Afera Cambridge Analytica to temat z dupy, ale dobrze, że go wałkują
Czasami bywa i tak, że dziennikarze są ostatnimi dobrze poinformowanymi osobami na świecie, bo kiedy wszyscy dawno wiedzieli, że nasze dane z Fejsa fruwają sobie po całym świecie i milionach różnych firm, media obudziły się dopiero teraz.
Taka ciekawostka – kilka dni temu minęła druga rocznica od „największej” afery finansowej, „największego” współczesnego zwycięstwa dziennikarstwa – afery
Panama Papers
Wiecie, 2 lata temu dziennikarze odkryli, że są raje podatkowe. Byli tak bardzo zszokowani i dumni ze swojego odkrycia, że zapomnieli pociągnąć tematu i dziś nikt już o tym nie pamięta. Z wielkiej afery, przynajmniej na polskim podwórku, wyszła wielka kupa, która zresztą całkiem dobitnie pokazuje profesjonalizm współczesnego dziennikarstwa. Cała para poszła w gwizdek.
I teraz mamy kolejne wielkie odkrycie. Już wieszczą początek końca Facebooka, już przestali się czuć bezpiecznie, już nie wiedzą, kto, gdzie i kiedy zarządza ich osobistymi danymi, tak jakby kogokolwiek to obchodziło. Facebook od lat robi co chce i nikt nie protestuje. Użytkownicy mają generalnie w dupie co się dzieje z ich prywatnością i bezpieczeństwem i słusznie, bo równie dużo a może nawet i więcej wie o nas Google. Teoretycznie dużo mogę o tobie powiedzieć, mając wiedzę komu dajesz lajka i gdzie komentujesz, ale weź tylko pomyśl, jak wiele dowiedziałbym się o tobie znając historię stron, które wyszukiwałeś. Od dziwnych haseł przez porno stronki po adresy zamieszkania i miejsc, do których chodzisz. I pewnie nawet nie wiesz, że w ustawieniach google możesz to wyłączyć.
Te media, które teraz tak krytykują Facebooka również sporo o nas wiedzą. Nie mamy na to większego wpływu, dopiero co zachłysnęliśmy się social mediami, uczymy się ich, ponosimy konsekwencje bycia pierwszymi.
Śmieszy mnie rozdmuchiwanie afery z Cambridge Analytica i zarzucanie im, że sterowali wyborcami. Obawiam się, że nikt tak intensywnie, konsekwentnie i nieprzerwanie nie steruje wyborcami jak ci, którzy teraz najgłośniej krytykują Facebooka – tradycyjne media.
Od stuleci, w każdym demokratycznym państwie, przy wszystkich kampaniach wyborczych to media w największym stopniu kreują wynik wyborów.
I ja mam się teraz złościć na jakąś firmę, bo robiła to po cichu i na mniejszą skalę?
Afera jest z dupy, ale bardzo dobrze, że wałkują ten temat, ponieważ wymuszą na Facebooku zmiany w kwestiach bezpieczeństwa naszych danych. Być może przybliży nas to do zlikwidowania największej patologii internetu – braku prawa do bycia zapomnianym, ale do tego trzeba jeszcze bardzo wielu lat uświadamiania ludzi, że to prawo należy się każdemu. Dziś wciąż każdy się cieszy, że w „internecie nic nie ginie”. Rozdmuchanie afery i wbicie paru szpil Markowi doda też trochę wiary dziennikarzom, że wciąż dużo mogą, bo ostatnie lata przyzwyczaiły ich do bezradności wobec serwisów społecznościowych. Niestety nie ziszczą się marzenia miernych mediaworkerów o końcu Facebooka, bo jest już zbyt duży, by upaść, zbyt bogaty, by nie wykupić lub skopiować konkurencji i zbyt zajebisty, by zastąpić go czymkolwiek. Świat z Facebookiem jest dużo lepszym światem od tego, jaki był 10 lat temu.