Wszystko, co wydaje się najważniejsze, trwa tylko jeden dzień

Co znowu cię dziś wkurzyło? Komu dziś życzysz bezrobocia, choroby, prokuratora? Do którego linczu się przyłączysz, wierząc, że walczysz dzielnie o słuszną sprawę?

Babcia mówiła mi, że jak głupi bije to bije zawsze do krwi.
W social mediach, gdy do głosu doszli ci, którym przez wieki głosu nie dawano, małe sprawy urastają do rangi wielkich problemów.
Dla nich nie ma spraw małych. Są tylko duże. Nie ma szturchnięć.

Bijesz do krwi.

Wkurza cię wszystko.

Głupota polityków, celebrytów, reżimowych mediów i tych proniemieckich mediów. Za parawany, Walentynki, Halloween wsadzałbyś do więzienia. Gdy ktoś napisze, że Apple jest najlepsze (bo jest), znajdziesz milion argumentów, by powiedzieć, że jednak nie jest. I za każdym razem ktoś przeczyta, że Apple to tylko marketing, a w Samsungu wszystko było już wcześniej.
Wyciągasz bazookę, gdy widzisz spieprzony plakat z powstańcem. Wyciągasz drugą bazookę, gdy widzisz kogoś, kto ma czelność mieć inne zdanie i nie popierać twojej walki o ważne sprawy. Pisałem o tym tydzień temu, powtarzać się nie będę.

We wszystkim widzisz problem i powód do hejtu, bo każda nieprzemyślana lub niepoprawna politycznie wypowiedź osoby znanej, to dla ciebie wystarczający argument, aby taką osobę zrównać z ziemią. Musisz to robić, bo wchodzisz na Facebooka tylko w jednym celu: ulżyć sobie. Gdy nie ma kogo bić, oglądasz memy, gdy nie ma memów, szukasz ofiar. I tak w koło Macieju.
Trochę cię rozumiem. Kiedyś też byłem po tej stronie, ale to były czasy, kiedy nikt nie przejmował się tym, co jest w sieci. Można sobie było pisać co się chce. Teraz tak nie ma, a i ja nigdy nie chciałbym skrzywdzić kogoś, kto na to nie zasługuje, dlatego jak widzę zbiorowy lincz na kimś, w pierwszym odruchu szukam możliwości obrony. Ktoś musi.

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, że głupi człowiek za każdym razem zachowuje się, jakby coś widział i czytał pierwszy raz.

Za każdym razem na nowo oburza się. Jak to możliwe? Kto do tego dopuścił? Kto za to odpowiada? A to skurwiel!

Babcia spadła ze schodów? Zdelegalizować pieprzone schody! Dziecko wpadło do szamba? Srajcie do nocników! Nożownik w turbanie drasnął parę osób? Zamknąć granice, wyprowadzić Polskę z Unii!

A najbardziej mnie dziwi, że głupi uparcie nie chcą dostrzegać jednej reguły:

wszystko trwa tylko jeden dzień

Praktycznie każdy hejt na coś lub kogoś, to jednodniowa nagonka, która zazwyczaj nie przybiera na sile, tylko słabnie i jest zastępowana kolejną.
Głupi nie dostrzega, że jeśli coś złego trwa tylko jeden dzień, to może to wcale nie jest takie ważne? Może warto odpuścić? Albo obrócić w żart. Albo tylko szturchnąć. Głupi nie zostają na swoim podwórku. To charakterystyczne dla nich, że jak kogoś hejtują (oczywiście sami nazywając to krytyką), to latają po całej sieci i komentują to samo w tej samej sprawie. Raz nie wystarczy.

Nie pamiętam kiedy ostatnim razem napisałem publikację, w której przed czymś was ostrzegam. Zazwyczaj staram się was uspokoić. Zbagatelizować problem. Spróbować spojrzeć na coś z drugiej strony, bo wszystko to, co cię dziś i wczoraj oburzyło, wydarzy się ponownie.

Prędzej czy później. Samoloty będą spadać, mordercy mordować. Zimą będzie cholernie zimno, a latem nie da się wytrzymać na tym pieprzonym słońcu. To, co każdego dnia tak bardzo cię wkurza, że musisz zionąć nienawiścią, jest tylko chwilowe.

No to może uspokój się i wyluzuj?

Tak dla samego testu, dla siebie: wejdź dziś lub jutro na Fejsa i zobacz, co wkurza ludzi. Co tego dnia jest dla nich najważniejsze. Co napędza ich emocje.
A następnie pomyśl „to jest mało istotne, jutro o tym zapomną”. Nie próbuj ich uspokajać, bo oberwiesz. To ich tylko rozjuszy. Wiem co mówię. Praktykuję to od lat.
Po prostu poczekaj ze dwa dni. Zobaczysz, że to minęło.

Spokój, luzik, obserwacja. Nie ma sensu złościć się na coś, co trwa tylko jeden dzień, nawet jeśli wydaje ci się, że to jest ważne. Nie, zazwyczaj nie jest.

A jeśli po przeczytaniu tego tekstu ciśnie ci się na usta komentarz „a co jeśli wszyscy byliby tacy wyluzowani…” lub „zobaczymy czy będziesz taki wyluzowany, gdy…”, to – jakby to delikatnie ująć – dla ciebie jest już za późno, bo ja piszę swoje, a ty wciąż tam, gdzie są czarnobiałe barwy próbujesz mi wmówić, że jest istnieje tylko kolor czerni. I szukasz konfliktu. Po co? Zapomnisz o tym tekście jutro. Przeczytasz kolejny. Gdzieś daleko stąd.

 

 

 

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...