Te wszystkie dziwne maile, które od was dostaję…

Nic tak nie psuje dnia, jak wejść na skrzynkę pocztową i zobaczyć w niej kilkaset maili czekających na odpowiedź. Niektóre od wielu tygodni. Ja już tak mam, że jak zaczynam w coś grać, to gram do oporu i świata poza graniem nie widzę. No ale odpowiedzieć trzeba, bo mam zasadę, że czytam wszystkie maile i na wszystkie odpowiadam osobiście.

W co nie wierzy wielu czytelników, dlatego co kilka maili muszę czytać teksty w rodzaju „proszę Iwonki o przekazanie tego maila Tomkowi!”. Po dzisiejszym maratonie czytania ciągle tych samych tekstów, pomyślałem, że dobrze byłoby przypomnieć o tym, czego nie trzeba do mnie pisać, bo „każdy tak pisze”.

 

Poniższy tekst nie dotyczy:

  • czytelników moich książek. Oni niech piszą co chcą.
  • firm, które chcą ze mną współpracować. One niech piszą co chcą.

 


Zatem zaczynając od samego początku PISZĄC DO MNIE NIE MUSISZ:

1. Pisać czegokolwiek, jeśli pozostajesz anonimowy.

Na anonimowe odpowiadam tylko jak się nudzę.

2. Mylić mego imienia z pseudonimem i starym pseudonimem.

„Drogi Tomku, Jasonie, Kominku – nie wiem, jak mam się do Ciebie zwracać…”.

Skoro nie wiesz, jak się zwracać, to prawdopodobnie najwłaściwszą formą będzie moje imię. Drugą najwłaściwszą formą będzie nazwisko mojego pseudonimu. Najmniej właściwą formą jest mój poprzedni pseudonim, ale na niego też się nie obrażę. Natomiast mieszanie tego wszystkiego odbieram jako drwinę. A to przecież ty piszesz do mnie, a nie ja do ciebie.

3. Przepraszać za błędy ortograficzne lub brak polskich liter.

To pierwsze wybaczam, o ile autokrekta nie zaznaczy wyrazu na czerwono. Jeśli zaznaczy, to nie wybaczam i wyrzucam maila. To drugie wybaczam osobom piszącym spoza Polski. Pozostałym – nie wybaczam. Wybaczam natomiast mowę potoczną, bo sam takiej używam i literówki, bo sam takie robię. Przecinków też nie musisz wiedzieć gdzie stawiać. Pełen luz.

4. Nazywać mnie Panem.

Wiem, to nudne. Tysiące razy o tym pisałem. Wybaczam tylko czytelnikom moich książek, bo wielu z nich nie czyta mnie na co dzień i mogą nie wiedzieć, jaką zbrodnią jest określać mnie panem. A jak wielką zbrodnią jest określać mnie „Tomaszem”, to wolę nie mówić.
Obojętnie kim jesteś, jesteś ze mną po imieniu. Jestem Tomek, Jason, Kominek, „ej ty” i co tam chcesz. Byle nie Tomasz.

5. Zaczynać maila od…

„Pewnie i tak nie odpiszesz”, „Pewnie zginę w tłumie fanek”.
Jeśli zakładasz, że nie odpiszę, nie pisz do mnie. Jeśli zakładasz, że zginiesz w tłumie fanek, także sobie odpuść.

6. Kończyć maila na…

„Jak odpiszesz to fajnie, jak nie odpiszesz to trudno” lub „W sumie nie zależy mi abyś odpisał” lub „Odpisz cokolwiek”.

Co trzeci mail tak się kończy… Nie cierpię tego.

7. Stosować jakichkolwiek prób zainteresowania mnie.

Nie, nie jestem chętny do żadnych przepychanek, słownych pojedynków, intelektualnych wyzwań, zagadek, tajemnic i dyskusji o życiu (czyli o twoich problemach). Nie musisz stosować żadnych sztuczek, aby wybić się z tłumu. Wystarczy być miłym. Chcesz, żebym od razu cię polubił? To przeczytaj kolejny punkt.

8. Pisać rozwlekle.

10 zdań. Tyle jestem w stanie przetrawić bez problemu. Napiszesz więcej i mamy problem, bo wtedy mail ląduje do „odpowiem później”. Nie dotyczy ofert współpracy. Zresztą żaden z podpunktów nie dotyczy ofert współpracy.

9. Popisywać się.

Wulgaryzmy, zaczepne odzywki, docinki, błyskotliwe spostrzeżenia, wypominanie błędów czy dyskusje na temat tego, co piszę na blogu lub FB? Sorry, nie ten adres.

10. Pytać czy trzeba podać Facebooka.

O rany, ile maili kończy się tym pytaniem. Tak, trzeba, bo nie lubię anonimów, ale jeśli masz bloga, to może też być adres twojego bloga. Pełna swoboda.

11. Oczekiwać ode mnie inicjatywy.

Moja skrzynka pełna jest pogrzebanych maili, kończących się „jeśli będziesz miał ochotę mnie poznać, to daj znać”. Nie podtrzymuję znajomości z nikim, kogo nie znam z reala. To ktoś piszący do mnie musi znajomość podtrzymywać. Zresztą w realu też nie wykazuję inicjatywy, bo nie lubię narzucać się ludziom. Kto mnie zna, ten wie, że albo stoję gdzieś z boku albo trzymam się w gronie bliskich znajomych. Sam do nikogo nie podejdę. W relacjach damsko-męskich także jestem bierny. Nie zaczepiam nikogo, nie oglądam się na ulicy, nie podrywam, nie pytam o numer telefonu, nie zapraszam na randki. Mam coś takiego, że zainteresowanie dziewczyną włącza mi się dopiero w momencie, w którym jestem przekonany, że ona jest zainteresowana mną. A że większość dziewczyn podchodzi do mnie jak do jeża, to… no cóż, mam więcej czasu na granie. Poza tym lubię być sam.

12. Pytać o radę w blogowaniu i nie znać moich książek.

No chyba że to jakaś drobna sprawa, to nie ma problemu. Pisz śmiało, zawsze pomogę i nawet buzi dam.

13. Wywierać presję.

„Szkoda, że nie odpisałeś”, „Podobno odpisujesz każdemu”, „Hej, napisałem wczoraj maila. Odpowiesz?”.  Zazwyczaj takie maile idą do kosza lub na koniec kolejki.

14. Stosować się do tego, co napisałem wyżej.

Nie piszesz maila do prezydenta, tylko do blogera. Nie zastrzelę cię, jeśli napiszesz w stylu, jaki mi nie odpowiada.


Piszący dzielą się na dwa typy.

Tych, którzy koniecznie chcą mi czymś zaimponować i tych, którzy koniecznie chcą mi dać do zrozumienia, że niczym nie chcą mi imponować.

Jestem dosyć aspołeczną jednostką, ufam wszystkim ludziom, ale nie czuję potrzeby poznawania wszystkich. Na FB dodawanie mnie do znajomych mam wyłączone od 3 lat. I dobrze mi z tym.
Jeśli już kogoś poznaję i polubię to ta osoba zostaje ze mną na lata. Bardzo nie lubię dziwnych ludzi. Dziwnych pod każdym względem. Unikam tych, którzy dziwnie się zachowują, dziwnie ubierają, dziwnie wysławiają. Unikam ludzi problemowych, wiecznie nieszczęśliwych, porzucanych, szukających swojej życiowej drogi, należących do dziwnych subkultur. Nie toleruję osób pijących w domu, palących i ćpających cokolwiek poza Apapem.
Jeśli chodzi o facetów, to sytuacja jest przejebana, bo ja generalnie nie lubię facetów. Są brzydcy, brzydko pachną, mają małe cycki, dlatego unikam ich jak ognia i kontakty z nimi ograniczam tylko do świata wirtualnego. Jeśli chodzi o dziewczyny, to w zasadzie mógłbym o tym napisać całą książkę. Ograniczę się tylko do stwierdzenia: nie lubię u nich postawy defensywnej.

Mam nadzieję, że ten tekst trochę wysuszy moją skrzynkę pocztową, a przede wszystkim ułatwi życie tym, którzy piszą do mnie i bardzo chcą „dobrze wypaść”. Serio, kompletnie nie interesuje mnie, jaki masz mózg. Ja i tak odpisuję na wszystkie „normalne” maile. Poza tym kogo dziś interesuje intelekt? Po kilku miesiącach spędzonych na snapie dochodzę do wniosku, że musiałbym mieć zdrowo narąbane, aby szukać w ludziach intelektu, dlatego niezmiennie od lat wyznaję filozofię, że w życiu najważniejsze są fajne cycki.
No i miłość. Najlepiej taka od tyłu.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...