O prezentach świątecznych. Trafionych i tych, które może lepiej sobie odpuścić
Pozazdrościłem blogerom ich świątecznych wpisów z propozycjami prezentów i przygotowałem własny, choć niezbyt obszerny, bo prezentujący produkty tylko jednej marki. Nieprzypadkowo Braun, bo z tą marką miałem w tym roku sporo fajnych przygód i nawet kawałek Europy zwiedziliśmy.
Dotychczas mieliśmy tu sporo firm, z którymi współpracowałem. Cieszę się, że przez ten czas udało się uniknąć wielkich nieporozumień. Nikt nikogo nie oszukał, nikt mnie nie złapał na nieuczciwej reklamie, wszystko było czyste i przejrzyste. Takie też będzie na nowym blogu, choć nie ukrywam, że zamierzam w jeszcze większym stopniu współpracować wyłącznie ze znanymi markami, co z kolei nie przełoży się na wzrost liczby takich działań. Może początkowo tak, jednakże mam taki cichy plan, aby do końca 2016 roku 90% moich dochodów nie pochodziło z reklam na blogu. Czy się uda? Zapamiętajcie ten tekst, wrócimy do niego za dwa lata. W sumie to się nie zmartwię tak bardzo, jeśli ten plan się nie powiedzie.
Dzisiejsze zestawienie propozycji prezentów też nie jest przypadkowe, bo połowa z nich to sprzęt, który osobiście testowałem. A druga połowa to sprzęt testowany na Iwonkach. Iwonek chyba przedstawiać nie muszę. Funkcjonowały na blogu od 2006 roku kiedy to zajmowałem się kasowaniem niepokornych komentatorów, a teraz awansowały na najbardziej odpowiedzialne stanowisko w swoim życiu i zajmują się obsługą mojego sklepu. Kilkoro czytelników już miało przyjemność je poznać.
Zacznijmy od mężczyzn.
Jeśli twój facet goli się maszynką, to kupienie mu golarki załatwia ci problem „co fajnego by chciał dostać?”. Swoją pierwszą golarkę dostałem od rodziców, mając 4 lata i od tamtej pory się z nią nie rozstawałem, tym bardziej, że po paru latach dokupili mi do niej ładowarkę. Z golarkami jest tak, że one wszystkie są do siebie bardzo podobne i ja sam miałbym kłopot, by zdecydować, która jest lepsza. Ta za 200 zł czy ta za 400 zł? Dlatego warto patrzeć na konkretne cechy, jakimi się odróżniają i w tej materii CoolTec bije na głowę wszystko, co dotychczas wymyślono, bo to pierwsza i wciąż jedyna na świecie golarka, która ma w sobie lodówkę. Obrazowo mówiąc. W każdym razie ma taki fajny bajer, który schładza twarz w trakcie golenia.
Poprzednią używałem dopóki do mych rąk nie trafił Waterflex. Stało się to w lipcu i do dziś żyjemy w stałym, szczęśliwym związku, choć nie sypiamy ze sobą. Wydaje nam się, że jest na to jeszcze za wcześnie. Waterflex jest boski z jednego powodu – tej golarki można używać w połączeniu z pianką, co sprawia, że po goleniu skóra nie ma podrażnień. W dodatku jest wodoodporna, dzięki czemu nie muszę się babrać, by ją dokładnie umyć. Po prostu wrzucam do zlewu razem z talerzami.
Z kolei ten model szpanuje nazwami. Braun Series 5 z technologią FlexMotionTec posiada system UltraActiveFit, CrossHair i PowerDrive. Przekłdające z marketingowego na polski: jest śliczną męską golarką, przy której największy nacisk położono na…. nacisk. Nie trzeba nią mocno dociskać do twarzy, a ona i tak ogoli. Radzi sobie także z zakamarkami szyi. Wyglądem zagina obie poprzednie, choć ja zdecydowanie i tak wolę WaterFlex.
Moje najnowsze maleństwo. Nie zdążyłem przetestować, bo użyłem tylko raz, ale to jest coś, co docenią szczególnie chłopcy lubiący się czesać w moim stylu. To trymer wraz ze strzyżarką do włosów. Absolutnie niezastąpiony, kiedy potrzebujesz fryzjera, a twój fryzjer akurat ma wolne albo kiedy uznasz, że zarobił na tobie wystarczająco dużo.
Nie wiem czy da się wymyślić jeszcze bardziej „minimalistyczną” golarkę. Całkiem niezły pomysł na prezent, jeśli mamy ograniczony budżet. Można ją dostać w cenie poniżej 200 zł.
Wiemy już, co dziewczynki mogą kupić chłopcom, a teraz czas na odwrócenie ról. Drodzy chłopcy, ja wiem, że to co poniżej to jest dla was czarna magia i bez opisu pewnie nawet nie wiedzielibyście co to za ustrojstwa, ale zapewniam was: kobiety tego używają. Bo muszą, bo chcą, bo zechcą, gdy ktoś im to w końcu kupi.
Ja niestety tego polecać nie mogę, bo nie używałem, ale spośród wielu produktów, które mogły testować, Iwonki stwierdziły, że te trzy mogę zaprezentować na blogu z czystym sumieniem. Co też czynię.
Nie, to nie zestaw produktów kuchennych, choć i ja tu widzę solniczkę. To Braun Face, małe cudo służące do oczyszczania porów. Jedna minuta dziennie i twoja dziewczyna będzie nie do poznania, czego życzyłbym także sobie, gdybym jakąś miał.
Wygląda jak policyjny radar i może posłużyć wam do zabawy w policjantów z drogówki. Zwykle taka zabawa kończy się na tym, że chcesz wlepić komuś mandat, a ona nie ma czym zapłacić, ale zrobi wszystko, byś puścił ją wolno. A dalej to wiadomo. Niemniej znacznie ważniejszą funkcją Braun SensoDryer jest stylizacja fryzur. Jeśli tylko twoja dziewczyna nie wygląda jak ja, to zapewniam cię – bardzo tego potrzebuje.
Braun Silk-épil 7 Wet&Dry to po prostu depilator. Taka klasyka rocka. Ja w swoim życiu wręczyłem kobietom już z siedem depilatorów, mając nadzieję, że mnie rzucą za takie prezenty. A gdzie tam! Depilator kobiecie jest potrzebny jak mężczyźnie zimne piwo w lodówce.
Jeśli powyższe propozycje nie przypadną wam do gustu, pozostanie wam tylko zrobienie jakiegoś naprawdę, ale to naprawdę oryginalnego prezentu. Tu także służę pomocą. Oto lista najlepszych na świecie prezentów. Dla niej i dla niego
– skarpetki
– krawat
– praliny (z czymś białym w środku)
– album z rybkami
– album z kwiatami
– zestaw majtek
– pończochy
– kubek
– dezodorant
– tablet z biedry
– obraz na ścianę
– koszulka z napisem USA
– sweter dla psa
„Tomek, jak ja mam w tym wyjść na miasto?”.
Jeśli macie swoje propozycje do najbardziej nietrafionych prezentów, śmiało dopisujcie.