zdjęcie to nie samojebka?
Gdyby było ci za gorąco, mają tutaj lodowisko. A kilka stacji dalej wyciąg narciarski.
Późne popołudnie spędziłbyś w galerii, próbując zrozumieć, jak to możliwe, że tak dobrze znasz się na markach, a nie kojarzysz połowy szyldów. Ze smutkiem przypominasz sobie, że 20 lat temu tutaj była pustynia kraju trzeciego świata.
Pocieszasz się małą tabliczką czekolady. Co to dla ciebie półtora kilograma.
W drodze powrotnej rzucasz okiem na te Vittony, Diory i Armanie, ale przechodzisz obojętny, bo przecież już od dawna to wszystko masz.
Wychodząc z Dubai Mall, mijasz wieżę Kalifa. Ma 829 metrów. Najwyższy w Nowym Jorku WTC ma 541. Pałac Kultury – 231. Centralny punkt miasta, na który wejdę dopiero w poniedziałek, bo trzeba tydzień czekać w kolejce.
Wychodząc z Dubai Mall, mijasz wieżę Kalifa. Ma 829 metrów. Najwyższy w Nowym Jorku WTC ma 541. Pałac Kultury – 231. Centralny punkt miasta, na który wejdę dopiero w poniedziałek, bo trzeba tydzień czekać w kolejce.
Do tego miejsca jeszcze wrócimy za parę dni.
A jeśli jesteś turystą, to jak te ciotki siedzisz i czekasz aż ktoś ci rzuci okruchy.
Pod wieczór jedziesz do Dubai Marina. Tu zawsze coś się dzieje.
Pod koniec pierwszego dnia weekendu wsiadasz do metra i wracasz do domu.
A w poniedziałek znowu do roboty… Jesteś sznurkowym. Opuszczasz sznurek, gdy turysta chce przejść przez ulicę. Tak przez cały dzień.
Witaj w Dubaju.