To będzie taki zwyczajny dzień
Jak miał wyglądać dzień premiery mojej książki? Nie pamiętam. Miałem 12 lat, kiedy ten dzień zacząłem sobie wyobrażać. Później przestałem.
Ubiegłoroczna premiera miała dla mnie ogromne znaczenie symboliczne, bo wydarzyła się, gdy byłem w Nowym Jorku. Miejscu, które zawsze było nierozerwalne z moimi marzeniami. Miesiąc temu ponownie z Nowego Jorku mogłem zapowiedzieć wydanie drugiej książki. W tym samym miejscu, o tej samej porze.
Ten dzień także pamiętam, bo pamiętałem go przez większość mojego życia. Wtedy zainspirowany widokiem z okna napisałem krótką notkę „Gdzieś tam już jestem„.
A dziś premiera mojej drugiej książki. Kolejny etap w życiu zamknięty. Jak miał wyglądać ten dzień? Nie pamiętam. Na pewno inaczej. Poza krótkim spacerem do sklepu, spędziłem go w domu grając w „Fallout New Vegas”, czytając „Atlas Chmur”, odpowiadając na maile i spoglądając na wielką białą płachtę papieru zajmującą prawie całą powierzchnię mojej ściany. Jeszcze nic na niej nie ma, ale niebawem to się zmieni.
Tak powstaje książka. W takie zwyczajne dni jak dziś.