Ile razy jeszcze musisz zobaczyć u kogoś zmarszczki i cellulit, aby poczuć się dowartościowana?

Uwielbiam obserwować, jak internet ciągle coś odkrywa na nowo. A to jakaś znana modelka pokaże celulit, a to ktoś walnie na insta fotkę tuż po porodzie, aby pokazać, że ciało wcale nie jest idealne. Albo ktoś pokaże celulit, obwisłe cycki, meszek pod nosem, haluksy lub brud pod paznokciami. I co się wtedy dzieje?

DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!!!!

„O borze nareszcie ktoś to powiedział!” „O rany! Tak, tak wygląda prawda!” „W końcu ktoś się odważył!” „Gratuluję szczerości!” „Padam na kolana! Czekałam na to!”. Jesteś piękna! Naturalność najlepsza!

DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!!!

W internecie zawsze znajdą się ludzie, którzy podziękują ci, że masz takie same wady jak oni.

Zawsze się nabiorą na to samo. Wczoraj, dziś, jutro. Niech ktoś znany pokaże się bez makijażu, niech wyjdzie, że ma żółte zęby albo włosy w nosie, a łzy szczęścia spłyną po policzkach tzw. internautów. Szczęśliwych, że nie jesteś idealna. Szczęśliwych, że ktoś w końcu nie bał się pokazać, jak naprawdę wygląda kobiece ciało. Kobiece, bo mężczyźni w sumie mają takie sprawy kompletnie w dupie i wcale nie dlatego, że to od kobiet wymaga się idealnego ciała.
Po pierwsze – nie wymaga się. Kobiety same sobie wmawiają, że się od nich tego wymaga. Po drugie – nam też się wmawia, że musisz być wysokim, szczupłym i umięśnionym. Wmawia nam się to dokładnie w tych samych miejscach, które kreują kobiece kanony piękna: filmach, muzyce, całym tym showbiznesie i social mediach.
Tyle że my nie dziękujemy i wcale nie jesteśmy szczęśliwi, gdy jakiś przystojniak pokaże wystający brzuszek albo przyzna się, że ma małego penisa.

My naprawdę mamy to w dupie.

Kobiety nie. Wy zawsze jesteście przeszczęśliwe, widząc niedoskonałości u innych kobiet, tak jakbyście wychodziły z założenia, że cały świat faktycznie oczekuje od was doskonałości. A nawet jeśli faktycznie oczekuje, nawet jeśli ktoś wam mówi: schudnij, przytyj, zetnij, ubierz, rozbierz, wejdź, wyjdź, przyjmij, wydal… również możecie mieć to w dupie. W czym problem?
Ano w tym, że ciągle dajecie się robić w konia. Pamiętacie okładkę Glamour sprzed roku, kiedy to dziennikarze polskiej edycji wyretuszowali aktorkę, która w amerykańskiej edycji nie była wyretuszowana? Jaki to był skandal! Jak oni mogli wyretuszować celulit! Redakcja przepraszała, do dziś pamiętam te słowa, tłumacząc

„Naszą intencją nie było poprawianie czegoś, co jest naturalne i piękne. Bierzemy pełną odpowiedzialność, za to, że na ostatnim etapie produkcja poprawiła to, co jest doskonałe i prawdziwe, a myśmy tego nie wyłapali”.

Do dzisiaj tego wyłapać nie mogą, bo każda kolejna okładka (łącznie z najnowszą) była wyretuszowana. To jednak warto poprawiać to, co niby jest doskonałe czy nie warto?
Warto, bo lepiej sprzedają się kłamstwa. Ci, którzy kiedyś się odważyli i w przyszłości odważą pokazać swoje niedoskonałości, zrobią to w jednym celu: aby wzbudzić zachwyt prostych ludzi, zebrać więcej lajków i share’ów za udawaną szczerość, odwagę i dystans, a później… a później będą dalej napierdalać photoshopowe fotki.
No nie jest tak? Nie taki jest zawsze efekt?

 

Ile jeszcze razy ktoś sławny musi pokazać celulit, abyście zrozumiały, że to jest zwyczajne żerowanie na waszych kompleksach, szukanie poklasku wśród ludzi, którzy pragną być piękni, a z różnych powodów nie mogą. Ile razy musicie to u kogoś zobaczyć, aby zobojętnieć.
My, mężczyźni doskonale wiemy, że nie macie idealnych ciał, nie musicie nam o tym przypominać, i doskonale was rozumiemy, bo nasze męskie ciała są zazwyczaj tak chujowe, że naprawdę nie kumam dlaczego jeszcze wszystkie nie zostałyście lesbijkami.
Nie musisz mieć idealnego ciała. Wystarczy, że będziesz zajebista.
Tyle na dziś, idę zjeść jeszcze jedno ciastko. Nie jestem zajebisty, to przynajmniej będę gruby. Może ktoś mi kiedyś za to podziękuje.

 

 

Mam dla Ciebie trzy prezenty, ale możesz wybrać tylko jeden.

Ja bym zapisał się na wykład. Większość wybiera srodkową opcję. Ciekawe, co Ty wybierzesz...