Zwyczajny poranek w Kenii

Budzik dzwoni o 6:45. Nie wstaję. Rozsuwam tylko zasłony. Razi mnie wschodzące słońce. Wracam spać. Kolejny dzwoni o 7:30. Tym razem wstaję i wkurzam się, że tak późno. Szybka runda na basen. O tej porze jestem sam i kilku tubylców. Powrót do pokoju, prysznic. Robię kawę.  Biorę laptopa, słuchawki, siadam na tarasie.

I tak wyglądam, gdy po chwili okazuje się, że nie będę sam:

- Pani do kogo?

– Pani do kogo?

- A tak wpadłam.

– A tak wpadłam.

… na śniadanie.

… na śniadanie.

Zamknąłeś taras? To pacz co to dla mnie…

Zamknąłeś taras? To pacz co to dla mnie…

malpa1

Dasz jeść, czy mam rwać dalej?

Dasz jeść, czy mam rwać dalej?

Przecież widzę, że coś tam chowasz!

Przecież widzę, że coś tam chowasz!

Daj.

Daj.

Fotki? No nie przy jedzeniu!

Fotki? No nie przy jedzeniu!

Dź… dzięki. Zara przyjdzie mama.

Dź… dzięki. Zara przyjdzie mama.

No hej, jestem mama.

No hej, jestem mama.

Klapnę sobie.

Klapnę sobie.

To o czym dziś piszemy?

To o czym dziś piszemy?

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...