Ulicami Nowego Jorku – od świtu do wieczora
Gdyby wymuszono na mnie napisanie druzgocącej recenzji tego miasta, nie miałbym z tym najmniejszego problemu, bo każda zaleta tego miasta, może być jego wadą.
Duchota, tłok, hałas, wszędobylskie karaluchy i brud budują klimat tego miasta, ale nie ulega wątpliwości, że wielu osobom i prawdopodobnie w wielu innych miejscach na świecie te cechy dyskwalifikowałyby to miejsce, jako zdatne do zamieszkanie. Już sobie wyobrażam, ile głów by poleciało w urzędach, gdyby nagle w warszawskim metrze zaczęły chodzić szczury, a na ulicach walały się wielkie worki ze śmieciami. Tutaj to norma. Tutaj to wszystko buduje klimat.
Cała wyspa ma niespełna 30 km długości. Tyle że tę wartość należy skrócić jeszcze o jakąś połowę, bo mało kto zachodzi w górne rejony. Najciekawszą i najbardziej znaną część wyspy od góry do dołu da się bez problemu przejść w dwie godziny. Zgaduję, że to mniej więcej tyle, ile jest ze Śródmieścia na Kabaty. Zaledwie kilka kilometrów.
A ile ciekawych i pięknych miejsc można na nich spotkać. Sporo już widzieliście. Dziś wybrałem zdjęcia prezentujące to miasto od świtu do wieczora. Od górnych rejonów cywilizowanych dzielnic (okolice połowy Central Park) do dolnego Manhattanu. To niezwykłe, jak wiele się dzieje na tej relatywnie niewielkiej przestrzeni.
Nie ma tu przypadkowych zdjęć. Każde mnie czymś urzekło.
Nie zatrzymałeś się na tym zdjęciu, prawda?
[sociallocker]
Ani na tym?
Taka ciekawostka – metro nowojorskie ma 468 stacji i 1000 km torów.
Metro warszawskie – 26 stacji. I chyba jakieś 20 km torów.
W NYC wielu mieszkańców nie wie, jak poruszać się metrem. Potrafią dojechać we właściwe miejsce, ale bez spojrzenia na mapy, nie określą z której stacji, którymi liniami i gdzie trzeba się przesiąść. Próbowałem się nauczyć na pamięć linii, ale to wszystko na nic. Trzeba jeździć na czuja. Albo w górę albo w dół. Obojętnie w jaką linię siądziesz i tak wyjdziesz nieopodal celu podróży, nawet jeśli stacja będzie po drugiej stronie wyspy, bo szerokość Manhattanu zwykle jest mniejsza niż 3km.
Na godzinę przed zachodem słońca dotarłem na południe w sąsiedztwo nowej wieży WTC, którą zresztą już z bliska widzieliście. Taki symboliczny zachód, bo kolejne dwa teksty będą w nocnej scenerii, ale już i tak nie zobaczymy Nowego Jorku w dzień. To ostatni tydzień na blogu z tym miastem.
[/sociallocker]