Wolę gapić się w telefon niż na ciebie
Dzień zaczynają od wzięcia do ręki telefonu. W autobusach i tramwajach gapią się na telefon. W szkole i w pracy co jakiś czas zerkają na ekran. Wieczorem, gdy idą spać, kładą obok łóżka telefon. Dlaczego cały świat przestał na siebie patrzeć i woli garbić się na małym, świecącym urządzeniem?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta: bo wszystko, co najciekawsze, jest w telefonie. I nie bardzo rozumiem, dlaczego tak bardzo lubicie przytakiwać wszelkim kampaniom społecznym, artykułom, pracom artystów, którzy próbują światu (i tobie) wmówić, że życie poza kilkucalowym ekranem jest ciekawsze?
Nie ma tygodnia, abym nie widział setek biadoleń nad tym, że ludzie cały czas gapią się w telefon. A kim są ci ludzie, jak nie wami? Kiedy ostatni raz poszliście spać, nie biorąc ze sobą telefonu? Kiedy ostatni raz wyszliście z domu bez telefonu? W którym momencie życia przestaliście wierzyć, że telefon jest zbędny? Bo jest. Większość rozmów przychodzących, to rozmowy, które nie są pilne. O ile nie wykonujesz pracy, wymagającej podjęcia natychmiastowych decyzji, nie ma potrzeby, abyś nosił przy sobie telefon. Do mnie po 22:00 nie można się dodzwonić. Mam wyciszony telefon i zablokowane przyjmowanie połączeń. Bo niby cóż takiego pilnego mogłoby się wydarzyć, co wymagałoby mojej szybkiej reakcji? Ktoś umiera? Niech umiera. Przez telefon mu nie pomogę, a za pożegnaniami nie przepadam. Ktoś zachorował? Rano wciąż będzie chory. Może poczekać.
Większość informacji na fejsie i wiadomości od znajomych również nie wymaga od nas natychmiastowej odpowiedzi. Mam głęboko w pompie ludzi, którzy widząc, że przeczytałem ich wiadomość, poganiają mnie, abym odpowiedział. Ja decyduję kiedy odpowiadam i jeśli ktoś się upomina, to dostaje odpowiedź jeszcze później, bo nikt nie będzie mi przyspieszał trybu życia.
Mimo to, gdy wychodzę z domu, biorę telefon. Gdy chodzę po mieście, sprawdzam co tam na Facebooku piszczy. Wczoraj zrobiłem eksperyment i nie wziąłem ze sobą telefonu. Jeździłem wszystkimi środkami komunikacji miejskiej i nudziłem się jak cholera. Zagadać do kogoś? A o czym ciekawym można porozmawiać z kimś obcym przez 15 minut? Pomijam już fakt, że pewnie zostałbym wzięty za dziwaka lub cwaniaka, próbującego coś sprzedać.
Kupienie apple watch znacząco zmniejszyło moją potrzebę wyciągania telefonu z kieszeni, ale nie zlikwidowało przyjemności z kontrolowania, co właśnie się dzieje. Na moim fejsie, poczcie, w sieci. Na szczęście zwalczyłem w sobie potrzebę reagowania na bieżące wydarzenia, dlatego wciąż na maile i wiadomości odpisuję po kilku dniach, czym budzę zdziwienie i złość wśród odbiorców. Ludzie coraz słabiej rozumieją, że moje życie toczy się trochę wolniej, ale na szczęście mam ich pretensje głęboko w dupie.
Jesteśmy uzależnieni od telefonów, ale czy to coś złego? Dobrze jest mówić „ojejku, przestaliśmy ze sobą rozmawiać…”, „och, ludzie gapią się tylko w telefon, a nie na siebie”. Dobrze jest przytakiwać wszystkim tym pipkom nawołującym, abyśmy podnieśli głowę i spojrzeli przed siebie. Świat jest taki piękny! Ludzie są tacy ciekawi! Wszystkie antytelefonowe głosy są doprawione hasłami o miłości, przyjaźni, rodzinie i zawsze nieźle się lajkują. Lajkami klikniętymi w telefonie…
Gdzieś mi niedawno mignęło zdjęcie pary w łóżku. Każda leży na swojej połowie i gapi się w telefon. Czy to taki smutny widok? Oboje robią to, co sprawia im przyjemność. Czy 10 lat temu, kiedy nie było smartfonów, nawiązywaliśmy więcej znajomości? Częściej ze sobą rozmawialiśmy? Nie. Wtedy w tramwajach i autobusach ludzie dzielili się na tych, którzy patrzą przed siebie albo czytają gazety.
A może nie ma sensu z tym walczyć i w jakikolwiek sposób się temu sprzeciwiać? Może świat w telefonie jest ciekawszy? Bo tak sobie myślę, że przeciętny człowiek wie, co jest dla niego dobre i wie, co sprawia mu przyjemność i jeśli woli patrzeć się na telefon niż na ciebie, to nie jest to wina telefonu. Po prostu ty jesteś do dupy.