Wziąłem pałeczkę do buzi i może przekonam cię, abyś też wziął?
Zawsze jest ten pierwszy raz i kiedy trafiła mi się okazja, nie namyślałem się długo. Zadeklarowałem, że wezmę do buzi, a przy okazji może wyjaśnię swoim czytelnikom, dlaczego branie do buzi jest dobre.
Na jeden dzień zostawiamy Nowy Jork i przenosimy się do polskiej rzeczywistości.
Oto pałeczka. Już domyślasz się gdzie trzeba ją włożyć, ale pewnie jeszcze nie wiesz po co. Ja też nie wiedziałem, dlatego po odpowiedź poszedłem do osoby, która wie o pałeczkach bardzo dużo. Rozmowę przeprowadziliśmy w siedzibie fundacji przed moim wyjazdem do NYC.
Tigran Torosian jest Hematologiem i Dyrektorem Medycznym w fundacji DKMS zajmującej się rejestrowaniem dawców komórek macierzystych. Brzmi złowrogo, dlatego rozmowę zacząłem od czegoś miłego. Od pałeczki.
Po co jest ta pałeczka?
Za jej pomocą można pobrać wymaz z jamy ustnej. Dzięki temu możemy sprawdzić, czy możesz być dla kogoś dawcą szpiku.
Jak można dostać taką pałeczkę?
Wystarczy zarejestrować się na naszej stronie. To trwa moment. Na podany przez ciebie adres przysyłamy gotowy zestaw wraz z instrukcją obsługi, która w zasadzie ogranicza się do pobrania wymazu i wypełnienia krótkiego formularza. Kilka minut roboty. Następnie na nasz koszt odsyła się pałeczki do nas.
Dawca szpiku… Nie brzmi to zachęcająco. Poza tym krążą na ten temat różne dziwne mity. To prawda, że wbija się jakąś wielką igłę w plecy i jeśli coś pójdzie nie tak, to można zostać sparaliżowanym? W internetach czytałem…
To nieprawda. Przede wszystkim nie tak łatwo zostać dawcą i uratować komuś życie. Średnio tylko jeden na tysiąc potencjalnych dawców, dochodzi do etapu pobierania komórek macierzystych.
A to pobieranie jak wygląda?
Najczęściej podobnie jakbyś oddawał krew w stacji krwiodawstwa. Inna metoda to pobieranie szpiku z talerza kości biodrowej, ale nie jest to żaden skomplikowany zabieg chirurgiczny i nie można po nim zostać sparaliżowanym, bo odbywa się daleko od kręgosłupa. Jest całkowicie bezpieczny. A to, co pobierzemy, Twój organizm szybko sam się zregeneruje.
Dlaczego tylko jeden na tysiąc potencjalnych dawców staje się dawcą?
Mamy tysiące różnych kombinacji antygenów HLA. Znalezienie konkretnego dawcy szpiku jest nieporównywalnie trudniejsze od znalezienia dawcy krwi, gdzie mamy tylko kilka grup. Mamy wielu dawców, którzy całymi latami już czekają, aby komuś pomóc.
Jak wielka jest to grupa ludzi? Ilu w Polsce udało się zarejestrować?
U nas to się z roku na rok bardzo poprawia. Na całym świecie jest zarejestrowanych 25 milionów dawców. W Polsce zaś mamy ponad 860 tysięcy, z czego ponad 750 tysięcy w bazie DKMS. Jeszcze 10 lat temu w 90% przypadków trzeba było szukać dawcy w bazie światowej. W tej chwili ponad 60 proc. dawców dla polskich pacjentów pochodzi z Polski.
Skoro jest jedna wspólna baza, to czy to jest tak, że jeśli ktoś z drugiego końca świata będzie potrzebował mojej pomocy, to ja będę musiał tam polecieć?
W żadnym wypadku. Wszystko odbywa się w Polsce, a klinika pacjenta wysyła po materiał swojego kuriera. Niedawno mieliśmy zabawną sytuację, bo jeden z nich został zatrzymany z lodówką na lotnisku.
Zawartość im się nie spodobała?
Tatuaże. Miał ich całkiem sporo i to wzbudziło podejrzenia służb lotniskowych. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Jak wiele jest osób w Polsce, którym potrzebni są dawcy?
Ok. tysiąca osób każdego roku potrzebuje przeszczepu. W zeszłym roku przeprowadzonych zostało 500 transplantacji. Wielu chorych nie doczekało się dawcy. Wielu wciąż czeka. Natomiast ok. 10 tysięcy osób zapada na choroby, które mogą potencjalnie wymagać przeszczepienia.
DKMS powstał w Niemczech przed 25 laty, w Polsce działacie od ponad 6 lat. Ilu osobom udało się uratować życie?
Cały DKMS uratował 50 tysięcy osób. My w Polsce pomogliśmy 2340 osobom. W tym roku 673 dawców z naszej bazy oddało swoje komórki dla pacjentów z Polski i innych krajów.
Co się dzieje po zarejestrowaniu?
Otrzymuje się kartę dawcy i to wszystko. Czeka się. Dzień, rok, całe lata. Nie trzeba przyjeżdżać na żadne badania. Nic z tych rzeczy.
Są przypadki, że dawcy na wieść, że są potrzebni, rezygnują?
Są to bardzo sporadyczne przypadki. Dotyczą dwóch, może trzech procent zarejestrowanych. Czasami zachodzą przeciwwskazania, np. przebyte choroby zakaźne, które mogą zaszkodzić biorcy. Dla nas zdrowie dawcy jest tak samo ważne jak zdrowie potrzebującego i nie możemy go narażać.
Gdybym dziś zachorował i nie byłoby dawcy, to czy szukanie go byłoby jak szukanie igły w stogu siana?
Tak, to trochę rzeczywiście tak by wyglądało. Baza jest dostępna dla wszystkich na świecie. Najpierw szukamy w polskiej bazie, jeśli dawcy nie ma, to szuka się poza krajem – w Europie i następnie jeszcze dalej. Jeśli nie znaleźlibyśmy dawcy na całym świecie, to wtedy rzeczywiście szanse pacjenta byłyby minimalne…
Słyszycie? Minimalne. Każdy z nas może potrzebować swojego genetycznego bliźniaka. Już dawno nie przypominałem wam o robieniu regularnych badań profilaktycznych (ja swoje robię co pół roku), ale teraz możecie zadbać także o tych, którzy dużo bardziej was potrzebują.
Nie ma żadnych kosztów, nigdzie nie trzeba jeździć, nie trzeba nawet wychodzić z domu. Wbijacie na stronę patyczekdobuzi.pl, podajecie swoje dane i dostajecie kopertę z pałeczkami. Pałeczki do buzi, a potem z powrotem do koperty i odsyłacie.
Być może pewnego dnia otrzymacie telefon, że możecie komuś uratować życie. Zróbcie to. Jak nie dla mnie, to chociaż dla Piesi. To ona kazała mi przyłączyć się do tej akcji. Ją podobno lubicie.
Wejdź: www.patyczekdobuzi.pl zarejestruj się i napisz z dumą #bioredobuzi