Zapach mężczyzny

Na urodziny dostałem od mamy nowe perfumy. Zawsze lubiłem Lacoste. W domu mam cztery różne rodzaje i każdy mi odpowiada. Zresztą mam do tej marki duży sentyment, bo od niej zacząłem przed laty kolekcję zapachów. Niestety zanim do tego doszło musiałem przejść brutalną szkołę życia. A raczej szkolenie.

Wiem, że na tym blogu nie przyzwyczaiłem was do długich wpisów i w zasadzie na powyższych trzech zdaniach tekst mógłby się zakończyć, ale ufam, że ten jeden raz wybaczycie mi, jeśli się dłużej uzewnętrznię. Zresztą nie wiem czy jutro dam radę coś napisać. Możecie to przeczytać na dwa razy, jeśli za długie.

Otóż dawno dawno temu (a tak naprawdę to wcale nie tak dawno, bo w liceum) byłem facetem, który nie używał perfum.
Wszystko zmieniło się za sprawą kolegi. Uświadomił mi, że powinienem zainwestować w dobry zapach. Nasze drogi rozeszły się po maturze, ale całkiem niedawno odwiedził mnie w Warszawie. Zrobiłem kurę na szybko na grillu, raczyliśmy się kawą i wspominaliśmy gorsze czasy, a kiedy poszedł do mojej łazienki, usłyszałem krzyk.
– Tomek!! Ty tu masz całą galerię! Zgłupiałeś?!
To była jego reakcja po wejściu do mojej łazienki. Nie przypomina ona przybytku typowego mężczyzny, w którym mamy mydełko przylepione do zlewu, wymiętoloną pastę do zębów, dezodorancik i wczorajszą gazetę pod ubikacją.
Na całej długości przedniej ściany stoją kosmetyki, głównie perfumy kolekcjonowane przez lata.
Dziś wiem, że facet musi dobrze pachnieć, a wszystko zawdzięczam właśnie temu człowiekowi.

– Teraz to ja ci moge powiedzieć prawdę. Kiedyś śmierdziałeś – wyznał mi rozbrajająco.
– Wiem. Już mi to kiedyś powiedziałeś – odparłem przypominając sobie jego słowa z lat, kiedy chodziliśmy do jednej klasy.
On to pierwszy wytłumaczył mi, że samo mycie nie wystarcza.

Kilka lat wcześniej…
– Tomku, po kąpieli trzeba używać antyperspirantu.
– Ale po co? – pytałem wówczas – Przecież się myję.
– Ale śmierdzisz.
– Ale się myję!
– Ale się pocisz. Pocisz się szybciej niż myjesz. Jakich perfum używasz?
– Gillette po goleniu. Ale rzadko, bo jeszcze mi nie mam zarostu i golę się raz na tydzień.
– Gillette po goleniu to się używa po goleniu, a na co dzień?
– Na co dzień też Gillette po goleniu.
– Rany boskie!

I wtedy poszedłem po swoje pierwsze perfumy. To była udręka, bo ja nie miałem zielonego pojęcia jaki zapach mam kupić!

– Tylko nie kupuj Farenhaita – doradził kolega.
– A czemu? Inni używają…
– Właśnie dlatego. Wszyscy durnie kupują albo Farenhaita albo pierwszego z brzegu Bossa. Taka moda dla dresów. Kup coś innego. I nigdy nie kupuj niczego poniżej 150 zł za 100 ml.  Zapamiętaj to sobie raz na zawsze!

Od tamtego czasu wylałem na siebie kilkadziesiąt różnych marek, ale nigdy w życiu nie kupiłem Farenheita. Raz miałem Bossa. Dostałem na gwiazdkę. Trzy dni później mi go ukradli.
Moja pierwsza wizyta w perfumerii to była udręka. Bo trafiłem na jakąś idiotkę.

– Zień dobr, chciałem kupić sobie perfumy.
– Jakie?
– Nie wiem.
– A jaki zapach panu odpowiada?
– Nie wiem.
– To ma być coś korzennego, cytrusowego czy jakie?
– Nie wiem.
– To może pan sobie coś wybierze? Powącha pan i zobaczy.
– Ale ja nie wiem co pachnie ładnie, a co źle.
– To jak mogę panu pomóc?
– Proszę mi dać taki, jaki pani lubi.
– Hmm…
I podała mi Guerlain Coriolan.
– Może ten?
– Tak, ten. Dziękuję.

Dwa dni później była dyskoteka jakaś. Idealnie. Czas wypróbować swój zapach. To idziem.

– Uuu, jakie perfumy ja czuję! – rzekł kolega.
– Ano widzisz.
– Ale powiedz mi, dlaczego czuję je na twojej bluzie, a nie na tobie?
– A co…a gdzie…?
– Prysnąłeś se na bluzę?
– No a na co?
– Ale wiocha, stary, ale wiocha.
– A idź w cholerę. Liczy się zapach.
– Nie chcę cię martwić, ale wcisnęła ci coś, czego w naszym wieku się nie używa. To zapach dla starych dziadów.
– Ta, ty się znasz.

Znał się. Do dziś mam tę buteleczkę. Nie używam jej. Czasami podczas sprzątania łazienki prysnę sobie, aby przypomnieć stare dobre czasy. Kolega miał rację. To zapach dla starych dziadów. Na szczęście już parę miesięcy później dostałem od mamy pierwsze Lacoste, a później Kenzo, które do dzisiaj są moim ulubionym zapachem. Niestety nie sa ulubionym zapachem kobiet. Kobiety zazwyczaj nie  lubią świeżych, cytrusowych zapachów. One wolą coś mocniejszego, acz mało jest takich, które lubią coś bardzo mocnego.
Niestety nie jestem teraz w domu i nie mogę wrzucić fotek mojej kolekcji, ale to dobry pretekst, aby innym razem kontynuować ten temat.

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...