A jednak są ludzie jeszcze głupsi od blogerek modowych
Dawno nie było tyle śmiechu i hejtu wokół blogerek modowych. Filip Chajzer zrobił dla Dzień Dobry TVN rewelacyjny materiał, który od wczoraj rozchodzi się po sieci, równając z ziemią osoby zajmujące się modą na swoich kanałach youtube i blogach.
Tylko jednego się nie dowiedziałem. O które blogerki chodzi? Czy ktoś w ogóle zadał podstawowe pytanie: kim są osoby na tym filmie?
Kto nie oglądał, ten niech szybko nadrobi zaległości. Jest zabawnie. Z Filipem miałem okazję być na turnieju pokera w Berlinie i niezmiennie jestem pełen podziwu dla jego talentu.
A teraz odpowiedź na najważniejsze pytanie – kim są osoby pokazane na tym materiale? Z pytaniem tym udałem się do kilku zaprzyjaźnionych blogerek modowych i zgodnie z moimi przewidywaniami, usłyszałem od nich te same odpowiedzi.
– Nie mam pojęcia. Nikt ich nie zna. Kojarzę tylko jedną, ale to taka niszowa, barterowa i typowo „ściankowa” blogerka.
– A reszta?
– Czy to w ogóle byli blogerzy?
Ano właśnie. Poszedł piękny hejt na blogerów, eksperci, branżowcy, dziennikarze i sami blogerzy nie pozostawili na nich suchej nitki i wszystko byłoby w normie gdyby nie to, że nie wiedzą z kogo się śmieją. Ja też nie znam ani jednej osoby z tego materiału, a w nim najbardziej ośmieszyła się jakaś Azjatka, która raczej w Polsce bloga nie prowadzi. Ktoś rozpoznał na materiale jakiegoś vlogera, którego cały kanał to jedna wielka beka i nawet nie zdziwiłbym się, gdyby on celowo dał się sprowokować. Zresztą tylko przytakiwał. I już pomijam, że cały materiał wygląda na ustawkę.
Nie dziwi mnie, że eksperci i plebs rzucił się na blogerki. Być durniem to ich codzienność i przywilej.
Dziwi mnie, że nawet bardziej znani blogerzy i bardzo znani dziennikarze nie zadali podstawowego pytania: czy ten materiał jest o blogerach i vlogerach modowych? Tych znanych, lubianych, czytanych, opiniotwórczych, w największym stopniu kształtujących tę część blogosfery?
Odpowiadam zatem: nie jest.
Bo jeśli wnioski na temat tego gatunku wyciągamy na podstawie wypowiedzi jednej, niszowej blogerki i kilkorga anonimowych ludzi, którzy równie dobrze mogli tam być statystami, to jest mniej więcej tak, jakbyśmy chcieli oceniać poziom polskiego dziennikarstwa na przykładzie artykułu z broszurki kościelnej w Zawierciu.
A ten sposób myślenia to kilka poziomów niżej od prezentowanego przez bohaterów w materiale TVN.