Nie musisz wiedzieć kim był Grotowski
Internety zawsze wiedzą więcej i zawsze są mądrzejsze. Dzisiejszego dnia dowiedzieliśmy się, że wszyscy wiedzą kim był Grotowski.
Paru zaplutych mediaworkerów zarobiło swoją nędzną wierszówkę naśmiewając się z Anny Wendzikowskiej, rzekomo skompromitowanej przez Sigourney Weaver, która to była wielce zdziwiona, że ktoś z Polski może nie znać Grotowskiego.
Najchętniej napisałbym, że nie miałem pojęcia, kim był, ale minąłbym sie z prawdą, bo dowiedziałem się tego jakieś dwa lata temu. Całkiem przypadkowo. Zresztą i tak zapomniałem o nim i na dobrą sprawę to nie pamiętam, czy on był wybitnym aktorem, reżyserem czy babcią klozetową. Średnio mnie to obchodzi, bo z całą pewnością koleś nie był z mojej bajki.
To żaden wstyd nie mieć pojęcia o Grotowskim. Przeciętny mediaworker nie ma zielonego pojęcia o dziennikarstwie, a tym bardziej o historii dziennikarstwa, a jednak pracuje w mediach. To nic, że na najniższym szczeblu. Jemu wiedza nie jest do niczego potrzebna, bo wartością tego co tworzy, są kliknięcia. Odwrotnie niż u blogerów. U nas walka o kliki nie ma racji bytu, bo nie zarabiamy na odsłonach. Możemy sobie pozwolić na więcej szczerości i komfort pisania zgodnie z prawdą, nie zaś pod gust plebsu. Tego plebsu, który wypluwa z siebie obraźliwe komentarze pod adresem dziennikarki.
Jest bardzo wielu artystów, których wypada znać. Od pisarzy po aktorów. Od malarzy po piosenkarzy. Naśmiewanie się, że ktoś nie zna Grotowskiego jest pokazem bezmyślności, bo każdego można zagiąć znajomością „znanych i szanowanych”. Pierwszego z brzegu mediaworkera zgasiłbym paroma pytanami o znajomość twórczości najsłynniejszych pisarzy. Takich, którzy na wpływ cywilizacji mieli nieporównywalnie większy wpływ niż zapomniany Grotowski. Nie jesteśmy w stanie skonsumować wiedzy o wszystkich ważnych personach. Nawet tych, którymi katują nas na co dzień media, a co dopiero tych, o których świat już dawno zapomniał.
Nie mam pretensji do plebsu, że popisuje się wiedzą, której tak naprawdę nie posiada. Nie mam pretensji do plebsu, któremu wydaje się, że dziennikarka zajmująca się filmem powinna mieć w jednym paluszku całą pieprzoną encyklopedię kinematografii. W takich sytuacjach najbardziej żal mi ludzi, którzy nie mają odwagi powiedzieć: nie wiem, kim był Grotowski. Ulegają terrorowi głupich, terrorowi tych, którzy też nie wiedzą, ale nie mają odwagi tego przyznać. Strach przed reakcją tłumu jest o wiele gorszy od niewiedzy, bo znacznie łatwiej jest nabyć wiedzę niż pozbyć się mentalności tchórza.